sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 47

*oczami Alyss*
Ocknęłam się. Leże na podłodze, która jest cholernie zimna. Głowa mnie boli. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do światła rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam przykuta kajdankami do kaloryfera. W pokoju znajdowała się kanapa i jakiś mały stolik. Zaczęłam się szarpać, ale nic to nie dało. Oparłam głowę o ścianę i czekałam. Czekałam i czekałam. Nikt  nie nadchodził. Nie było słychać żadnych głosów zza drzwi. Już traciłam nadzieję, kiedy usłyszałam kliknięcie zamka i drzwi się otworzyły. Ale nie byłam zadowolona osobą, która w nich stała.
-Masz.-podał mi szklankę wody i jakieś tabletki. 
Odwróciłam wzrok. Nie miałam zamiaru tego brać. On postawił to na stoliku i podszedł do mnie. Wyją z kieszeni mały kluczyk i rozkuł mnie. Potarłam moje obolałe nadgarstki. 
-Skurwiel.-powiedział tak cicho, żebym tylko ja to mogła usłyszeć. 
-Co?!-warknął.
-Jajco.-mruknęłam.
-Jestem dla ciebie miły, ale kurwa to przekracza granice. Uratowałem cię.
Wstałam i podeszłam do kanapy. Jak dobrze usiąść na czymś miękkim. 
-Uratowałeś? Od czego?-prychnęłam.
-Od Najala czy jak mu tam.-machnął ręką.
-On ma na imię Niall i nie zagraża mi w przeciwieństwie do ciebie.
A on po prostu poszedł sobie. Zrobię mu krzywdę niedługo, obiecuję.
*oczami Nialla*
Siedziałem na kanapie i obmyślałem cały plan zemsty. Umówiłem się z chłopakami, że za godzinę będą. Muszę opracować wszystko co ostatniej chwili. Tylko jest jeden mały problem. Kiedy Zayn go śledził zagapił się i wjechał w latarnie i nie wie dokładnie gdzie potem jechać. Ale znajdę ją. Przeszukam cały Londyn, żeby ją znaleźć.
*oczami Alyss*
Jestem zamknięta. W końcu przekonałam się i połknęłam tabletki. Mam nadzieję, że to mi pomoże na bolącą głowę. I o dziwo pomogło. Siedzę na kanapie i myślę co teraz robi Niall. Czy się martwi? Czy ktoś o tym wie, że jestem zamknięta? Usłyszałam stukanie obcasów na korytarzu, a potem otwieranie drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i kogo zobaczyłam? Przeklętą Amanda.
-Czego?-warknęłam.
-Spokojnie. To ja powinnam być teraz wkurwiona na ciebie-powiedziała.
Jej różowe tipsy są chyba za długie. Tak mi się coś wydaje, że niedługo sobie je złamie i będzie płacz. 
-Ty? Na mnie?-prychnęłam.
-A kto nas zostawił? Nie zostawiłaś żadnej wiadomości.-warknęła. 
-Miałam swoje powody.
-No tak jasne. Wielka księżniczka się znalazła. Tylko kto dawał ci dragi? Kto cię utrzymywał?
Siedziałam cicho. Nie miałam ochoty na żadne kłótnie, a  z nią tym bardziej. Ale czekajcie... Ona jest tu. Ma klucz do pokoju. Czyli, że musi znać Max'a. Ale jak? Po co? 
-Znasz Max'a?-ośmieliłam się zapytać.
-Tak, a co?
-Nic, tak pytam.Laura też jest?
-Tak.
I po prostu wyszła. Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić. Zaczyna mi się nudzić. Jestem sama w czterech ścianach. Odchylam głowę i zamykam oczy. Dlaczego ja? Dlaczego? Wolałabym zdechnąć niż siedzieć w pieprzonym domu jakiegoś popierdolonego skurwiela. Ale muszę wytrzymać. Nagle drzwi się otworzyły, a ja szybko podniosłam głowę. Max szybko podszedł do mnie i mocno szarpnął mnie za ramie. Spadłam na ziemie. Max wyjął broń i zaczął celować w moją głowę.

-Co do...?-zapytałam.
-Zamknij się!-krzyknął.
-No dalej strzelaj! W końcu się mnie pozbędziesz! Po co czekać!-krzyczałam.-Na co kurwa czekasz?! No wal!
I wyszedł. Nie ogarnę go nigdy. Dopiero co tu wparował i chciał mnie zabić, a teraz wyszedł i tyle? Cienias. Wole już zginąć niż myśleć, że nigdy mnie nie znajdą. Czy Wogóle mnie szukają? Martwią się? Nie mogę myśleć, że tak nie jest. To mnie psychicznie zabija. 


______________________________________
Siemanko ;) Jak tam? Cieszycie się, że to koniec szkoły? Bo ja tak. Przepraszam, że dopiero dzisiaj a nie tydzień temu, ale nie dałam rady. Bardzo przepraszam. Trochę się dzieje. Kolejne będą takie same, więc uważajcie. Do następnego :)
Kocham Was <3


 

sobota, 13 czerwca 2015

Rzozdział 46

*oczami Alyss*
Niall ciągnął mnie za rękę. Co to było? Kim tak naprawdę jest ta dziewczyna? To na prawdę jego była? A może sypiał z nią, kiedy wychodził z domu? Nie, on nie mógłby mi tego zrobić, prawda?
Weszliśmy do naszego domu, a ja od razu pobiegłam do łazienki. Nie płacz....Nie teraz....-mówiłam sobie.
Ale ja nie potrafię... Jeśli Niall faktycznie mnie zdradza to będzie koniec. Koniec z nami, na zawsze. Oparłam się o umywalkę, a kilka łez spłynęły mi po twarzy. Nagle usłyszałam lekkie pukanie w drzwi. Szybko otarłam twarz. 
-Alyss.....kochanie....-Niall.
Nie odezwałam się. Mam dość. Mam dość okłamywania mnie. Udało mi się wybaczyć mu to, że chciał się tylko ze mną przespać. To było dla mnie okropne. 
-Przepraszam.-wyszeptał.
Podniosłam głowę i podeszłam do drzwi. Przyłożyłam policzek do drewnianej powierzchni. 
-Tak bardzo cię przepraszam. Ja nie chciałem...-usłyszałam jak pociąga nosem. 
On płacze? Płacze przeze mnie? 
-Ona...ona mnie zdradziła. Nie chciałem jej już widzieć. Jeśli podejrzewasz, że mógłbym cię zdradzić to się mylisz. Za bardzo cię kocham... Nie popełniłbym tego samego błedu.-szlochał.
Szybko otworzyłam drzwi i wpadłam w objęcia mojego narzeczonego. Wtulił głowę w moje włosy. 
-Przepraszam.-wyszeptał.-Bardzo przepraszam, ale nie zdradziłem cię.
-Już dobrze.-wytarłam ręką jego mokre policzki. 
Oczy ma bardziej niebieskie niż przedtem. Moje biedactwo
*następnego dnia*
Wstałam, o dziwo, wyspana. Wczoraj dużo się działo. Oj bardzo dużo. Wstałam i poszłam się ubrać. Umalowałam się lekko i zeszłam na dół. Na szafce leżał talerz, a obok karteczka. 
Poszedłem tylko do sklepu. Śniadanie gotowe, więc zjedz wszystko. 
Niall xx
Mój kochany. Zjadłam szybko i pozmywałam. Usiadłam w salonie i sprawdziłam telefon. Wiadomość od Perrie. 
-Idziemy na miasto? 
-A czemu by nie ;)
-Będę za chwilę :3 
Wróciłam do kuchni. Na kartce napisałam wiadomość dla Nialla. 
Chwile później przyszła blondynka i razem pojechałyśmy do centrum.
*oczami Nialla*
Wróciłem do domu po...czymś tam. Nawet nie wiem. Martwiłem się, że jak wrócę jej nie będzie. Że po raz kolejny ją straciłem. Poszedłem do kuchni. Na blacie leżała kartka.
Poszłam z Perrie do centrum handlowego. Nie martw się. Wrócę przed wieczorem.
Kocham Alyss xx 
Dobrze, że nie odeszła. Ulżyło mi. Jednak mam złe przeczucia. To chyba nie skończy się dobrze. 
*oczami Alyss*
Po kilku godzinach wracamy. Okazało się, że odholowali samochód Perrie i musimy wracać na piechotę. Na szczęście nie mam tak daleko. Najwyżej zadzwonimy do któregoś z chłopaków. Przez chwile czułam, że koś nas śledzi. Bałam się odwrócić, ale moja ciekawość wygrała ze strachem. Odwróciłam się i dostrzegłam postać, która bardzo szybko podeszła do nas. 
-Perrie dzwoń do Zayna, ale szybko.-wyszeptałam.
Szybko zadzwoniła i powiedziała, aby przyjechał i to szybko. Facet nas dogonił i przygwoździł Perrie do ściany. Miał kaptur, więc szybko go zdjęłam. 
-Max!-wrzasnęłam.
To ten skurwysyn. On jej zrobi krzywdę. Zayn kurwa szybciej.
-Oo Alyss nie zauważyłem cię.-wymamrotał. 
Perrie wykorzystała moment, że jej tak mocno nie trzymał i walnęła go w krocze. I dobrze kutasowi. 
-Biegnijmy.-powiedziałam. 
Ruszyłyśmy pędem przed siebie. Minął nas samochód. Samochód Zayna. Zatrzymał się i szybko wysiadł. 
-Nic wam nie jest?-zapytał.
-Nie na szczęście.-odpowiedziała jego żona.
-O nie.-odwróciłam się i zobaczyłam wkurwionego Max'a. 
-Masz kutasie wpierdol.-warknął Zayn. 
Rzucił się na niego z pięściami. Uderzył go dość mocno w szczękę, a ten się zatoczył do tyło.
-Nie waż się dotknąć dziewczyny mojego kumpla, a tym bardziej mojej żony!-krzyknął.-Wsiadajcie.-pokazał na samochód.
Perrie posłusznie wsiadła, a Zayn na miejscu kierowcy. Kiedy ja miałam wsiadać poczułam poczułam jak ktoś szarpie mnie za rękę. Szybko wydostał mnie z samochodu i uderzył mnie czymś w głowę. Straciłam przytomność.
*oczami Nialla*
Zadzwonił mój telefon. Miałem nadzieję, że będzie to Alyss. Zaczyna się ściemniać i zaczynam się martwić. 
-Halo.-odebrałem.
-Niall...Alyss została porwana.-to Zayn.
Poczułem jak nagle zatrzymuje mi się serce i wstrzymuje oddech. Dopiero co ją odzyskałem...


_____________________________________
Hejka naklejka ;) Jak tam? Ocenki poprawione? Koniec roku za dwa tygodnie. Cieszycie się?
W rozdziale trochę się zadziało. Musiało się coś stać co nie? Następny będzie za tydzień. Trzymajcie się kochani <3  

sobota, 6 czerwca 2015

Rzodział 45

Proszę skomentuj, to dla Ciebie chwila, a dla mnie ogromna radość :)
 
*tydzień później*
Minął tydzień od ślubu Perrie i Zayna. I od "pierwszego razu" z Niall'em. Za wiele się nie działo. Pomijając, że mój blondyn zabrał mnie na kolacje. Jak ja go kocham!
Siedzę sobie na kanapie i oglądam jakiś nudny serial. Dziewczyna zakochuje się w chłopaku, ale on jej nie chce, mają wypadek podczas kłótni, w szpitalu się godzą i są razem. Takie stare. 
-Co robisz skarbie?-usłyszałam za sobą.
-Nic.-uśmiechnęłam się. 
-Chciałabyś gdzieś wyjść?-usiadł koło mnie na sofie. 
-Może i bym chciała...
-Na lody i spacer?-zaproponował.
-Dobra.
Wstałam i szybko pobiegłam do naszej sypialni. Naszej...jak to fajnie brzmi. Ubrałam się, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. O dziwo zajęło mi to tylko 10 minut. 
-Już.

Z lodami poszliśmy do parku. Jest miło. Co ja gadam, jest cudownie! Niall trzyma mnie za rękę i trudno mu jeść. Kiedy cicho przeklina ja się uśmiecham. Blondyn usiadł na ławce, a mnie posadził na swoich kolanach. Mogłabym tak siedzieć cały czas. 
-O hej!-odwróciłam się i zobaczyłam Perrie. 
-Hej.-uśmiechnęłam się ciepło. 
-Hej.-mruknął Niall.
Walnęłam go niezdarnie łokciem w klatkę piersiową. 
-Alyss musimy iść na zakupy niedługo.-powiedziała.
-Oczywiście.
-Mogę z wami posiedzieć? Zayn zaraz ma przyjść.-zapytała.
-Pewnie.-powiedziałam.
Niall widocznie nie był zadowolony. 
*oczami Nialla*
Kiedy zobaczyłem Perrie wiedziałem, że zaraz podejdzie. I o dziwo miałem racje. Chciałem spędzić z Alyss przyjemny dzień. Mimo, że jesteśmy sami całymi dniami nie mogę, podkreślam nie mogę się nią nacieszyć. Nadal mam wrażenie, że mi nie wybaczyła tego co zrobiłem. Ale chyba mnie kocha. To się teraz dla mnie liczy. Oświadczyłem się jej jakiś czas temu i chyba pomyśle o ślubie. Chce już zacząć planować. Chce żeby stała się Panią Horan. 
Dziewczyny rozmawiały o czymś tam, a ja marzyłem jak to by było na naszym ślubie. Ach...jak by było pięknie. 
-Niall?-z rozmyśleń wyrwał mnie słodki głos, ale za wysoki, żeby to mogła być Alyss.
-Mlissa.-raczej stwierdziłem.
-Długo się nie widzieliśmy.-powiedziała.
Już zaczyna mnie irytować. Nie wiem jak mogłem być z taką dziewczyną. Tak, jest moją byłą dziewczyną. Ale zdradziła mnie i mam na nią wyjebane. 
-Niall, kto to jest?-zapytała Alyss.
-Księżniczko, to jest Melissa, moja była.-podkreśliłem ostatnie dwa słowa. 
Nie chce mieć awantury o to w domu jak wrócimy. Mam nadzieję, że na spokojnie o tym pogadamy. Przecież Ona nie powinna mi zrobić awantury o to z kim byłem przed nią, prawda?
-Księżniczko? Ha, żartujesz sobie Horan?-zapytała rozbawiona.
I z czego ona się tak cieszy?
-Jetem Alyss, narzeczona.-wyciągnęła ręke w jej strone.
Jednak Mel nie podała jej swojej. No zaraz mnie wkurwi...  
-Siema.-Zayn.
Jeszcze tego tu brakowało. No nie może być lepiej. Wstałem i szybko splotłem swoje palce z jej.
-A ty gdzie?-warknęła Melissa.
-Do domu kurwa.-musiałem przekląć, bo bym wybuchł.
Szedłem szybko, jak najdalej od tej szmaty. Tak, nazywam ją tak. Gdyby mnie kochała, tak jak to mówiła, nie zdradziłaby mnie. Mam tylko nadzieję, że Alyss się nie wkurzy, bo jak tak, to dopiero mi da do wiwatu...

____________________________________________________
Hejo :) Jesteście tam jeszcze? Jak tak to dziękuje tym którzy wytrwali i czekali na kolejny. Dodaje dzisiaj rano, bo wczoraj pomagałam siostrze się pakować, a dzisiaj wstałam rano, żeby ją pożegnać na lotnisku. Ryczałam, ale to normalne. Męczyłam się trochę z tym rozdziałem i mam nadzieję, że się wam spodoba. Kolejny powinien być za tydzień, ale nie wiem czy dam rade. Muszę się trochę powyciągać z przedmiotów. No z dwóch, ale jednak mam z czego. 
Kocham Was i dziękuje, że jesteście <3