sobota, 5 września 2015

Rozdział 50

 Czytasz?=Komentujesz!

*Oczami Nialla*
To dzisiaj. Nadszedł dzień w którym spróbuje odnaleźć moją księżniczkę.  Jeśli nie uda mi się to... Nie wiem co zrobię. Ale przysiągłem sobie, że zrobię wszystko.
-Ziemia do Horana!-pomachał mi ręką przed twarzą Harry. 
-Sorry, ale martwię się o nią.-powiedziałem.
-Spokojnie. Będzie dobrze.-uśmiechnął się Li. 
I tak wiem,że to nie prawda. Nic nie będzie dobrze dopóki nie zobaczę jej całej  zdrowej. 
*Oczami Alyss*
Jestem sama. Siedzę na parapecie i patrze na drzewa poruszane przez wiatr. Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wparowała Amanda. Suka. Podbiegła do mnie i zrzuciła mnie z parapetu. Złapała mocno za włosy, czym zmusiła mnie, żebym spojrzała na jej pomarańczową od pudru mordę. 
-Aż szkoda mi cię zabić.
-Co?!-zdziwiłam się.
-No co? myślałaś, że będziemy ci tu trzymać wiecznie.-puściła moje włosy i uderzyła mnie w twarz. 
Zapiekło, ale daje rade. Muszę. Nie mogę jej pokazać, że ma jakąkolwiek przewagę. Nagle z całej siły kopnęła mnie w brzuch. Krzyknęłam z bólu. 
-Bolało?-zadrwiła.
Nagle wpadł Max. 
-Coś ty kurwa zrobiła?!-popchnął Amandę na ścianę. 
-No co?!
-Zamknij ryj szmato!-wrzasnął na nią. 
Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Przez chwile zapomniałam, że mnie kiedyś skrzywdził, ale kiedy tylko się ocknęłam odepchnęłam go. Skuliłam się, a on zmarszczył brwi. Dziwi się? 
-Spierdalaj stąd!-ryknął.
-Okej, okej.-i wyszła.
-Wszystko w porządku?-zapytał.
-Odwal się.-powiedziałam.
I wyszedł. I dobrze. Nie chce widzieć jego parszywej mordy. Brzuch mnie boli. Boję się, że mogę je stracić. A tego bym nie przeżyła. Oblała wstałam i poszłam do łazienki.
Pięścią rozbiłam lustro. Mam nadzieję, że nikt tego nie usłyszał. Usiadłam i wzięłam jeden odłamek. Zrobiłam to mocno. Mocniej niż wcześniej. 
-Alyss.-usłyszałam głos Laury. O nie!
-Tu.-powiedziałam.
-O boże!-krzyknęła kiedy tylko mnie zobaczyła. 
Wybiegła. Nie dam rady tak dłużej. To dla mnie za wiele. Chce do domu. Do Nialla. Tam gdzie czuje się bezpieczna. Wróciła z bandażem, którym owinęła mi rękę.
Ale to na nic. Krew przesiąkła przez materiał. Mocno krwawiło. Obym się wykrwawiła. 
-Alyss pomogę ci. Jutro się stąd wydostaniesz. obiecuje.-powiedziała.-Jutro będziesz już w domu. Przy Niallu. 
teraz czego chce to sen. Powieki zaczęły mi ciążyć. Aż w końcu zasnęłam. 
Obudziłam się rano. Była chyba 6 rano. Nie jestem pewna. Wstałam z kanapy. Kanapa. Przecież byłam w łazience. Poszłam do łazienki. Ani śladu po wczorajszym zdarzeniu. No tylko moje ręce. Ale to mnie nie obchodzi. Usiadłam na kanapie i czekałam. Po pewnym czasie do pokoju weszła Laura. Miała w ręce herbatę i rogala. Podała mi go bez słowa. Kiedy ja pochłaniałam rogala ona siedziała i patrzyła na mnie. Podała mi kubek z ciepłym płynem i szybko się napiłam. 
-Dzisiaj się wydostajesz.-powiedziała. 
-Jak?
-Max z Amandą jadą dzisiaj o 8 gdzieś. Do końca nie wiem gdzie, ale ja zostaje, żeby się tobą opiekować. Wtedy ci pomogę.-wyjaśniła.
-Naprawdę? Pomożesz mi?
-No jasne. Nie mogę patrzeć jak on cię niszczy. Masz narzeczonego, spodziewasz się dziecka, a niedługo ślub.-uśmiechnęła się. 
-A co jak on ci coś zrobi?-zapytałam przerażona. 
-Mną się nie martw. 
-Ucieknij ze mną.-zaproponowałam.
-Okej, ale...
-Ale?
-Już nic. 
-Mam nadzieję. 

Długo czekałam na ten moment. Wychodzimy razem na podwórko. Świeże powietrze. Tęskniłam za tym. Teraz tylko pobiec do domu. I przytulić się do Nialla. 



______________________________________________________
Hejka naklejka :D Jak Tam w szkole? Cieszycie się, że wróciliście? xD
Wracam do tego, że będę dodawała rozdział raz w tygodniu. 
Zapraszam na mojego drugiego bloga: http://this-is-not-illusion.blogspot.com/

niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 49

 Czytasz?=Komentujesz!
Kiedy rano się obudziłam poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystko co potrzebowałam i wyszłam. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Nic innego nie robiłam od kilku dni. Miałam dość. Nie mogłam wyjść na dwór, a jedyne co widziałam przez okno to las. Pomińmy, że są kraty w oknie. 
Zaczęłam się niecierpliwić. Kiedy Laura przyjdzie? Muszę się dowiedzieć czy jestem w ciąży czy nie. Chce urodzić Niall'owi dziecko, ale w tej sytuacji... Usłyszałam kliknięcie zamka, a chwile później drzwi się otworzyły. W nich stała Laura. 
-Trzymaj.-podała mi test. 
-Dziękuje.-uśmiechnęłam się przyjaźnie. 
Szybko poszłam do łazienki i zrobiłam test. Czekałam chwile. Jednak ta chwila trwała jak cała wieczność. Oparłam się o umywalkę. Spojrzałam się na test.
Dwie kreski. 
-O boże.-wyszeptałam. 
Zaczęłam znów płakać. To nie możliwe. Wyszłam z łazienki z testem w ręce, cała we łzach. 
-I co?-zapytała Laura. 
Podałam go jej. Momentalnie jej oczy zrobiły się jak pięciozłotówki. 
-O matko.-powiedziała.-Spokojnie. Nikt się o tym nie dowie. Zaraz pójdę i wyrzucę to do kosza. Spokojnie.-przytuliła mnie. 
-Chce wrócić do domu. Do Nialla.-szlochałam. 
-Pomogę ci. Wydostaniesz się stąd.-powiedziała.
-Pomożesz mi?
-Oczywiście. Chce, żebyś była szczęśliwa. 
-Ale on cie skrzywdzi za to.  
-Ja i tak nie mam po co żyć, ale ty tak. Masz ukochanego i spodziewasz się dziecka. 
-Wiedziałam, że pomagasz jej w duperelach, ale że się zaprzyjaźnicie?-prychnęła Amanda. 
I jeszcze ona tu potrzebna...
-Przyjdę później.-zwróciła się do mnie brunetka, a potem wyprowadziła stąd Amande. 
Dopiero kiedy zamknęły drzwi zrozumiałam, że będę mieć dziecko. Moje i Nialla. Niedługo zostanę panią Horan. Chce się stąd jak najszybciej wydostać. 
____________________________________________________
Tada :D Rozdział!!! 
Dobra teraz do rzeczy. Dawno nie było rozdziału. I też bardzo chciałabym przeprosić za dwie rzeczy. Przepraszam, że nie  było rozdziału, ale byłam u babci i nie miałam czasu. A drugie przepraszam za to, że taki krótki. Nie mam weny i jakoś tak. Ten pisałam dobre 40 minut. Ale obiecuje, że będzie się działo w następnych. 
Do zobaczenia w kolejnych Misie <3 

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 48

 Jeśli przeczytałeś/łaś, skomentuj! :)
 
*oczami Nialla*
Zebraliśmy już wszystko co jest potrzebne. Broń, noże itp. Teraz stoję w sypialni i przygotowuje się do całej akcji. Musimy dzisiaj ją znaleźć, bo inaczej będzie źle. Żadnej nocy nie przespałem. Kiedy zamykałem oczy śniły mi się koszmary. Że została pobita, a co gorsza, że nie żyje. Podszedłem do okna i oparłem się o parapet.
-Znajdę cie, Alyss. Obiecuje.-słona łza spłynęła mi po policzku. 
Czemu to tak boli? Od zwykłego zakładu stała się kimś dla kogo oddałbym życie. 
*oczami Alyss*
Zaczęło się ściemniać, a wokół las. Nic więcej, tylko drzewa. Nie było nikogo widać. Żadnej żywej duszy. Się dziwie, a przecież jest ciemno i jest tu tylko las. Ja geniusz.
Nagle do pokoju wszedł Max. Ten chory pojeb. Złapał mnie mocno za włosy i rzucił o ścianę. Uderzyłam o ścianę bardzo mocno. Coś czuję, że to się dobrze nie skończy. Usiadł mi na udach i zdjął koszulkę. Przepraszam, zerwał mi ją z ciała. O nie. Nie chce powtórki z tamtej nocy. On jest chory, powinien się leczyć. 
-Nie proszę...-wyszeptałam. 
Jednak on nic sobie z tego nie zrobił. Najgorsze jest to, że wszystko będziesz pamiętać. Nie będziesz umiał wymazać tego z pamięci. Jakby nie mógł mi czegoś dać, żebym nie kontaktowała i niczego nie pamiętała. 
-Nie!-krzyknęłam.
Szybko ze mnie zszedł. Ale to nie był dobry pomysł, żeby krzyczeć. Wstał i złapał mnie mocno za ramiona. Podniósł mnie. Mogę się założyć, że będę miała siniaki na ramionach. Nagle poczułam mocny ból policzka, a z ust poleciała mi krew. Uderzył mnie. Nie spoliczkował tak jak zawsze, ale uderzył pięścią. Gdyby nie ściana za mną na pewno bym upadła. Znowu dostałam. Mym razem w nos. Mam nadzieję, że mi go nie złamał. Po mojej twarzy spływały duże ilości krwi. 

 -Nie bij mnie.-wyszlochałam.
Oberwałam jeszcze raz, a potem on został odciągnięty przez kogoś i wyprowadzony z pokoju. Opadłam na podłogę. To dla mnie za dużo. Ktoś pomógł mi wstać i zaprowadził na kanapę. 
-Poczekaj tu.-powiedziała kobieta. 
Znam ten głosy. To Laura. Ale...czemu mi pomaga? Powinna być zła tak jak Amanda. Ale zastanawia mnie jeszcze jeden fakt. Czemu one są TU? W Londynie? Głowa mnie boli od tego natłoku myśli. Zamknęłam oczy i od razu zasnęłam. 
Obudziłam się w łóżku. Koło mnie nikogo nie było. Wstałam szybko i zeszłam n dół. 
-Niall.-zawołałam. 
Ale nie usłyszałam odpowiedzi. Pobiegłam do kuchni. Jednak tam nikogo nie było. Poszłam do salonu. Tam też nikogo nie było. Zaczęłam się denerwować.
-Niall!-krzyknęłam na cały dom. 
Cisza. W moich oczach zaczęły wzbierać się łzy. opadłam na kolana i schowałam twarz w dłoniach. Nagle do salonu wszedł blondyn. Podniosłam głowę, ale to co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Miał spuchniętą twarz od płaczu. Ubrany cały w czarny garnitur. Ciągle płakał. Nowe łzy spływały po jego policzkach. Wziął ramkę ze stolika na kawę.
-Przepraszam.-zaszlochał.-Przepraszam, że nie zdążyłem.
Wstałam i podeszłam do niego. Usiadłam koło niego. W ramce było moje zdjęcie. Jego ulubione. 
-Niall.-dotknęłam jego ramienia. 
Ale on jakby nie czuł tego. 
-Alyss, skarbie, moja księżniczko. Tak strasznie mi przykro, że musiałaś tam być, że nie zdążyłem cię uratować.-zaczął jeszcze bardziej płakać. 
-Ale jestem tu, Niall.-powiedziałam.
-Choć stary.-poklepał go po ramieniu Liam, który zjawił się ni stąd ni z owąt.
-Nie dam rady. Nie dam. Nie będę mógł spojrzeć na jej bladą skórę. Na jej zamknięte oczy.-szlochał. 
-Choć.
Liam pomógł mu wstać. Niall chwiejnym krokiem poszedł za Liamem. 
Obudziłam się cała we łzach. To był koszmar. Widzieć takiego Nialla. Nadal jestem w tym przeklętym pokoju. Przetarłam oczy. Mam plastry na twarzy. Laura musiała mnie opatrzyć, kiedy spałam. Jest rano. Źle się czuję. Zaraz zwymiotuje. Pobiegłam do łazienki. Na szczęście miałam jakąś. A przynajmniej kibel. Kiedy tylko dotarłam do klozetu zwymiotowałam. O wiele lepiej mi się zrobiło. Ale dlaczego? Przecież nic tu nie jadłam. Przez tą myśl zaburczało mi w brzuchu. Wstałam i poszłam do pokoju, a potem do drzwi. Zapukałam lekko. I po chuja? Nie wiem, ale tak. 
-Jestem głodna. Chce coś zjeść.-powiedziałam. 
Usiadłam na kanapie i czekałam. Jestem strasznie głodna. Pytanie dlaczego. Po kilku minutach przyszła Laura z jedzeniem. 
-Od dzisiaj się tobą opiekuje. Proszę.-podała mi talerz.
-Dziękuje.-uśmiechnęłam się. 
Szybko pochłonęłam całą zawartość. 
-Dobrze się czujesz?-zapytała z troską.
-Nie za bardzo. Rano wymiotowałam, miałam nudności.-powiedziałam.
-A może ty jesteś w ciąży?-uniosła brew.
-Chyba nie.
-Kupie jutro test i zrobisz. Nic nie powiem Max'owi. Nie musisz się o to martwić. 
-Dziękuje jeszcze raz. 
Zabrała talerz i wyszła. A co jeśli jestem w ciąży? Co ja zrobię? Mogę nie dożyć narodzin dziecka, albo w takich warunkach mogę je stracić. 


____________________________________________
Tada! Jest kolejny. Przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale miałam zawalone 2 czy 3 tygodnie? W każdym razie postaram się dodawać teraz regularnie. Jeśli nie będę pisać. 
Jak myślicie Alyss jest w ciąży? Niall ją znajdzie? Czy sen Alyss jest przepowiednią przyszłości? 
Piszcie chętnie poczytam. 


sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 47

*oczami Alyss*
Ocknęłam się. Leże na podłodze, która jest cholernie zimna. Głowa mnie boli. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do światła rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam przykuta kajdankami do kaloryfera. W pokoju znajdowała się kanapa i jakiś mały stolik. Zaczęłam się szarpać, ale nic to nie dało. Oparłam głowę o ścianę i czekałam. Czekałam i czekałam. Nikt  nie nadchodził. Nie było słychać żadnych głosów zza drzwi. Już traciłam nadzieję, kiedy usłyszałam kliknięcie zamka i drzwi się otworzyły. Ale nie byłam zadowolona osobą, która w nich stała.
-Masz.-podał mi szklankę wody i jakieś tabletki. 
Odwróciłam wzrok. Nie miałam zamiaru tego brać. On postawił to na stoliku i podszedł do mnie. Wyją z kieszeni mały kluczyk i rozkuł mnie. Potarłam moje obolałe nadgarstki. 
-Skurwiel.-powiedział tak cicho, żebym tylko ja to mogła usłyszeć. 
-Co?!-warknął.
-Jajco.-mruknęłam.
-Jestem dla ciebie miły, ale kurwa to przekracza granice. Uratowałem cię.
Wstałam i podeszłam do kanapy. Jak dobrze usiąść na czymś miękkim. 
-Uratowałeś? Od czego?-prychnęłam.
-Od Najala czy jak mu tam.-machnął ręką.
-On ma na imię Niall i nie zagraża mi w przeciwieństwie do ciebie.
A on po prostu poszedł sobie. Zrobię mu krzywdę niedługo, obiecuję.
*oczami Nialla*
Siedziałem na kanapie i obmyślałem cały plan zemsty. Umówiłem się z chłopakami, że za godzinę będą. Muszę opracować wszystko co ostatniej chwili. Tylko jest jeden mały problem. Kiedy Zayn go śledził zagapił się i wjechał w latarnie i nie wie dokładnie gdzie potem jechać. Ale znajdę ją. Przeszukam cały Londyn, żeby ją znaleźć.
*oczami Alyss*
Jestem zamknięta. W końcu przekonałam się i połknęłam tabletki. Mam nadzieję, że to mi pomoże na bolącą głowę. I o dziwo pomogło. Siedzę na kanapie i myślę co teraz robi Niall. Czy się martwi? Czy ktoś o tym wie, że jestem zamknięta? Usłyszałam stukanie obcasów na korytarzu, a potem otwieranie drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i kogo zobaczyłam? Przeklętą Amanda.
-Czego?-warknęłam.
-Spokojnie. To ja powinnam być teraz wkurwiona na ciebie-powiedziała.
Jej różowe tipsy są chyba za długie. Tak mi się coś wydaje, że niedługo sobie je złamie i będzie płacz. 
-Ty? Na mnie?-prychnęłam.
-A kto nas zostawił? Nie zostawiłaś żadnej wiadomości.-warknęła. 
-Miałam swoje powody.
-No tak jasne. Wielka księżniczka się znalazła. Tylko kto dawał ci dragi? Kto cię utrzymywał?
Siedziałam cicho. Nie miałam ochoty na żadne kłótnie, a  z nią tym bardziej. Ale czekajcie... Ona jest tu. Ma klucz do pokoju. Czyli, że musi znać Max'a. Ale jak? Po co? 
-Znasz Max'a?-ośmieliłam się zapytać.
-Tak, a co?
-Nic, tak pytam.Laura też jest?
-Tak.
I po prostu wyszła. Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić. Zaczyna mi się nudzić. Jestem sama w czterech ścianach. Odchylam głowę i zamykam oczy. Dlaczego ja? Dlaczego? Wolałabym zdechnąć niż siedzieć w pieprzonym domu jakiegoś popierdolonego skurwiela. Ale muszę wytrzymać. Nagle drzwi się otworzyły, a ja szybko podniosłam głowę. Max szybko podszedł do mnie i mocno szarpnął mnie za ramie. Spadłam na ziemie. Max wyjął broń i zaczął celować w moją głowę.

-Co do...?-zapytałam.
-Zamknij się!-krzyknął.
-No dalej strzelaj! W końcu się mnie pozbędziesz! Po co czekać!-krzyczałam.-Na co kurwa czekasz?! No wal!
I wyszedł. Nie ogarnę go nigdy. Dopiero co tu wparował i chciał mnie zabić, a teraz wyszedł i tyle? Cienias. Wole już zginąć niż myśleć, że nigdy mnie nie znajdą. Czy Wogóle mnie szukają? Martwią się? Nie mogę myśleć, że tak nie jest. To mnie psychicznie zabija. 


______________________________________
Siemanko ;) Jak tam? Cieszycie się, że to koniec szkoły? Bo ja tak. Przepraszam, że dopiero dzisiaj a nie tydzień temu, ale nie dałam rady. Bardzo przepraszam. Trochę się dzieje. Kolejne będą takie same, więc uważajcie. Do następnego :)
Kocham Was <3


 

sobota, 13 czerwca 2015

Rzozdział 46

*oczami Alyss*
Niall ciągnął mnie za rękę. Co to było? Kim tak naprawdę jest ta dziewczyna? To na prawdę jego była? A może sypiał z nią, kiedy wychodził z domu? Nie, on nie mógłby mi tego zrobić, prawda?
Weszliśmy do naszego domu, a ja od razu pobiegłam do łazienki. Nie płacz....Nie teraz....-mówiłam sobie.
Ale ja nie potrafię... Jeśli Niall faktycznie mnie zdradza to będzie koniec. Koniec z nami, na zawsze. Oparłam się o umywalkę, a kilka łez spłynęły mi po twarzy. Nagle usłyszałam lekkie pukanie w drzwi. Szybko otarłam twarz. 
-Alyss.....kochanie....-Niall.
Nie odezwałam się. Mam dość. Mam dość okłamywania mnie. Udało mi się wybaczyć mu to, że chciał się tylko ze mną przespać. To było dla mnie okropne. 
-Przepraszam.-wyszeptał.
Podniosłam głowę i podeszłam do drzwi. Przyłożyłam policzek do drewnianej powierzchni. 
-Tak bardzo cię przepraszam. Ja nie chciałem...-usłyszałam jak pociąga nosem. 
On płacze? Płacze przeze mnie? 
-Ona...ona mnie zdradziła. Nie chciałem jej już widzieć. Jeśli podejrzewasz, że mógłbym cię zdradzić to się mylisz. Za bardzo cię kocham... Nie popełniłbym tego samego błedu.-szlochał.
Szybko otworzyłam drzwi i wpadłam w objęcia mojego narzeczonego. Wtulił głowę w moje włosy. 
-Przepraszam.-wyszeptał.-Bardzo przepraszam, ale nie zdradziłem cię.
-Już dobrze.-wytarłam ręką jego mokre policzki. 
Oczy ma bardziej niebieskie niż przedtem. Moje biedactwo
*następnego dnia*
Wstałam, o dziwo, wyspana. Wczoraj dużo się działo. Oj bardzo dużo. Wstałam i poszłam się ubrać. Umalowałam się lekko i zeszłam na dół. Na szafce leżał talerz, a obok karteczka. 
Poszedłem tylko do sklepu. Śniadanie gotowe, więc zjedz wszystko. 
Niall xx
Mój kochany. Zjadłam szybko i pozmywałam. Usiadłam w salonie i sprawdziłam telefon. Wiadomość od Perrie. 
-Idziemy na miasto? 
-A czemu by nie ;)
-Będę za chwilę :3 
Wróciłam do kuchni. Na kartce napisałam wiadomość dla Nialla. 
Chwile później przyszła blondynka i razem pojechałyśmy do centrum.
*oczami Nialla*
Wróciłem do domu po...czymś tam. Nawet nie wiem. Martwiłem się, że jak wrócę jej nie będzie. Że po raz kolejny ją straciłem. Poszedłem do kuchni. Na blacie leżała kartka.
Poszłam z Perrie do centrum handlowego. Nie martw się. Wrócę przed wieczorem.
Kocham Alyss xx 
Dobrze, że nie odeszła. Ulżyło mi. Jednak mam złe przeczucia. To chyba nie skończy się dobrze. 
*oczami Alyss*
Po kilku godzinach wracamy. Okazało się, że odholowali samochód Perrie i musimy wracać na piechotę. Na szczęście nie mam tak daleko. Najwyżej zadzwonimy do któregoś z chłopaków. Przez chwile czułam, że koś nas śledzi. Bałam się odwrócić, ale moja ciekawość wygrała ze strachem. Odwróciłam się i dostrzegłam postać, która bardzo szybko podeszła do nas. 
-Perrie dzwoń do Zayna, ale szybko.-wyszeptałam.
Szybko zadzwoniła i powiedziała, aby przyjechał i to szybko. Facet nas dogonił i przygwoździł Perrie do ściany. Miał kaptur, więc szybko go zdjęłam. 
-Max!-wrzasnęłam.
To ten skurwysyn. On jej zrobi krzywdę. Zayn kurwa szybciej.
-Oo Alyss nie zauważyłem cię.-wymamrotał. 
Perrie wykorzystała moment, że jej tak mocno nie trzymał i walnęła go w krocze. I dobrze kutasowi. 
-Biegnijmy.-powiedziałam. 
Ruszyłyśmy pędem przed siebie. Minął nas samochód. Samochód Zayna. Zatrzymał się i szybko wysiadł. 
-Nic wam nie jest?-zapytał.
-Nie na szczęście.-odpowiedziała jego żona.
-O nie.-odwróciłam się i zobaczyłam wkurwionego Max'a. 
-Masz kutasie wpierdol.-warknął Zayn. 
Rzucił się na niego z pięściami. Uderzył go dość mocno w szczękę, a ten się zatoczył do tyło.
-Nie waż się dotknąć dziewczyny mojego kumpla, a tym bardziej mojej żony!-krzyknął.-Wsiadajcie.-pokazał na samochód.
Perrie posłusznie wsiadła, a Zayn na miejscu kierowcy. Kiedy ja miałam wsiadać poczułam poczułam jak ktoś szarpie mnie za rękę. Szybko wydostał mnie z samochodu i uderzył mnie czymś w głowę. Straciłam przytomność.
*oczami Nialla*
Zadzwonił mój telefon. Miałem nadzieję, że będzie to Alyss. Zaczyna się ściemniać i zaczynam się martwić. 
-Halo.-odebrałem.
-Niall...Alyss została porwana.-to Zayn.
Poczułem jak nagle zatrzymuje mi się serce i wstrzymuje oddech. Dopiero co ją odzyskałem...


_____________________________________
Hejka naklejka ;) Jak tam? Ocenki poprawione? Koniec roku za dwa tygodnie. Cieszycie się?
W rozdziale trochę się zadziało. Musiało się coś stać co nie? Następny będzie za tydzień. Trzymajcie się kochani <3  

sobota, 6 czerwca 2015

Rzodział 45

Proszę skomentuj, to dla Ciebie chwila, a dla mnie ogromna radość :)
 
*tydzień później*
Minął tydzień od ślubu Perrie i Zayna. I od "pierwszego razu" z Niall'em. Za wiele się nie działo. Pomijając, że mój blondyn zabrał mnie na kolacje. Jak ja go kocham!
Siedzę sobie na kanapie i oglądam jakiś nudny serial. Dziewczyna zakochuje się w chłopaku, ale on jej nie chce, mają wypadek podczas kłótni, w szpitalu się godzą i są razem. Takie stare. 
-Co robisz skarbie?-usłyszałam za sobą.
-Nic.-uśmiechnęłam się. 
-Chciałabyś gdzieś wyjść?-usiadł koło mnie na sofie. 
-Może i bym chciała...
-Na lody i spacer?-zaproponował.
-Dobra.
Wstałam i szybko pobiegłam do naszej sypialni. Naszej...jak to fajnie brzmi. Ubrałam się, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. O dziwo zajęło mi to tylko 10 minut. 
-Już.

Z lodami poszliśmy do parku. Jest miło. Co ja gadam, jest cudownie! Niall trzyma mnie za rękę i trudno mu jeść. Kiedy cicho przeklina ja się uśmiecham. Blondyn usiadł na ławce, a mnie posadził na swoich kolanach. Mogłabym tak siedzieć cały czas. 
-O hej!-odwróciłam się i zobaczyłam Perrie. 
-Hej.-uśmiechnęłam się ciepło. 
-Hej.-mruknął Niall.
Walnęłam go niezdarnie łokciem w klatkę piersiową. 
-Alyss musimy iść na zakupy niedługo.-powiedziała.
-Oczywiście.
-Mogę z wami posiedzieć? Zayn zaraz ma przyjść.-zapytała.
-Pewnie.-powiedziałam.
Niall widocznie nie był zadowolony. 
*oczami Nialla*
Kiedy zobaczyłem Perrie wiedziałem, że zaraz podejdzie. I o dziwo miałem racje. Chciałem spędzić z Alyss przyjemny dzień. Mimo, że jesteśmy sami całymi dniami nie mogę, podkreślam nie mogę się nią nacieszyć. Nadal mam wrażenie, że mi nie wybaczyła tego co zrobiłem. Ale chyba mnie kocha. To się teraz dla mnie liczy. Oświadczyłem się jej jakiś czas temu i chyba pomyśle o ślubie. Chce już zacząć planować. Chce żeby stała się Panią Horan. 
Dziewczyny rozmawiały o czymś tam, a ja marzyłem jak to by było na naszym ślubie. Ach...jak by było pięknie. 
-Niall?-z rozmyśleń wyrwał mnie słodki głos, ale za wysoki, żeby to mogła być Alyss.
-Mlissa.-raczej stwierdziłem.
-Długo się nie widzieliśmy.-powiedziała.
Już zaczyna mnie irytować. Nie wiem jak mogłem być z taką dziewczyną. Tak, jest moją byłą dziewczyną. Ale zdradziła mnie i mam na nią wyjebane. 
-Niall, kto to jest?-zapytała Alyss.
-Księżniczko, to jest Melissa, moja była.-podkreśliłem ostatnie dwa słowa. 
Nie chce mieć awantury o to w domu jak wrócimy. Mam nadzieję, że na spokojnie o tym pogadamy. Przecież Ona nie powinna mi zrobić awantury o to z kim byłem przed nią, prawda?
-Księżniczko? Ha, żartujesz sobie Horan?-zapytała rozbawiona.
I z czego ona się tak cieszy?
-Jetem Alyss, narzeczona.-wyciągnęła ręke w jej strone.
Jednak Mel nie podała jej swojej. No zaraz mnie wkurwi...  
-Siema.-Zayn.
Jeszcze tego tu brakowało. No nie może być lepiej. Wstałem i szybko splotłem swoje palce z jej.
-A ty gdzie?-warknęła Melissa.
-Do domu kurwa.-musiałem przekląć, bo bym wybuchł.
Szedłem szybko, jak najdalej od tej szmaty. Tak, nazywam ją tak. Gdyby mnie kochała, tak jak to mówiła, nie zdradziłaby mnie. Mam tylko nadzieję, że Alyss się nie wkurzy, bo jak tak, to dopiero mi da do wiwatu...

____________________________________________________
Hejo :) Jesteście tam jeszcze? Jak tak to dziękuje tym którzy wytrwali i czekali na kolejny. Dodaje dzisiaj rano, bo wczoraj pomagałam siostrze się pakować, a dzisiaj wstałam rano, żeby ją pożegnać na lotnisku. Ryczałam, ale to normalne. Męczyłam się trochę z tym rozdziałem i mam nadzieję, że się wam spodoba. Kolejny powinien być za tydzień, ale nie wiem czy dam rade. Muszę się trochę powyciągać z przedmiotów. No z dwóch, ale jednak mam z czego. 
Kocham Was i dziękuje, że jesteście <3

sobota, 9 maja 2015

Przepraszam :C

Bardzo chciałabym przeprosić, bo rozdziału dzisiaj nie będzie. Nie dałam rady napisać.
Mam dla Was również smutną wiadomość. Otóż zawieszam bloga do końca maja. Muszę się podciągnąć z kilku przedmiotów. Nie dam rady pisać jak na razie. Obiecuję, że rozdział pojawi się w pierwszą sobotę czerwca. Mam nadzieję, że tyle wytrzymacie i będziecie dalej czytać.
Trzymajcie się kochani <3

niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 44

Wróciłam z Niall'em do domu jakoś po drugiej w nocy. Bolą mnie stopy od tych szpilek. I jeszcze cały ten czas przetańczyłam z moim blondaskiem. Stanęłam przy łóżku cała obolała.
-Niall.-jęknęłam z bólu.
-Mogłaś tyle nie tańczyć.-zaśmiał się.
-Choć do mnie.-wyciągnęłam ręce w jego stronę.
Podszedł do mnie. Złapał mnie za biodra i powalił na łóżko. Przy tym namiętnie mnie całując.

Gdyby ta chwila mogła trwać wiecznie... I może. Niall próbuje dostać się do mojej sukienki.
-Kurwa.-przeklina prosto w moje usta.
Uśmiecham się i pomagam mu z tym. Dziękuje mi całusem w nos i wraca do pracy. Ściska moje piersi przez stanik jednak po jakimś czasie zaczyna mu on przeszkadzać. Próbuje go rozpiąć, ale zabardzo mu to nie wychodzi. Zaczynam się uśmiechać, aż w końcu śmiać. Niall już jest tak zdenerwowany, że w końcu rozrywa stanik i rzuca go za siebie. Agrysywnie bierze moje piersi w swoje duże dłonie. Natychwiast ucicham. Niall pochyla się nad moim uchem i szepcze przegryzając jego płatek:
-Odkupie ci.
Ja nie pozostaje mu dłużna i ściągam mu koszulkę. Dotykam jego umięśnionego torsu, a on się wzdryga pod wpływem mojego dotyku. Zamyka na chwile oczy, ale kiedy zatrzymuje dłonie on natychmiast otwiera je i spogląda na mnie pytająco. Wzruszam ramionami i przyciągam go, żeby pocałować. Mruszy w moje usta.
-Chcesz rozgrzewkę czy od razu przechodzimy do konkretów?-zniżył głos.
Teraz brzmi bardziej seksownie niż bym się spodziewała.
-Konkret.-wydukałam.
Nie potrafię normalnie mówić. Nie przy nim. Szybko zdejmuje z siebie spodnie, a potem pomaga mi zdjąć majtki. Uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Wyjmuje z kieszeni spodni fioletowe opakowanie. Dziwnie patrze się przez cały czas, na co Niall uśmiecha się do mnie promiennie. Poprawia mi to humor. Szybko zakłada prezerwatywę. Rozkłada mi nogi jak najmocniej.
-Teraz może zaboleć.
Powoli wzuwa się w mnie. Cicho jęczę. Chyba bardziej z bólu niż z rozkoszy, ale mam to gdzieś.
-Taka ciasna.-szepcze.
Zaczyna się powoli we mnie poruszać. W przód i w tył, w przód i w tył.
Zaczynam cicho jęczeć. Niall przywiera swoimi wargami do moich uciszając mnie. Zaczyna szybciej się poruszać na co jęczę wprost w jego usta. Czuję, że jestem na krawędzi. Jeszcze chwilę a dojdę.
-Nie dochodzić dopóki ci nie pozwolę.-szepcze.
Kiwam nerwowo głową. Nic nie mogę powiedzieć. Jeszcze chwila a wybuchnę.
-Teraz.-mówi, a ja wyginam się w łuk i wbijam paznokcie w jego plecy. Na pewno zostaną ślady.
Dochodzimy w tym samym momencie. Krzyczę jego imię. Wychodzi ze mnie, a ja czuję pustkę. Dziwne uczucie. Zdejmuje prezerwatywę i wrzuca ją do kosza. Kładzie się koło mnie i patrzy na mnie. Mój oddech jeszcze jest przyśpieszony. Pochyla się i mnie całuje.
-I jak było?-pyta.
-Nie najgorzej.-uśmiecham się. Kiedy widzę jego smutną minkę, dodaje.-Było lepiej niż sobie wyobrażałam.
Uśmiecha się do mnie szeroko, a ja to odwzajemniam. Kładę się na jego torsie i się w niego wtulam. Na koniec słyszę tylko tyle::
-Dobranoc księżniczko.




_____________________________________________________
Tada !!! :D I jest kolejny. Podziwiam Was za to, że nadal to czytacie. Piszcie w komentarzach co może się stać, bo powoli nie wiem co pisać. Mam nadzieję, że nie znudzi Was ta historia. 
Zapraszam również na mojego drugiego bloga, który jest o Zayn'nie:  http://this-is-not-illusion.blogspot.com/
Kocham Was <3
Przepraszam za błędy

sobota, 18 kwietnia 2015

Rzozdaił 43

Czytasz?=Komentujesz!=Motywujesz! 

*Rano*
Obudziłem się. Koło mnie nie było już Alyss. Gdzie ona jest? Nagle usłyszałem otwieranie się drzwi. Zamknąłem oczy i udawałem, że nadal śpię. Poczułem jak materac ugina się na brzegu. Poczułem jej słodkie usta na moich. Próbowałem się nie uśmiechnąć. Ale jak tu być twardym przy tej dziewczynie?
-Wstawaj.-zamruczała.
Mam ochotę z niej ściągnąć to co ma na sobie i wsiąść na tym łóżku. Pieprzyć i skończyć w niej.
-Bo się spóźnimy.-i tak wiem, że nie ale to taki mały szczegół. Na pewno obudziłaby mnie.
-Kurwa.-jęknąłem.
-Żadne "kurwa" tylko wstawaj.
Wstała, a ja za nią łapiąc ją za nadgarstek.
-Pocałuj mnie.-po prostu błagałem ją.
Przewróciła oczami, a chwilę później już się całowaliśmy. Dopiero teraz skapnąłem się, że jest w samej bieliźnie. Ścisnąłem jej pośladki, a ona wydobyła z siebie jęk. Bardzo słodki jęk.  Rozchwyliła wargi dając mi wolną drogę abym włożył język. I też tak zrobiłem.

Chciałem więcej. Dla mnie to już nie wystarcza. Przeniosłem ręce na rozpięcie stanika.
-Chyba chciałeś tylko buziaka.-odsunęła się.
Weszła do łazienki, a ja postanowiłem ubrać się w garnitur.
*oczami Alyss*
Zamknęłam za sobą drzwi i się o nie oparłam. Mój oddech nieznacznie przyśpieszył więc muszę go wyrównać. Weszłam do kabiny. Ogoliłam się trzy razy dla pewności. Wyszłam, wytarłam się i ubrałam sukienkę. Miałam mały problem z zapięciem. Wyszłam i zastałam Niall'a siedzącego na łóżku. Miał na sobie koszulę, spodnie od garnituru i lakierki. Już wyglądał seksownie.
-Pomożesz?-odwróciłam się do niego tyłem.
Wstał i szybko zapiął sukienkę. Za szybko. Nie, wcale nie. Albo może.
-A ty mi z tym?-podniósł niezawiązaną muchę z łóżka.
Podeszłam do niego. Podniosłam kołnierzyk i zaczęłam wiązać czarny materiał.
Kiedy już zawiązałam z powrotem położyłam kołnierzyk.
-Gotowe.-obdarował mnie promiennym uśmiechem.
***
-Nie ruszaj się, bo wszystko zepsujesz.-powiedziałam.
-Przepraszam.-wymamrotała Perrie.
-Nie przepraszaj. Wiem, że się denerwujesz.-powiedziała Danielle, która robiła jej paznokcie.
Ja robiłam jej fryzurę, Dan paznokcie, Elka pomagała się jej ubrać, a Holy zrobiła już wcześniej makijaż.
-Skończyłam.-uśmiechnęłam się. Ręce mnie zaczęły boleć od tego trzymania w górze.
-Masz się do niczego nie dotykać.-pogroziła Danielle.
Perrie kiwnęła głową. Po jakimś czasie lakier wysechł i mogła założyć sukienkę. Poszła z Eleanor za parawan i jej pomogła się ubrać. Ja w tym czasie gadałam z resztą tutaj obecną. W końcu wyszły. Podeszłam do niej i wczepiłam welon. Perrie stanęła i patrzyła w wielkie lustro. W jej oczach pojawiły się łzy.
-Nie płacz.-przytuliłam ją.
-Płacz? Ani mi się waż, wiesz ile ja to robiłam?!-oburzyła się Holy.
Usłyszałam telefon. Mój telefon. Wyjęłam go z kopertki i odebrałam.
-Gdzie jesteście?-to Niall.
-Jeszcze w domu.-spoglądam na dziewczyny.
-Jedźcie już do kościoła.-rozłączył się.
-Musimy jechać.-informuje je.
W końcu wychodzimy i wsiadamy do samochodu i jedziemy do kościoła.
***
Wszyscy siedzą już w ławkach. Jestem świadkową, a Niall świadkiem. Zayn już stai przy ołtarzu. Perrie zaraz wejdzie. Muzyka zaczyna grać. Drzwi otwierają się, a wszyscy spoglądają na nie. Stai tam Perrie i jej tata. Idą wolną, a przed nimi idą małe dziewczynki i sypią płatkami kwiatów. Jak z bajki. Kiedy dochodzi całuję tatę w policzek i staje koło Zayn'a. Spoglądam na Niall'a i uśmiecham się. Połowy nie słucham jak ksiądz gada. Kiedy przychodzi czas przysięgi włączam myślenie. Zaczyna Zayn.
-Moja księżniczka. Stoisz tu i za niedługo będziemy nierozłączni. Będę cię kochać dzień i noc. Będę ci wspierał nie zależnie co wybierzesz.-w moich oczach, podobnie jak u Perrie, zaczęły zbierać się łzy.-Niezależnie co będzie właściwą decyzją. Będe stać za tobą murem. Możesz jeszcze uciec jak chcesz, ale ja kocham cię i zawsze będę.
-Zayn, mój książę. Jesteś dla mnie wszystkim. Chce zasypiać i budzić się przy tobie. Chce wieczorami patrzeć w gwiazdy i wtulić się w ciebie. Jesteś wszystkim czego potrzebuję. Kocham cię.
Wzięli obrączki i założyli sobie nawzajem na palce.
-Teraz możesz pocałować pannę młodą.-powiedział ksiądz.
Zbliżyli się do siebie i pocałowali.
Był to pocałunek pełen miłości i namiętności. Teraz wiem, że oni bez siebie nie przetrwają. Wszyscy wstali i zaczęli klaskać dla młodej pary.
***
Siedzimy na weselu. Wszystko jest czarno-białe. Stoły, tort i itp. 
-Panie i Panowie. Teraz para młoda zatańczy pierwszy taniec.-rozbrzmiało z głośników.
Na parkiecie pojawili się państwo młodzi i zaczęli tańczyć. Zatańczyli walca. Było pięknie. Na koniec się pocałowali tak jak na początku.
-Mogę prosić?-usłyszałam za sobą.
-Oczywiście.-wstałam.
Zatańczyłam z Zayn'em. Przepraszam panem młodym, a Niall z panną młodą. Było cudownie. Zatańczyła z prawie każdym. Tyko z Niall'em nie. Kiedy straciłam go z oczu nie chciałam już tańczyć. Wróciłam do stolika. Smutno trochę.
-Co tak siedzisz?-usłyszałam.
-Bo Ni...-zacięłam się kiedy spojrzałam na tego ktosia. Był to Niall. Osz kurde...
-Mogę?-wyciągnął rękę w moją stronę.
Podałam mu swoją i poszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. Nic już nie chciałam. Wystarczy mi to. Ale wydaje mi się to być za idealnie. Po woli zbliżała się 2 w nocy. Czas pożegnać naszą parę młodą, bo niedługo mają samolot. Nie wiem gdzie lecą na noc  poślubną, ale na pewno będzie super. Ja z Niall'em byliśmy pierwsi. Jesteśmy świadkami, dlatego. Przytuliłam ich, a oni pożegnali się szybko z resztą i odjechali limuzyną. Wróciliśmy i jeszcze tańczyłam z blondynem. Impreza ma trwać do 5 rano, ale my pewnie wrócimy wcześnie. Chce dokończyć to co wczoraj zaczęłam. 





______________________________________________________
Witajcie :D Chciałabym przeprosić za to, że tydzień temu rozdziału nie było. O tusz byłam w arkadii i jak wróciłam byłam tak zmęczona, że nie miałam na nic siły. W niedziele zapomniałam. 
Chciałabym poprosić jednego anonimka o kontakt ze mną. Piszę on komentarze "Kocham cię Zuziu <3". Chciałabym wiedzieć kim jesteś anomimku :) Bardzo proszę ;) 
Kocham was <3 
Przepraszam za błędy

sobota, 4 kwietnia 2015

Rzodział 42

Rozdział dedykuję dla Gabrysi Abramowicz :3

Obudził mnie dźwięk, dający mi do zrozumienia, że ktoś do mnie dzwoni. Otworzyłam powoli powieki i przeklęłam pod nosem. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Czego?-warknęłam. Nie przejmowałam się kto to jest. Mam to głęboko gdzieś.
-Zapomniałaś, ze umówiłyśmy się z dziewczynami w centrum handlowym? Mamy wybrać sukienki.-powiedziała Holy.
-Daj mi pół godziny.
-Jasne skarbie. Przyjadę po ciebie.
-Dobra.
Rozłączyłam się. Wstałam i podeszłam do szafy ciągnąc za sobą moje nogi. Jak mi się nie chce tam iść. No, ale ślub zdarza się tylko raz w życiu. Z wybranymi ubraniami poszłam do łazienki. Ubrałam się, umalowałam i wyczesałam włosy. Wzięłam moją torebkę, do której włożyłam telefon, klucze, portfel i jeszcze parę drobiazgów. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni.
-Hej misia.-pocałował mnie w policzek.
-Hej.-wzięłam jabłko.
-To ma być śniadanie?
-Nie mam czasu.
-Wyspałaś się?-zapytał.
-Nie za bardzo. Holy do mnie zadzwoniła, że jedziemy do centrum po sukienki na ślub.-powiedziałam.
-Szkoda, że nie mogę jechać z tobą.-zrobił smutną minkę.
-Oj. Będziesz pierwszym chłopakiem, który ją zobaczy, okej?-ujęłam jego twarz w dłonie.
-Okej.-pocałował mnie.
Nagle usłyszałam trąbienie. Czyli muszę iść.
-Pa skarbie.-cmoknęłam go na pożegnanie w usta.
-Pa.
Wyszłam i od razu wsiadłam do samochodu.
-Ale leje.-powiedziałam.
-Typowa londyńska pogoda.-zaśmiała się.
-No racja.
***
Siedzę z dziewczynami w kawiarni. Kupiłam sukienkę i do tego beżowe szpilki.

Wszystkie się śmiałyśmy, rozmawiałyśmy, a nawet wygłupiałyśmy. Jak któraś z nas była w przebieralni to reszta latała po całym sklepie i się śmiała. Normalnie nagrać i na YouTube'a. Byśmy zrobiły furorę.
-To już za tydzień.-powiedziałam.
-Tak. Dziewczyny, boje się.-posmutniała Perrie.
-Nie ma czego.-Danielle złapała ją za rękę.
-Wiesz, że byśmy cię nie oddały psychopacie.-zaśmiała się Eleonor.
-No, ale jednak. Boje się.-wymusiła uśmiech.
Przytuliłyśmy się wszystkie. Nie sądziłam, że będę miała z nimi taki dobry kontakt. I, że staną się moimi najlepszymi przyjaciółkami.
-Kocham was.-powiedziała Perrie.
-A my Ciebie.-powiedziałyśmy równocześnie z czego się zaśmiałyśmy.
***
Wróciłam do domu. Nareszcie! Wpakowałam się do sypialni. Zataczałam koła. Pewnie wyglądałam jak pijana. Nigdy tyle nie chodziłam. Po prostu nie przywykłam. Rzuciłam się na łóżko. Nagle drzwi od łazienki się otworzyły. Zobaczyłam Niall'a z mokrymi włosami. Był przepasany tylko ręcznikiem.
-Oo, już wróciłaś.-powiedział i podszedł do mnie.
-Mam dosyć.
-Co, przegoniły cię?-zaśmiał się.
-To nie jest śmieszne. Zabijcie mnie proszę.-zakryłam twarz poduszką.
-Choć.-wystawił do mnie ręce.
Podałam mu swoje i wstałam. Stanął za mną i zawiązał mi oczy. Przestraszyłam się.
-Nie bój się.-wyszeptał.
Wziął mnie na ręce. Poszedł parę kroków i się zatrzymał. Postawił mnie. Zaczął zdejmować ze mnie koszulkę i spodnie.
-Ufasz mi?-zapytał.
-Tak.
-To dobrze.-nie widziałam jego twarzy, ale jestem pewna, że się uśmiechał.
Kiedy byłam w samej bieliźnie zdjął mi to ustrojstwo z oczu. Zobaczyłam wannę napełniona wodą. Na powierzchni pływały płatki róż.
Wokół paliły się świeczki. Otworzyłam szerzej oczy. To chyba jakiś piękny sen.
-To sen.-wymamrotałam do siebie.
-To nie jest sen skarbie.
Zdjęłam resztę garderoby z siebie i weszłam do ciepłej wody. Nie wstydziłam się Niall'a. A przynajmniej nie przeszkadzało mi to, że się na mnie gapi. Sam zdjął ręcznik i usiadł za mną.
Mył mnie, a ja rozkoszowałam się jego dotykiem. Mogłoby tak zostać na zawsze. Nagle blondyn zaczął całować mnie po szyi. Ssał i robił malinki. Podniecało mnie to cholernie, ale czy jestem gotowa to zrobić? Kiedyś, zanim poznałam Niall'a, odpowiedziałabym "nie", ale teraz...sama nie wiem. Chłopak wstał i wyjął mnie z wody i opatulił ciepłym ręcznikiem. Zasypiałam mu na rękach. Zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku. Wytarł mnie do sucha. Założył mi majtki i jego koszulkę. Wnioskuję, że nosił ją dzisiaj, ponieważ pachnie nim. Przykrył mnie kołdrą i poszedł się ubrać. Wrócił do mnie po kilku minutach i położył się obok mnie. Odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam w jego tors. Zaczęłam kreślić mi nieznane kształty. Pocałował mnie w czoło.
-Kocham cię księżniczko.-wyszeptał.
-A ja kocham mojego księcia, którym jesteś ty.-uśmiechnęłam się.
-Alyss, czy ty...jesteś...no wiesz.-spojrzałam się na niego, a ten dziwnie poruszał brwiami. Już wiem o co mu chodziło.
-Sama nie wiem. Kiedyś pewnie powiedziałabym "nie", ale teraz...
-Ale teraz?-spojrzał się na mnie pytająco, a ja kontynuowałam.
-Boje się.-spuściłam głowę.
-Będę delikatny.
-No nie wiem.
-Obiecuję, że jutro będziesz mogła chodzić.-położył rękę na sercu.
-No dobrze.-zarumieniłam się.
Zaczął mnie całować. Opadłam na łóżko, a on nade mną wisiał. Całował namiętnie i zachłannie. Tak jakby nigdy mnie nie całował. Schodził niżej. Najpierw szyja, dekolt. Zdjął swoją bluzkę ze mnie. Złapał w swoje dłonie moje piersi. Ssał je i gryzł. Dziwne uczucie rodziło się w moim podbrzuszu. Zjechał niżej na brzuch. Obdarowywał go pocałunkami. Aż w końcu dodarł do moich majtek. Rozłożył mi nogi. Całował wewnętrzną stronę moich ud. Dotarł do mojej kobiecości. Zaczął ją masować przez materiał. Niechciane jęknięcie wydostało się z moich ust. Blondyn lekko się zaśmiał, a ja przewruciłam oczami. Nagle zadzwonił telefon. Nie mój, ale Niall'a.
-Kurwa.-przeklną pod nosem.-Wybacz skarbie.-pocałował mnie przelotnie i wyszedł zabierając ze sobą telefon.
*oczami Niall'a*
-Czego.?-warknąłem kiedy opuściłem naszą sypialnie.
-Siema Niall. Mam pytanie.
-Akurat w takim momencie?
-A jakim?-zaśmiał się.
-Gdyby nie ty mógłbym teraz pieprzyć swoją dziewczynę.
-A przepraszam.
-Mów co chcesz.
-Masz obrączki?-zapytał mulat. On chyba jaja sobie robi.
-Jaja sobie robisz? Dzwonisz do mnie tylko po to, żeby spytać się czy mam obrączki?-prychnąłem.
-Denerwuje się i chce mieć nad wszystkim kontrolę.
-Mam. I spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
-Dzięki i jeszcze raz przepraszam.
-Dobra. Pa.-rozłączyłem się.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją śpiącą. Odłożyłem telefon i położyłem się koło niej. Przytuliłem się do niej. Przez Zayn'a nie mogłem tego z nią zrobić, ale jeszcze jest czas. 







______________________________________________________
Witam Was :3 Nic się nie wydarzyło, zboczuchy :* Juto Wielkanoc. W taki to okolicznościach życzę Wam rodzinnych i wesołych Świąt. 
Mam do was dwie sprawy. 
1.Jeśli macie ochotę i różne dziwne pomysły (wiem, że macie) to byście mogli w komentarzach pisać wasze pomysły na następny rozdział. Brakuje mi trochę weny.
2. Jeśli macie konto i moje opowiadanie wam się podoba to zaobserwuj. To dla mnie dużo znaczy :)
Kocham was <3 I jeszcze raz Wesołych :*
Przepraszam za błędy

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 41

Proszę, jeśli to przeczytałeś/łaś to skomentuj. Chce wiedzieć czy warto jeszcze pisać. 

Reszta już poszła. Postanowiłam, że pójdę porysować. Weszłam do naszej sypialnie. Stały tam dwie sztalugi.
***
Rysowałam jakieś pół godziny. Nie miałam konkretnego pomysłu. Nagle do pokoju wszedł Niall.
-Co tam rysujesz?
Obiął mnie w pasie i pocałował w szyje. Przez moje ciało pszeszedł przyjemny dreszcz.
-O łał!-wykrzyczał mi w prosto w uszy na co się skrzywiłam.
-Nie przesadzaj.
-Ja wcale nie przesadzam. Pięknie rysujesz, śpiewasz. Jesteś piękna.
-Oj dobra, dobra, nie podlizuj się.
-Ja? Nie mam po co, bo i tak mnie kochasz.
-Żebyś się nie przemyślał.-zaśmiałam  się.-Zgłodniała.
Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki. Poukładałam je na talerzu i poszłam do salonu. Rozwaliłam się na kanapie i włączyłam telewizję. Przełączyłam na mój ulubiony film Liceum Avalon. Kocham to! Zaczęłam jeść i oglądać. Po kilku minutach przylazł Niall. Usiadł koło mnie i patrzył jak pochłaniam kolejną kanapkę.
-Co?-powiedziałam z pełną buzią.
Zaśmiał się, a ja spaliłam buraka.

-Ej. Nie wstydź się. Because your perfect to me.-powiedział uwodzicielsko.
-To raczej ty jesteś idealny, ja nie.-wyszeptałam niezrozumiale.
Ten przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta. Ledwo je poczułam.
-Pamiętaj. Jesteś dla mnie wszystkim skarbie.
Naparł swoimi ustami na moje. Oddawałam każdy pocałunek. Po jakimś czasie pogłębił go. Usiadłam na nim okrakiem i wplotłam palce w jego blond włosy. Nagle odsunął się ode mnie na co ja jęknęłam z niezadowolenia. Znów się zaśmiał. Zlazłam z niego i oglądałam dalej. No i oczywiście jadłam.
-Alyss?
-Tak?
-Kiedy chcesz wziąć ślub?-zapytał.
-Nie wiem. Myślałam, żeby w lato. Jest ciepło.-powiedziałam.
-Czyli nie chcesz szybko być panią Horan.-zrobił smutną minkę.
-Oj skarbie.-usiadłam mu na kolanach.-Wiesz, że o tym marzę.
-To chodźmy teraz. Nawet w tej chwili.-powiedział na co się zaśmiałam.
-Głuptasie.-poczochrałam jego włosy.-Do tego potrzeba czasu. Nie mamy przecież obrączek, terminu w kościele, ja nie mam sukienki. Wymieniać dalej?
-Nie trzeba.
Pocałowałam go i poszłam zanieść talerz do kuchni.
***
Postanowiłam się przejść. Wyszłam z domu. Oczywiście musiałam powiedzieć Niall'owi, że wychodzę. Kierowałam się do parku. Nie jest jeszcze ciemno. Usiadłam na ławce i rozkoszowałam się ciepłem. Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Spojrzałam w tamtą stronę i dostrzegłam Perrie.
-Hej.-pocałowała mnie w policzek.
-Hej.-uśmiechnęłam się.
-Jak tam?
-Dobrze.
-Co tak siedzisz sama? Gdzie Niall?
-Został w domu.
-Choć. Stawiam kawę.
Wstałam i poszłyśmy do pobliskiej kawiarni. Usiadłyśmy przy stoliku przy oknie. Zamówiłyśmy po kawie i cieście. Szybko dostałyśmy nasze zamówienie. Porozmawiałyśmy sobie. Dostałam zaproszenie na ślub.
-Cieszę się, że jesteście szczęśliwi.-uśmiechnęłam się szeroko.
-Mam nadzieje, że przyjdziecie.
-Oczywiście. Jak mogłabym przegapić ślub moich przyjaciół? To byłby niewybaczalny błąd.
Zaśmiałyśmy się. Później rozmawiałyśmy jaką sukienkę będzie miała, jaką fryzurę, a w co będzie ubrany Zayn i tego typu pytania. Sukienkę wybierała ze swoja mamą. Prześle mi dzisiaj zdjęcia. Spojrzałam się na zegarek. Mówiłam, ze będe za dwie godziny, a nie ma mnie z trzy. Niall będzie wkurzony.
-Przepraszam cię bardzo, ale wiesz...Niall.-wstałam.
-Jasne.
Pocałowałam ją w policzek i zaczęłam iść do domu. będzie źle. Wyjęłam mój telefon. 15 nieodebranych połączeń i kilka esemesów.
Niall<3:Gdzie jesteś?
Niall<3:Skarbie, odezwij się.
Niall<3:Denerwuje się.
Niall<3:Odbierz ten telefon!
I jeszcze parę takich. Przyśpieszyłam kroku. Dotarłam do domu i szybko wparowałam zdyszana do salonu.
-Boże Alyss.
Podbieg do mnie i pocałował.
-Wszystko dobrze? Jesteś cała?
-Tak. Jest wszystko dobrze.
Przytulił mnie. Prawie nie miałam oddychać.
-Zasiedziałam się w kawiarni z Perrie.-wyjaśniłam.
-Martwiłem się.-oparł swoje czoło o moje.-Wiesz, że ten psychol nadal jest i może ci zrobić krzywdę.
-Wiem Niall.
Odsunęłam się od niego i wyjęłam z torby zaproszenie. Podałam je Niall'owi. Otworzył je i przeczytał.
-To już wiem dlaczego się spóźniłaś.-uśmiechnął się.
-Wiesz dużo było do omówienia.
Postanowiłam, ze się wykąpie. Później (znając życie) nie będzie mi się chciało. Weszłam do łazienki i rozebrałam się do naga. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Szybko się umyłam i ubrałam w piżamę. Poszłam do sypialni. Jest jeszcze wcześnie. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Odblokowałam go i nacisnęłam kopertkę. To od Perrie. Przysłała mi swoją sukienkę.
Suknia ślubna Perrie ^.^

Jest przepiękna. Zazdroszczę Perrie. Ma takiego super narzeczonego, a za niedługo męża. Tak wpatrywałam się w to zdjęcie, że nie zauważyłam jak Niall wszedł.

-Co tam maleńka?-położył się koło mnie.
-Patrz.-pokazałam mu zdjęcie.-Tylko nic nie mów Zayn'owi. 
-Ale on się z nią żeni.-zaśmiał się.
-Chodzi o sukienkę. Nie zdradzaj mu szczegółów.
-Dlaczego?-zmarszczył brwi.
-Bo nie może widzieć Perrie w sukni, bo to przynosi pecha.

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 40

 Czytasz?=Komentujesz!=Motywujesz!

Wyszłam z łazienki. W sypialni nikogo nie było. Usiadłam na łóżku. I co mam teraz zrobić? Muszę przeprosić Niall'a za moje głupie zachowanie. No ale...to dla mnie było trudne. Niall patrzący się na moje blizny. Wstyd mi było. Podniosłam się i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Blondyn stał i coś smażył.
Przytuliłam go od tyłu. Obrócił się do mnie przodem i spojrzał mi w oczy.
-Przepraszam skarbie.-wyszeptał.
-Nie, to ja przepraszam.
-Ty nie masz za co księżniczko.
Przytulił mnie. Schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. Tuliłam go do siebie. Mój aniołek.
-Kocham Cię.-wyszeptał w moje włosy.
-Kocham Cię.
***
Siedzę w salonie. Niell przytula mnie do swojego torsu. Są też Holy i Harry, Zayn i Perrie, Lou i El, Liam i Dan. Taki wieczór razem. Oglądamy horror "Annabel". Ja się w ogóle nie boje. Dla mnie to słabe. Zayn też się nie boi...chyba. Przynajmniej nie daje po sobie poznać. Natomiast cała reszta (wraz z chłopakami xD) się bała. Jak patrzyłam na przykład jak Hazz przytulał się do Holy, a Holy do Hazzy. Myślałam, że wybuchnę tam śmiechem.

Aż w końcu nie wytrzymałam i się śmiałam. Zaraz za mną dołączył Zayn. Wszyscy patrzyli na nas jak na idiotów. Nie mogłam się opanować. Właśnie w filmie była najstraszniejsza scena, wszyscy zaczęli krzyczeć i piszczeć, a ja z Zayn'em się śmialiśmy. Nie mogłam. Brzuch i policzki mnie bolały.
-Cicho bądźcie.-uspokajał nas Niall.
-Nie...będę...cicho.-mówiłam, łapiąc oddech.
Zayn wstał i zaprowadził mnie do kuchni. Nadal się śmiałam, Zayn również. Usiadłam na stole i o mało z niego nie spadłam. Mulat usiadł koło mnie.
-Co to było?-zapytałam, tłumiąc śmiech.
Zayn tylko głośno się zaśmiał. Nagle usłyszeliśmy krzyki. Zaczęliśmy się na nowo śmiać. No nie wyrobie. Po kilku minutach jakoś się pozbierałam. Miałam mokre policzki od łez.
-Zayn?
-Hmm?
-Kiedy bierzecie ślub?-zapytałam.
-Nie wiem. Mamy zamiar za pół roku. Jeszcze nie wiemy do końca.-wzruszył ramionami.-A czemu pytasz?
-Bo chce mi się potańczyć na jakimś weselu.-uśmiechnęłam się.
-To teraz potańczymy.
-Wolałabym nie.
-Czemu?
-A jak myślisz? Z nimi?-prychnęłam.
Zeszłam ze stołu i poszłam do salonu. Wszyscy siedzieli z poduszkami przy twarzach. Znów chciało mi się śmiać, ale zachowywałam kamienną twarz. Włączyli światło. Podeszłam niezauważona do kontaktu, zgasiłam i szybko wróciłam do kuchni. Słyszałam piski dziewczyn i krzyki chłopaków.
-Zayn. Nastraszmy ich.-szepnęłam do chłopaka, albo do szafki. Nie wiem było ciemno
Chłopak w odpowiedzi złapał mnie za rękę. Inaczej nie mógł mi tego przekazać, bo jest ciemno. Weszłam powoli do salonu. Światło dawał jedynie telewizor. Stanęliśmy za kanapą, tak, że nie mogli nas zobaczyć. Ścisnęłam delikatnie dłoń mulata, dając znak, żeby to zrobić. Zaczęliśmy krzyczeć, a oni wstali i wybiegli przez drzwi balkonowe na podwórko. Zaczęliśmy się śmiać. Wyszliśmy za nimi, zapaliłam światło na tarasie. Niall siedział za ławką, Holy i Harry za drzewem. Louis, Perrie i Elka za jakimś krzakiem, a Danielle i Liam na drzewie. Śmiałam się z mulatem w najlepsze. Niall zły wstał i podszedł do mnie, a do Zayn'a Louis i Harry. Niebieskooki przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść w stronę basenu. Chłopaki nieśli Zayn'a.
-1...2...3!-odliczył Niall.
Wrzucili nas do wody. Szybko się wynurzyłam, aby zaczerpnąć powietrza.
-Zabije Cie!-wrzasnęłam.
Zayn wyszedł i pomógł mi. Nagle wszyscy chłopcy wskoczyli do basenu na raz.
Wariaci! Dziewczyny podeszły do brzegu i stały. Ale to nie był dla nich dobry pomysł, bo chłopcy je wciągnęli do wody. Teraz wszyscy jesteśmy mokrzy. Zaczęłam się śmiać. To było śmieszne.
-Pójdę po ręczniki.-powiedziałam.
Poszłam do łazienki i wzięłam pięć ręczników. Zeszłam na dół. Stali na tarasie. Podałam dziewczyną ręczniki, a chłopaki zrobili naburmuszone miny.



_____________________________________________________
Hejka :) Chciałabym przeprosić, bo wczoraj miałam imprezę urodzinową i nie zdążyłam napisać. Przepraszam. Tak naprawdę mam dzisiaj urodziny, ale wiadomo, że lepiej w sobotę. 
Rozdział krótki i za to też przepraszam. Jakoś nie mam weny. Kolejny pojawi za tydzień w sobotę, a jak nie to będę informować. 
Zapraszam na mój drugi blog: http://this-is-not-illusion.blogspot.com/
Kocham was <3

sobota, 14 marca 2015

Rzodział 39

*oczami Harry'ego*
Kiedy drzwi się zamknęły opadłem na łóżko. Mam za chwilę zejść. Aż boję się co tam zobaczę. Słyszałem śmiechy, rozmowy. Nagle wszystko ucichło. Podniosłem się i otworzy drzwi. Nic, zero, cisza. Zszedłem na dół. Wszędzie były płatki róż i zapalone świece. Poszedłem do salonu. Na stoliku stał szampan, dwa kieliszki, wszędzie róże. Co tu się dzieje? Na balkonie świeciło się światło. A raczej świece. Otworzyłem drzwi i poszedłem ścieżką z czerwonych kwiatów. Po jakimś czasie skończyła się. Podniosłem wzrok w górę. Pare kroków ode mnie stała dziewczyna ubrana w białą sukienkę. Podszedłem i złapałem ją za dłonie.
-Chciałam się pogodzić.-powiedziała.

Złączyłem nasze usta. Tego mi brakowało przez kilka dni. Odsunąłem się i oparłem czoło o jej. Patrzyłem głęboko w oczy.
-Przepraszam. Przepraszam, że zachowywałem się jak idiota, jak skończony chuj. Przepraszam, że nie jestem idealny. Wszystko spieprzyłem.-mówiłem jej jak jest.
-Nie prawda. Jesteś idealny. Dla mnie jesteś. Kocham Cię takiego jaki jesteś i nie chce nic w tobie zmieniać.-musnęła moje usta.
-Kocham Cię skarbie.-wyszeptałem.

Usłyszałem klaskanie i gwizdanie. Odwróciłem się i zobaczyłem całą naszą ferajnę. Niebo zaczęło błyszczę od fajerwerek. Patrzyliśmy w górę. Nagle powstał napis ze światełek.
Holy & Harry
Pocałowałem moją ukochaną. Tęskniłem za nią całym sercem, mimo, że miałem ją na wyciągnięcie ręki.
*oczami Alyss*
Jak Holy i Harry pięknie razem wyglądają. Poczułam jak Niall obejmuje mnie w talii. Wszyscy faceci pocałowali swoje dziewczyny. Mam przeczucie, że jest za słodko.
*tydzień później*
Przeprowadziłam się do Niall'a, a Holy do Hazzy. Sprzedałam dom rodziców. Po co mam go jeszcze mieć? Wystarczy, że mam przy sobie mojego ukochanego blondaska. 

Usiadłam na blacie kuchennym. Zabrałam marchewkę i zaczęłam ją jeść. Niall spojrzał na mnie z dziwnym wzrokiem. Wypiełam mu język, a ten zrobił to samo, ale zaczął się śmiać. Ja również się zaśmiałam. Kocham go. Kroił warzywa, a ja się mu przyglądałam.
-Co? Aż tak jestem interesujący?-zapytał z uśmiechem.
-Ty? Interesujący? Chyba śnisz.-wywrócił oczami. Pocałowałam go w policzek.-Słodki jesteś.
-No ba.-pocałował mnie.-Jedziemy do Paryża.-oznajmił.
-Dobra.-uśmiechnęłam się.
***
Wyjechaliśmy do Paryża. Tutaj jest pięknie. Przez cały dzisiejszy dzień chodziliśmy po mieście. Niall obiecał mi jakąś niespodziankę na koniec.
-Ufasz mi?-zapytał.
-Ufam.
-Zawiąże ci oczy.-wyjął z kieszeni czarną chustkę. Zawiązał mi ją na oczach. Wzięłam głęboki oddech.-Spokojnie kochanie. Weszliśmy do czegoś, co później okazało się byś windą. Zawiozła nas na samą górę, tak myślę. Wyszliśmy, a w moją twarz uderzyła fala zimnego powietrza. Chłopak stanął za mną i odwiązał opaskę. Moim oczom ukazał się stolik z szampanem, różą w wazonie i jedzeniem. Za nim roznosiła się panorama Paryża. Dopiero teraz do mnie dotarło, że byłam na Wieży Eiffla. Niall złapał mnie za rękę i poprowadził do stolika. Odsunął mi krzesło, a ja usiadłam. Zajął miejsce naprzeciwko mnie. Zjedliśmy nasze porcje. Niall wstał i uklęknął na jedno kolano.
-Alyss, will you merry me?-powiedział irlandzkim akcentem.
Otworzył pudełko, a ja miałam zacząć krzyczeć. Zakryłam usta ręką, w oczach pojawiły się łzy. Jedna popłynęła mi po twarzy.
-Tak.-powiedziałam piskliwym głosem.-Tak, tak!
Założył mi pierścionek na palec. Wstał, a ja za nim i wtuliłam się w niego. Łzy lały mi się po twarzy. Jestem taka szczęśliwa.
-Kocham Cię wariacie.-pocałowałam go.
-Kocham Cię wariatko.-wyszeptał w moje usta.
***
Wstałam dopiero o godzinie 12. Wczoraj wracaliśmy w nocy i byłam taka padnięta jak przyjechaliśmy do domu. Poszłam od razu spać. Wydostałam się ze szczelnego uścisku Nialla i podeszłam do szafy. Wybrałam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie. Zjadłam sama, a porcję dla Niall'a wzięłam na tacę. Zaniosę mu do łóżka. Weszłam ostrożnie, żeby nie rozlać soku. Tacę odstawiłam na szafkę nocną. Pocałowałam mojego śpiocha w policzek. Nic. W czoło. Nic. W usta. Uśmiechnął się. Wywróciłam oczami.
-Wstawaj.-walnęłam go w ramię. Odwrócił się do mnie tyłkiem.-Mam śniadanie.
Szybko usiadł i z uśmiechem wpatrywał się we mnie. Znam go lepiej niż nie jeden człowiek. Podałam mu tacę, a ten zaczął jeść.
-Aaa.-trzymał przede mną kawałek kanapki z dżemem.
Otworzyłam usta. Włożył mi chleb do buzi. Dalej patrzyłam jak je. Słodko wyglądał. Kiedy zjadł odstawił tacę na szafkę i wystawił ręce do mnie. Położyłam się koło niego. Zaczął całować mnie po szyi robiąc malinki. Zawisł nade mną. Jedna jego ręka dotknęła mojej nagiej skóry pod bluzką. Szybko ją zdjął. Patrzył na mnie chwilę. Później całował mój dekolt, brzuch. Sprawiało mi to przyjemność jak nigdy. Schodził coraz niżej aż na moje biodra. Rozpiął guzik i rozporek, a następnie lekko zsunął spodnie z moich nóg. Na udach miałam blizny po cięciu się. Chłopak patrzył na nie, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wstałam szybko, zebrałam swoje ubrania i pobiegłam do łazienki. Zamknełam się od środka. Zaczęłam się ubierać. Niechciane łzy leciały mi po twarzy.