sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 33

*oczami Alyss*
Jak dobrze być już w domu. Niall przesiaduje u mnie całe dnie, a czasem nawet noce. Mówi, że mu się nudzi samemu w domu. I tak mu nie wierze. Myślę, że martwi się o mnie i próbuje mnie chronić. Wiadomo przed kim. Usiadłam na blacie kuchennym. Niall robił jakiś obiad dla nas.
-Co robisz?-spytałam.
-Moją specjalność.-uśmiechnął się słodko.
-Czyli?
-Spaghetti.-pocałował mnie w policzek.
Nadal nie mogę się przyzwyczaić, że blondyn mówi do mnie "księżniczko", "skarbie" i mnie całuje. Dla mnie to dziwne. Nie mówiłam mu. Lubię jak się tak zachowuje, ale...no...to jest dziwne.
-Złaś mi stąd.-zrobił kwaśną minę.
Zeskoczyłam i usiadłam na stole. Odwrócił się, a ta mina nie schodziła mu z twarzy. Zaczęłam się śmiać. To mnie rozwala.
-I jeszcze gdzie? Może na sufit?
-Dobra, dobra.-podniosłam ręce w geście obronnym i usiadłam na krześle.-Teraz chyba mi nic nie zrobisz?
-Teraz już nie.
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Niall postawił talerze z ciepłym obiadem.
-Pięknie pachnie.
-Poczekaj aż spróbujesz.
Wzięłam trochę i się rozpłynęłam.
-To jest naprawdę pyszne.
-Na prawdę?-chłopak zarumienił się.

-Chłopaki mówili mi, że to jest nie zjadliwe.-posmutniał.
-Nie znają się na dobrej kuchni.-pocieszyłam go.
Uśmiechnął się. Zjedliśmy w ciszy. Niall pozmywał, a ja poszłam na telewizję.
-Co chcesz porobić?-usiadł koło mnie na kanapie.
-Narysowałabym, ale nie mogę.
-Dlaczego?-zapytał.
-Bo ty jesteś. Nie zostawię cię tutaj samego i nie pójdę rysować.-wyjaśniłam.
-To pójdę z tobą. Dasz mi kartkę i ołówek.
-No dobra.
Wstałam. Złapałam blondyna za rękę i poszliśmy do pokoju. Zmieniłam kartkę na mojej sztaludze. Zapomniałam wcześniej odłożyć obrazek na suszarkę i tak wysechł.
-Ty to namalowałaś?-wziął w ręce swój portret bez koszulki.
-Tak.-odwróciłam się do niego na moment. Oczy miał wytrzeszczone, a buzie otwartą. Gdyby mogła leżała by na ziemi. Na drugą sztalugę przyczepiłam kartkę.
-To jest moja sztaluga, więc od niej z dala się trzymaj.-wskazałam na drewniany szkielet.
Stanęłam przed stelażem. Wzięłam do ręki ołówek. Zrobiłam pierwszą kreskę. Usłyszałam jak ktoś nuci piosenkę. Wychyliłam się i dostrzegłam blond czuprynę. Nasze sztalugi stały do siebie tyłem więc nie widziałam co tam rysuje. Podniósł wzrok i się uśmiechnął. Nie lubię kiedy ktoś śpiewa albo nuci kiedy rysuje. Nawet jak ktoś gada. Chociarz...jak robi to Niall to to nie jest takie straszne.
Malowałam jakąś godzinę, może nawet nie. Wychyliłam się, a na twarzy Nialla było takie skupienie.
-Co?-spojrzał na mnie.
-Nic. Skończyłam a ty?-spytałam.
-Też.-wyszczerzył się.
 Spojrzałam i mnie zamurowało.
-Łał.
-To my. To znaczy...-chwile poczekał.-...nudziło mi się i takie coś namalowałem.
Pokiwałam głową. Poszedł do mojego.
-Twój...jest...-zacinał się.-Zatkało mnie.-zarumieniłam się.-Nie no łał!-pocałował mnie w policzek. Ja namalowałam to, a Niall to.
Znów ta fala ciepła. Nie jestem przyzwyczajona do czułości. Wyszłam, zostawiając Niall'a samego. Weszłam do mojego pokoju. Nie wiem po co ja tu przyszłam. Usiadłam na łóżku.

Wzięłam do ręki mój telefon. Nowa wiadomość. Otworzyłam i chciałam płakać. Niall wszedł, siadając koło mnie.
-Co się stało?-zapytał.
Wtuliłam się w niego. Nie chce go już nigdy puszczać. Słone łzy spłynęły po moim policzku.
-Nie płacz, skarbie.
Kiedy się od niego odkleiłam, podałam mu telefon. Czytał kilka razy.
-Zabije skurwysyna, zabije.-wysyczał przez zęby.
-Ale nie wiesz kto to jest.-zwróciłam uwagę.
-To Max, ten skurwiel. Ja to wiem.-przytulił mnie.-Dzisiaj śpię u ciebie, na wszelki wypadek.-oświadczył.
-Nie.-sprzeciwiłam się.
-Nie ma żadnego "nie". Śpię u ciebie i koniec dyskusji. Niech nie myśli, że może robić co mu się żywnie podoba.
Odsunął się ode mnie i otwarł kciukiem moje mokre policzki.
-A teraz choć my spać.-pocałował mnie w czoło.
Nawet nie zauważyłam jak szybko się zrobiło ciemno. Wstał i poszedł do łazienki. Pozwoliłam, żeby kilka łez spłynęło mi po twarzy. Nie wytrzymam. Dlaczego ten frajer nie potrafi zrozumieć, że nie chce go znać. Chciałabym zacząć krzyczeć. Wykrzyczeć całemu światu, że go nienawidzę. Wstałam, zmierzałam do drzwi. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam je, a w progu pojawił się Niall w samych bokserkach. Wpadłam na jego tors, przewracając go.
-Przepraszam, nie widziałam cię.-wstałam pospiesznie.
-Nie tłumacz mi się.
Wszedł, zamykając za sobą drzwi. Poszłam do łazienki. Nie chce mi się myć. Przebrałam się, ale jeszcze nie wychodziłam. Patrzyłam się tępo w lustro. Wyjęłam z szuflady żyletkę. Nie mogę się powstrzymać. Przyłożyłam metal do mojego nadgarstka. Usłyszałam pukanie w drzwi.
-Alyss, co robisz?-usłyszałam cichy głos Niall'a.
-Nic. Zaraz wyjdę.-oznajmiłam.
Szybko zrobiłam chociaż tą jedną kreskę. Nakleiłam plaster. Wszystko schowałam i wyszłam. Oby Niall nic nie zauważył. Weszłam, a chłopak leżał na podłodze. Położyłam się na łóżku.
-Dobranoc, księżniczko.-wyszeptał.
-Dobranoc, księciu.-zażartowałam.
Zgasiłam światło.

Przytuliłam się do poduszki. Pozwoliłam, żeby łzy popłynęły. Poczułam jak ktoś kładzie się koło mnie.
-Nie płacz, księżniczko.
Nie odzywałam się. Złapał moją rękę. Chyba wyczuł plaster, bo zatrzymał się w tym miejscu.
-Co to?-zapytał.
Nie udawaj debila. Wisz co to jest.-pomyślałam.
-Alyss. Obiecałaś mi coś.
-Nic ci nie obiecywałam.-wstałam.
Również wstał. Przeszedł przez łóżko i stanął naprzeciwko mnie. Zapaliłam lampkę.
-Wiesz czego najbardziej mi potrzeba?-zapytałam.
-Czego?
-Potrzebuje ciebie.-wyszeptałam.
Szybko mnie przytulił. Kocham to jak mnie przytula. W jego ramionach czuję się bezpieczna. Z nim czuję, że mogę zrobić wszystko. Popchnęłam go na łóżko. Popatrzyłam mu w oczy.
Złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek. Zdziwiony oddał to. Odlepiłam się i spojrzałam w jego oczy. W nich było widać pożądanie.  

Idiotko, co ty robisz!?-skarciła mnie moja podświadomość. Szybko zeszłam z jego kolan.
-Przepraszam.-wyszeptałam.
Stałam i patrzyłam co Niall dalej zrobi. Wstał, pocałował mnie w policzek. Następnie położył się na posłaniu na podłodze. Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą. Zgasiłam światło i tępo patrzyłam się w sufit.
-Podobało mi się to.-powiedział.
Nie widziałam jego twarzy, ale wiem, że jest uśmiechnięty.
-Przepraszam cię. Nie chciałam.-zaczęłam się tłumaczyć.
-Nie tłumacz się, skarbie.-mówił.-To nic. Spokojnie.
-Na pewno?
-Na pewno.
Usłyszałam jak idzie w moją stronę. Następnie kładzie się koło mnie.
-Mogę?
Pokiwałam głową. Przykrył się kołdrę. Wtuliłam się w jego tors. Jak dobrze być przy nim. Przytulił mnie i zasnęliśmy.
*oczami Nialla*
Obudziłem się rano. Dość rano. Podniosłem głowę i zobaczyłem Alyss wtuloną w mój tors. Muszę się wydostać. Po krótkiej walce wydostałem się. Wziąłem telefon. Jest 7 rano. No pięknie. Chłopaki mnie zabiją jak się spóźnię. Mamy na 8 nagrania, a chcę mojej księżniczce zrobić śniadanie. Najwyżej się spóźnię, a co tam. Ubrałem się w spodnie i zszedłem na dół. Prubowałem zachowywać się jak najciszej. Niestety, nie mogłem. Najpierw łyżka upadła mi na podłogę, a potem patelnia. Oby się nie obudziła. Usłyszałem dwonek do drzwi.
-Kurwa mać.-przekląłem sam do siebie.
Poszedłem otworzyć. W drzwiach stał Liam. Czego on tu? Powinien być jeszcze z chłopakami. Wychyliłem się trochę, ale nie było za nim nikogo.
-Mogę?-zapytał.
Wpuściłem go. Co innego miałem zrobić? Wróciłem z powrotem do kuchni. Poszedł za mną.
-Co to za bałagan?-zaśmiał się.
-Oj przestań. Chciałem zrobić jej śniadanie, ale coś nie wyszło.
-Mogę z nią pogadać?
-Nie.
-Dlaczego?-zmarszczył brwi.
-Bo śpi. Nie budziłem jej.-wyjaśniłem.
Pokiwał głową i wyszedł z kuchni. Muszę posprzątać ten bałagan. Ciekawi mnie jedna rzecz. Czego on tu chce i dlaczego przyszedł do niej o tak wczesnej porze?



____________________________________________________
Hejka :) Obiecałam, że będzie długi i jest i to jeszcze na czas.
Jak myślicie, dlaczego Liam przyszedł do Alyss? Czy Niall zaradzi temu co się stanie przez to, że Liam jej wszystko powie? 
Zapraszam do komentowania.
Przepraszam za błędy

piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 32

Wstałem, bo uznałem, że za długo tu siedzę. Nie ocierałem łez. Poszedłem do poczekalni, gdzie są wszyscy. Stanąłem na środku. Wszystkie pary oczu zwróciły się w moją stronę.
-Ona...ona...ona się zatrzymała. Przestało bić jej serce.-wybuchłem niekontrolowanym płaczem. Już nawet nie wiem który raz dzisiaj. Upasłem kolejny raz na kolana i schowałem twarz w dłoniach.
-To moja wina, moja.-powtarzałem.
*oczami Louis'a*
Co Niall gada? Jak? Dlaczego? Przecież miało być już tylko dobrze. Miała się niedługo wybudzić. Łokcie oparłem o kolana, a twarz schowałem w dłoniach.

To nie możliwe. Nie chciane łzy spłynęły po moich policzkach. A tak ją polubiłem. Spojrzałem na resztę. Wszyscy płakali. Bez wyjątku. Nawet Zayn, który jest typem Bad Boy'a. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci. Muszą ją uratować.
*Oczami Niall'a*
Poczułem czyjeś dłonie na ramionach. Podniosłem głowę. Dan próbowała mnie podnieść. Wstałem, żeby nie musiała się męczyć.Dziewczyna skierowała mnie na krzesło. Usadowiłem swoje cztery litery i dalej ryczałem.
-Pan Horan?-usłyszałem.
-Tak?-podniosłem głowę.
Był to lekarz. Stał nie daleko mnie, a w ręce trzymał jakieś papiery.
-Reanimowaliśmy ją jakieś pół godziny...-palące łzy zaczęły zbierać się w kącikach oczu.-Na szczęście udało się. Ale jest też nie za bardzo dobra wiadomość.
-Jaka?-zapytałem. Czułem jak bym rozsypywał się na małe kawałeczki, których nie będzie można pozbierać.
-Pani Alyss będzie w śpiączce farmakologicznej. Nie umiem przewidzieć kiedy się obudzi. Przykro mi.-odszedł.
Myślałem, że zaraz się rozsypie. Moja psychika nie wytrzymuje.
*oczami ducha Alyss*
Wyszłam z sali tylko dlatego, żeby poszukać Niall'a. Znalazłam go w poczekalni. Siedział i wyglądał na przybitego. Podeszłam i ukucnęłam przed nim.
-Niall, co się dzieje?-zapytałam.
Jednak on nie spojrzał na mnie i mi nie odpowiedział.
-Niall, co się dzieje?-powtórzyłam.
-To moja wina, moja wina, moja.-mówił.
-Nie prawda.-odezwała się Holy.
-Moja.-podszedł do okna.-Gdyby mnie nie poznała nic by się nie stało. Nadal byłaby zdrowa.
-Ale dzięki tobie ona zaczęła się uśmiechać.-powiedziała Holy.-Nigdy przedtem nie widziałam jej takiej szczęśliwej.
Ona ma rację. Gdyby nie on nie wiem czy nadal bym tu była. Nie wiem czy dałabym sobie radę. Czy bym się tak po prostu nie poddała. Nawet nie wie ile dla mnie zrobił. A zrobił nie mało. Holy wstała i ruszyła w stronę sali. Pielęgniarka pozwoliła jej wejść. Usiadła koło łóżka.
-Alyss, posłuchaj. Niall obwinia się o to, ale wiemy obie, że to nie prawda. Musisz mu to powiedzieć, więc proszę obudź się. Wiesz, wyleczyłam się.-zaczęły spływać jej łzy.-Dziękuje Ci za to. Dzięki tobie zaczęłam mieć do samej siebie szacunek. Nie biorę już od tygodnia. Kiedyś zabiłabym, żeby tylko się naćpać. A teraz nie chce. Ja się wyleczyłam, więc ty też z tego wyjdziesz. Obiecaj mi to.-wyjęła telefon.-Zobacz to moje najulubieńsze zdjęcie. Na zawsze zapamiętam Cię taką uśmiechniętą.
Było to zdjęcie z ogniska. Wtedy na plaży. Po prostu się bawiłam i cieszyłam chwilą.
-Proszę, obudź się.
Wstała, pocałowała mój policzek i wyszła. Usiadłam na parapecie. Czekałam na cud.
*tydzień później*
Leże tu już tak długo. Odkąd się zatrzymałam nie dałam żadnego znaku. Przez ten cały czas był przy mnie Niall. Czasem był cały dzień i całą noc. Martwię się o niego. Wlewał w siebie litry kawy, tylko po to, żeby być zawsze obok mnie. Dlaczego ja jeszcze się nie wybudziłam? Dlaczego? Chce się już wybudzić, powiedzieć, że wszystko jest dobrze, przytulić się do Nialla.
Niall siedział przy moim łóżku. Trzymał moją rękę w swojej i płakał.
Jego tęczówki były intensywniejsze, bardziej błękitne.
-Wiesz, napisałem dla ciebie piosenkę. Jeszcze nie jest skończona, ale chce ci ją zagrać.
Wyciągnął gitarę i zaczął grać.
 
Wzruszyło mnie to. Tak pięknie jego głos komponował się z dźwiękiem poruszanych strun gitary. Odłożył gitarę i z powrotem złapał moją dłoń. Zaczęłam się dziwnie czuć.
*oczami Nialla*
Znów chciałem płakać. Nagle poczułem jak dłoń Alyss zaciska się. Ona dała znak. Ona się wybudzi. Zacząłem się uśmiechać, a łzy spływały. Tym razem były to łzy szczęścia. Również ścisnąłem jej drobną dłoń. Patrzyłem na jej twarz. Po woli otwierała oczy ukazując przepiękne tęczówki.
-Alyss, Alyss, księżniczko.-mówiłem, a na mojej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech.
-N-N-Ni-a-ll?-wyszeptała.
-Ciiii, nic nie mów.-ścisnąłem jej dłoń.
-Bo-bo-je si-ę.-szeptała.
-Odpoczywaj skarbie.-pogłaskałem ją po głowię. Pocałowałem ją w czółko i wstałem. Wymusiła uśmiech.


_____________________________________________________
Tada xD Wiem, że dłuuugo czekaliście, ale jest. Mam nadzieję, że się podoba.
Jeśli przeczytałeś-skomentuj :*
Przepraszam za błędy.

sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 31

Szok! Jedyne co mogę teraz powiedzieć. Skąd ją ma? I po co mu to?
-Księżniczko, wsiądź do samochodu.-powiedział spokojnie.
-Nienawidzę cię. Rozumiesz? NIENAWIDZĘ!-podeszłam i walnęłam go z otwartej ręki w twarz.
Ruszyłam w stronę auta.
-Jeszcze się spotkamy!-krzyknął do mnie.
-Spierdalaj!!!-wrzasnęłam.
Pokazałam mu środkowy palec.Wsiadłam do samochodu. Chwile później był przy mnie Niall. Odpalił silnik i ruszył.
-Skąd masz broń?-zapytałam.
Czasem powinnam ugryźć się w język.
-Spokojnie, mam ją legalnie. Noszę ją przy sobie, bo nie wiadomo kogo się spotka.
Pokiwałam głową. Oparłam czoło o szybę. Moją uwagę przykuło jadące w naszą stronę auto. Jechało bardzo szybko.
-Niall, UWAŻAJ!!!-krzyknęłam, łapiąc go za ramię.
Nagle poczułam bardzo silny ból. Potem widziałam już tylko ciemność.
*oczami ducha Alyss*
Ocknęłam się na ziemi. Wstałam jak najszybciej potrafiłam. Na poboczu stał samochód Nialla. Miał wgniecenie na drzwiach pasażera. Parę kroków dalej był samochód z rozwalonym całym przodem i tyłem, ponieważ jeszcze inny walnął poprzedniego. Z samochodu blondyna wyciągali dziewczynę. Zaraz...przecież to ja!!! Podbiegłam tam.
-Co się dzieje?! Co z Niall'em?-pytałam wszystkich, jednak nikt nie odpowiadał.
Kręciłam się w kółko. Nagle zobaczyłam przy samochodzie Nialla policjanta, który zapinał czarny worek. Zdążyłam zobaczyć blond włosy. O nie! To nie możliwe! Nie on! Upadłam na kolana i zaczęłam płakać oraz walić pięściami o asfalt.
-Szybko do szpitala. Dziewczyna jest w stanie krytycznym.-powiedział jeden z lekarzy.
Umieścili mnie w karetce. Pobiegłam i również wsiadłam.

~*~
Dojechaliśmy do szpitala.
-Dziewczyna w stanie krytycznym. Od razu musi trafić na stół operacyjny.-powiedział jeden z ratowników.
Szłam za nimi. Zawieźli moje ciało na sale operacyjną i tam zaczęli operować. Nagle nachyliła się nade mną pielęgniarka.
-My zrobimy co w naszej mocy, ale to do ciebie należy czy będziesz żyć, czy nie.-wyszeptała.
Operacja trwała dobre kilka godzin, a ja czułam jakby trwała wieczność. Siedzę oparta o grzejnik, a cała moja reszta na łóżku podłączona do maszyn. Jedna z nich to respirator. Nie potrafiłam sama oddychać. Po co mam żyć jak nie ma Nialla? Była to osoba dla której zrobiłabym wszystko. Uwielbiałam go. Już nie spojrzę w jego oczka. Nie zobaczę jego perfekcyjnego uśmiechu, dzięki któremu ja też się uśmiechałam. I ja się pytam: po co żyć? Nie mam rodziców, dziadków. Nie znam nawet moich kuzynów. Nagle usłyszałam walenie do drzwi w której leże (nie wiem jak to mówić, czy ja tu leżę, czy moje ciało). Podbiegłam i chciało mi się płakać.
-Alyss, księżniczko!-krzyknął.
-Jestem Niall, jestem.-powiedziałam.
Jednak on patrzył tylko na łóżko. On żyje! Żyje!!! Wygląda masakrycznie. Siniak pod okiem, rozcięta warga.

No i noga w gipsie. Stoi o kulach.
-Nie może pan tam wejść.-powiedziała pielęgniarka.
-Dlaczego?-zapytał.
-Bo to jest OIOM, a nie sala do odwiedzin.
Niall zrezygnował. Odszedł od drzwi. Nagle przyszła Holy i go mocno przytuliła.

Niall zaczął płakać, a za nim Holy. Teraz uświadomiłam sobie, że powinnam walczyć. Mam dla kogo żyć, bo przecież jest Holy i jeszcze Niall żyje. Będę walczyć.
*oczami Holy*
Martwię się o Nialla. Jest załamany. Wygląda jak by nie miał dla kogo żyć. Pewnie obwinia się o ten wypadek. Ale to przecież nie jego wina. To ten palanta zawinił. Nie jego. Przyszedł Harry i go przytuliłam.
-Nie płacz.-powiedział.
-Boje się o nią.-otarł moje łzy z policzków.
-On jest silna i na pewno bez walki się nie podda.-musnął moje usta.
Usiedliśmy w poczekalni. Wtuliłam się w Hazze. Nagle jak burza wbiegli chłopaki.
-Co z nią?-zapytał się zdyszany Liam.
-Jest nie przytomna. Miała długą operację.-odezwał się Niall, który ledwo powstrzymywał się od płaczu.
Pokiwali głową i usiedli na krzesłach.
*oczami Nialla*
To moja wina. To ja zawiniłem. Nie mogę jej stracić. Zaczyna mi na niej zależeć. I to nie jest sama troska, ale coś więcej.
-Nie wytrzymam tu dłużej.-wstałem i zacząłem chodzić po całej poczekalni.
-Spokojnie stary.-podszedł do mnie Harry.
Wyciągnął ręce, a ja wtuliłem się w niego jak dziecko.
Nie chce czuć się sam. Jak jej zaraz nie zobaczę to rozniosę wszystko co wpadnie mi w ręce.
-Muszę ją zobaczyć.-odsunąłem się.
-Ale nie możesz.-powiedziała Holy.
-Ale muszę. Zrozum.-poszedłem pod salę.
Oparłem się o drzwi i patrzyłem na nią. Żeby tylko wiedziała jak się teraz czuję. Jak się o nią martwię.
-Chce pan wejść?-zapytała się pielęgniarka.
Pokiwałem głową. Wszedłem nie zważając na nic innego. Pocałowałem ją w czoło.
Usiadłem na fotelu, który stał koło łóżka. Złapałem za jej dłoń. Była zimna. Moja biedna.
-Alyss, księżniczko. Nie opuszczaj mnie. Proszę. Nie możesz mnie zostawić.-mówiłem płaczliwie.-Wiem, że mnie słyszysz. Więc proszę zostań.
Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. Nie będę się z nimi krył. Nie potrafię nie płakać, kiedy widzę ją w takim stanie.
-Chce tylko powiedzieć, teraz w tej sytuacji, że...jesteś wspaniała, pod każdym względem. I, że...-otarłem łzy.-Że cię nie zostawię. Będę tu do samego końca. Nie ważne czy się obudzisz, czy nie, ja tutaj będę.-pocałowałem jej dłoń.
Zacząłem płakać jak dziecko. Nagle nie słyszałem pikania, tylko ciągły dźwięk. Spojrzałem na monitor.
Cały czas była kreska i ten dźwięk.
-Nie, nie. Proszę, nie. Alyss!-płakałem.
-Proszę wyjść.-powiedział lekarz, który wszedł.
-Pomóżcie jej, proszę.
Kiedy tylko wszedłem na korytarz oparłem się o ścianę i upadłem. Kolana podkuliłem pod brodę i zacząłem mocniej płakać.


Ciąg dalszy nastąpi...
______________________________________________________
Hej :) Kolejny rozdział. Nie mogę uwierzyć, że to już 31 ;) Mam nadzieję, że się podoba. Uwierzcie płakałam jak to pisałam.
Proszę skomentuj jeśli przeczytałeś. To dla mnie wiele znaczy. Jeśli macie konta i podoba wam się moje opowiadanie to super by było gdybyście zaobserwowali Only Time Will Tell xD
Kocham Was mordeczki <3

niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 30

Właśnie jestem w kuchni i przygotowuje jedzenie na ognisko.
Zrobiłam kiełbaski nadziewane serem, sałatki i pączki. Tak wiem, że to nie się długo robi, ale udało się. Zdążyłam! Musze się jeszcze ubrać. Założyłam byle co, żeby nie pobrudzić. Poszłam i ubrałam się w krótkie spodenki i czarną bluzkę, którą zawiązałam za boku. Wyglądałam tak. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyszłam i zobaczyłam Holy z Harry'm. Niall im otworzył.
-Nie ma All?-zapytała Holy i rozglądała się.
Kiedy mnie dostrzegła podbiegła do mnie i przytuliła. Odwróciła mnie tyłem do reszty. Czuje, że coś tu nie gra.
-Tęskniłam.-puściła mnie i się uśmiechnęła.
-Ja też tęskniłam.-pocałowałam ją w policzek.-Choć do kuchni.
-Nie!!!.-złapała mnie za rękę.
-Czemu?-zapytałam, marszcząc brwi.
-Bo...tam...tam jest brudno.-jąkała się.
-Ale dopiero co tam sprzątała....aaaa dobra. To choć na zewnątrz, poczekamy na resztę.-kierowałam się do drzwi.
Kątem oka widziałam Niall'a i Harry'ego, którzy robili coś w kuchni. To mi się nie podoba.
*oczami Nialla*
-Harry, to się tu nie zmieści.-mówiłem mu, a on swoje.
-Zmieści się.
-Jak to rozwalisz, nie żyjesz.-pogroziłem mu.
-Dobra, dobra.-upchnął tort w lodówce.-Mówiłem.-uśmiechnął się.
 -Miałeś szczęście.-przyznałem.
-Jak zwykle.
Nagle usłyszałem śmiech. Słodki śmiech Alyss. Wyszedłem z kuchni, a do domu weszła cała reszta.
-Niall, ognisko.-przypomniała.
Pokiwałem głową. Poszedłem do Hazz i powiedziałem, aby przekazał reszcie, że prezenty to do mojego pokoju. W końcu poszedłem rozpalać. Byłem tak mądry, że sobie przygotowałem całość. Wystarczy teraz tylko ogień. Podpaliłem zapałkę i wrzuciłem w stos drewna. Chwile później wszystko ładnie się paliło. Odwróciłem się, a wszyscy byli na zewnątrz. Dziewczyny przynosiły jedzenie na stolik na tarasie, a chłopaki.....śmiali się, jak zwykle. Nawet nie pomogą.
-Siadajcie.-wskazała na miejsca Alyss.
Wszyscy usiedli, każdy ze swoim patykiem. Wiem, dziwnie to brzmi, ale co innego pasuje. Chłopaki zaczęli się naparzać tymi patykami. Alyss mówiła, że to są długie wykałaczki, ale dla mnie to patyki. Alyss przyszła chwile później, kiedy ci idioci zdążyli się garnąć. Przyniosła miskę pełną kiełbasek. Poczęstowała każdego, a ja na sam koniec. Nie daruje jej tego. Kiedy doszła do mnie wziąłem dwie. Jak szaleć to na całego! Sama wzięła jedną i usiadła obok mnie.
-Jak tam Alyss?-zapytała ją Perrie, która siedzi przy niej.
-Dobrze.-uśmiechnęła się.
-Ej ludzie!-wstał Louis.-Mam pomysł!-obwieścił.
-Lou, to nie jest dobry pomysł.-uspokajała go El.
-Oj cicho. Może pogramy w butelkę?-zaproponował.
-O nie!-protestował Zayn.
-Co cykasz się?-podpuszczał go Harry.
-Nie cykam, tylko wiem jakie macie zadania.-obronił się.
-Dobra, ale dopiero po....wiecie czym.-przypomniałem im.
Wszyscy kiwnęli głowami. Tylko All się na mnie tak dziwnie patrzyła. Oby się nie domyślała.
~*~
-Ej no. Cicho!-uspokajałem ich.-El jak sytuacja?
-Dobrze. Siedzi. Jakoś Perrie się udaje ją powstrzymać.
-Dobra. Danielle, umiesz to podpalać?-zapytałem.
-Jasne. Robiłam coś takiego na tort Liama.
Harry wyjął tort z lodówki i postawił na stole. Wszyscy pobiegli po prezenty, a Dan podpalała race tortowe.
-Elka wołaj je!-zawołałem.-Zayn szampan, ale migiem. Zayn wyjął butelkę z lodówki. Dan, pospiesz się. Obyśmy zdążyli.-Zanieście to do salonu.
Wzięli tort i zanieśli na stolik do salonu. Zdążyliśmy w ostatnim momencie. Nagle do pomieszczenia weszła niczego nie świadoma Alyss.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!-krzyknęliśmy.
*oczami Alyss*
Kiedy weszłam do salonu....odjęło mi mowę. Tort i to wszystko. Łzy pojawiły się w moich oczach.
-A teraz szampan.-powiedział Zayn.
Nagle rozniósł się donośny huk. Korek wystrzelił w górę, a szampan wyleciał z butelki.
Rozlał i podał każdemu po kieliszku.
-Za naszą piękną jubilatkę.-powiedział Liam.
-Za Alyss!-krzyknęli wszyscy.
Wypiliśmy trochę szampana. Zaczęli śpiewać mi Happy Birthday. Podeszłam do stolika na którym stało ciasto.
El podała mi nóż. Zaczęłam kroić i rozdawać wszystkim.
~*~
Siedzimy na plaży i gramy w butelkę, którą zaproponował Lou. Ja zaczynam, bo jestem solenizantką, jak to powiedział Liaś i że to ja powinnam zacząć. Oczywiście wypadło na Luisa.
-Pytanie, czy wyzwanie?-zapytałam, śmiejąc się chytrze.
-Wyzwanie.-szybko odpowiedział.
-Pocałuj się ze wszystkimi chłopakami tutaj obecnymi. Ale wiesz Louis, tak namiętnie. Z każdym po 10 sekund.
-Nie zrobię tego.
-Ale musisz.-odezwał się Zayn.
Posłał mu wrogie spojrzenie.
-Zayn, czy ja o czymś nie wiem?-oburzyła się Perrie.
Przewrócił czami.
-No Lou, całuj.-odezwał się Hazz, który był pierwszy w kolejce.
W końcu Lou podniósł swoje
szanowne cztery  litery i zaczął się całować z Loczkiem. Dan nagrywała niczego nie świadomego Louis. Będzie pamiątka. Kiedy skończył z Hazzą przyszła kolej na Liama. Potem na Nialla i na koniec Zayna. Louis usiadł na 
poprzednim miejscu i zaczął wycierać bluzką usta.
-Nigdy więcej!-krzyknął.-Zemszczę się Alyss.-zagroził.
-Dobra, kręć.
Wypadło na Harry'ego. Wziął pytanie, bo podobno on ma takie wyzwania, że aż lepiej nie mówić.
-Z kim byś się pieprzył z obecnych tutaj dziewczyn, gdyby nie był Holy?-zapytał.
Myślałam, że Harry'emu zaraz wylecą oczy z orbity.
-Z Alyss.-popatrzył się na mnie, a ja odgarnęłam włosy za ucho.

Hazz zakręcił i wypadło na mnie.
-Kurde, czemu nie ja.-fuknął Louis.
-Wyzwanie.-powiedziałam, zanim Loczek cokolwiek zdążył powiedzieć.
-Pocałuj się z Niall'em z języczkiem.
Osiwiałam. Co mam zrobić? Dobra dam radę. Spojrzałam na blondyna. Patrzył się na mnie, a w jego oczach krążyło pytanie "Na pewno chcesz?".
-Okej.-uśmiechnęłam się do wszystkich, a Hazze zabiłam wzrokiem.
Niall zbliżył się do mnie. Po woli przybliżał swoją twarz do mojej. W końcu złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Teraz zrozumiałam, że nie był się czego bać, ale przecież jesteśmy przyjaciółmi. To jest tylko gra.
Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Zrobił mi się gorąco. To jest na prawdę przyjemne uczucie.
Niall odsunął się i pocałował mnie w czubek głowy. Zakręciłam i wypadło na Louisa, znowu.
-Teraz pytanie.
-A miałam takie fajne wyzwanie. No dobra. Jak długi jest twój kolega w spodniach?-zapytałam.
Wszyscy wytrzeszczyli oczy. Dan to się zaczęła krztusić śliną.
-A co, chcesz sprawdzić czy się zmieści w ciebie?-uniósł zabawnie brwi.
-Nie, nie obchodzi mnie czy się zmieścisz. Pytam tylko.
-Wiesz nie mierzyłem, ale spory.-wyszczerzył się, ukazując szereg białych zębów.
-Co ty? Alyss on jest taki jak mrówka, ledwo go widać.-zaśmiała się Elka.
-Ej panienko, bo cię tak zerżnę jak wrócimy do hotelu, że nie wstaniesz.-pocałował ją czule.
Zazdroszczę Eleanor, że ma takiego wspaniałego chłopaka. Też tak bym chciała. Dalej nic ciekawego się nie działo. Graliśmy dalej. Wszyscy brali wyzwania. Harry musiał zjeść majonez. A tak się krzywił. Ale zjadł dwie łyżki. Zayn musiał rozebrać się do bokserek i latać po brzegu krzycząc "Merry Chrismas." Było taki ubaw, że aż brzuch mnie bolał. El musiała pocałować Perrie w tyłek, co zrobiła bez problemu. Harry zrobił striptiz. Liam rozpiął mi stanik, ale potem zapiąć to zapomniał. Przestaliśmy grać, bo się dziewczynom znudziło. Wszystkie poszłyśmy do kuchni, a chłopaki zostali na plaży.
-Pasujesz do Nialla, a on do ciebie.-zwróciła się do mnie Daniell.
-Oj Dan, pytałam się jej, czy coś między nimi jest, ale powiedziała, że są tylko przyjaciółmi.-odezwała się Perrie.
-To nic poważnego.-powiedziałam.
Elka mnie przytuliła, a chwile później reszta.
-Ooo przytulanki, przytulanka z Harry'm?-usłyszałyśmy zza pleców. Zaśmiałyśmy się.-Czyli nie. Przyszedłem tylko po piwo. Wysłała mnie tamta banda idiotów.
-Ale powiedz Louis'owi, żeby nie pił więcej niż jedno piwo, bo on prowadzi.-powiedziała Eleanor.
On pokiwał głową na znak, że zrozumiał. Wyszedł, a my wybuchłyśmy śmiechem.
~*~
Już wróciliśmy do Londynu. Najlepszy wyjazd jaki kiedykolwiek miałam! Siedzę u Nialla w domu, bo mnie zaprosił.
-Co ty na to, żebym zabrał cię gdzieś?-zapytał, wchodząc do salonu z kubkami gorącej herbaty.
-A gdzie?-podał mi kubek.
-Na przykład do jakiejś knajpki, na obiad.
-Dobra.
Wypiliśmy po herbacie i zaczęliśmy się zbierać. Ubrałam buty i wyszłam. Przyszedł Niall i pomógł mi wsiąść do auta. Potem sam wsiadł. Ruszyliśmy. Nie wiem gdzie jedzie, ale ufam mu. Nagle zatrzymał się. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam mały bar. Wysiadłam i czekałam na blondyna. Weszliśmy do środka trzymając się za ręce. Nie swojo się czuje wchodząc do obcego pomieszczenia.
-Dają tu najlepsze jedzenie.-odezwał się.
Usiedliśmy do stolika, a chwile później kelnerka przyniosła nam menu. Wybrałam frytki i sałatkę, tak samo Niall. Rozmawialiśmy o czymś tam i dostaliśmy zamówione jedzenie. Zjedliśmy i jeszcze siedzieliśmy, bo Niall za dużo zjadł. Dałam mu trochę, bo sama nie mogłam więcej. Nagle zauważyłam kogoś kogo bym się nie spodziewała. Przy następnym stoliku siedział nie kto inny jak Max. Tak, ten Max.
-Niall, chodźmy stąd.-szepnęłam.
Pokiwał głową. Wstaliśmy, a ja złapałam go za rękę. Boję się.
-Alyss, to ty?-krzyknął Max.
-Niall.-panikowałam.
-Wychodzimy.-powiedział.
Wyszliśmy, a za nami on. Złapał mnie za ramię.
-Puszczaj!-krzyknęłam i odwróciłam się.
-Spokojnie skarbie.-powiedział.
-Nie mów do niej skarbie.-stanął między nami Niall.
-Bo co, uderzysz mnie?-zaśmiał się.
Niall wziął rękę na plecy i wyjął broń.



_____________________________________________________
Witajcie kochani :* Miał być wczoraj, ale chciałam, żeby był długi. No i udał się. Mam nadzieję, że się podoba. W końcu zaczyna się coś dziać. Zaczynają się drastyczne zwroty akcji.
Kocham Was <3
Przepraszam za błędy.