niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 30

Właśnie jestem w kuchni i przygotowuje jedzenie na ognisko.
Zrobiłam kiełbaski nadziewane serem, sałatki i pączki. Tak wiem, że to nie się długo robi, ale udało się. Zdążyłam! Musze się jeszcze ubrać. Założyłam byle co, żeby nie pobrudzić. Poszłam i ubrałam się w krótkie spodenki i czarną bluzkę, którą zawiązałam za boku. Wyglądałam tak. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyszłam i zobaczyłam Holy z Harry'm. Niall im otworzył.
-Nie ma All?-zapytała Holy i rozglądała się.
Kiedy mnie dostrzegła podbiegła do mnie i przytuliła. Odwróciła mnie tyłem do reszty. Czuje, że coś tu nie gra.
-Tęskniłam.-puściła mnie i się uśmiechnęła.
-Ja też tęskniłam.-pocałowałam ją w policzek.-Choć do kuchni.
-Nie!!!.-złapała mnie za rękę.
-Czemu?-zapytałam, marszcząc brwi.
-Bo...tam...tam jest brudno.-jąkała się.
-Ale dopiero co tam sprzątała....aaaa dobra. To choć na zewnątrz, poczekamy na resztę.-kierowałam się do drzwi.
Kątem oka widziałam Niall'a i Harry'ego, którzy robili coś w kuchni. To mi się nie podoba.
*oczami Nialla*
-Harry, to się tu nie zmieści.-mówiłem mu, a on swoje.
-Zmieści się.
-Jak to rozwalisz, nie żyjesz.-pogroziłem mu.
-Dobra, dobra.-upchnął tort w lodówce.-Mówiłem.-uśmiechnął się.
 -Miałeś szczęście.-przyznałem.
-Jak zwykle.
Nagle usłyszałem śmiech. Słodki śmiech Alyss. Wyszedłem z kuchni, a do domu weszła cała reszta.
-Niall, ognisko.-przypomniała.
Pokiwałem głową. Poszedłem do Hazz i powiedziałem, aby przekazał reszcie, że prezenty to do mojego pokoju. W końcu poszedłem rozpalać. Byłem tak mądry, że sobie przygotowałem całość. Wystarczy teraz tylko ogień. Podpaliłem zapałkę i wrzuciłem w stos drewna. Chwile później wszystko ładnie się paliło. Odwróciłem się, a wszyscy byli na zewnątrz. Dziewczyny przynosiły jedzenie na stolik na tarasie, a chłopaki.....śmiali się, jak zwykle. Nawet nie pomogą.
-Siadajcie.-wskazała na miejsca Alyss.
Wszyscy usiedli, każdy ze swoim patykiem. Wiem, dziwnie to brzmi, ale co innego pasuje. Chłopaki zaczęli się naparzać tymi patykami. Alyss mówiła, że to są długie wykałaczki, ale dla mnie to patyki. Alyss przyszła chwile później, kiedy ci idioci zdążyli się garnąć. Przyniosła miskę pełną kiełbasek. Poczęstowała każdego, a ja na sam koniec. Nie daruje jej tego. Kiedy doszła do mnie wziąłem dwie. Jak szaleć to na całego! Sama wzięła jedną i usiadła obok mnie.
-Jak tam Alyss?-zapytała ją Perrie, która siedzi przy niej.
-Dobrze.-uśmiechnęła się.
-Ej ludzie!-wstał Louis.-Mam pomysł!-obwieścił.
-Lou, to nie jest dobry pomysł.-uspokajała go El.
-Oj cicho. Może pogramy w butelkę?-zaproponował.
-O nie!-protestował Zayn.
-Co cykasz się?-podpuszczał go Harry.
-Nie cykam, tylko wiem jakie macie zadania.-obronił się.
-Dobra, ale dopiero po....wiecie czym.-przypomniałem im.
Wszyscy kiwnęli głowami. Tylko All się na mnie tak dziwnie patrzyła. Oby się nie domyślała.
~*~
-Ej no. Cicho!-uspokajałem ich.-El jak sytuacja?
-Dobrze. Siedzi. Jakoś Perrie się udaje ją powstrzymać.
-Dobra. Danielle, umiesz to podpalać?-zapytałem.
-Jasne. Robiłam coś takiego na tort Liama.
Harry wyjął tort z lodówki i postawił na stole. Wszyscy pobiegli po prezenty, a Dan podpalała race tortowe.
-Elka wołaj je!-zawołałem.-Zayn szampan, ale migiem. Zayn wyjął butelkę z lodówki. Dan, pospiesz się. Obyśmy zdążyli.-Zanieście to do salonu.
Wzięli tort i zanieśli na stolik do salonu. Zdążyliśmy w ostatnim momencie. Nagle do pomieszczenia weszła niczego nie świadoma Alyss.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!-krzyknęliśmy.
*oczami Alyss*
Kiedy weszłam do salonu....odjęło mi mowę. Tort i to wszystko. Łzy pojawiły się w moich oczach.
-A teraz szampan.-powiedział Zayn.
Nagle rozniósł się donośny huk. Korek wystrzelił w górę, a szampan wyleciał z butelki.
Rozlał i podał każdemu po kieliszku.
-Za naszą piękną jubilatkę.-powiedział Liam.
-Za Alyss!-krzyknęli wszyscy.
Wypiliśmy trochę szampana. Zaczęli śpiewać mi Happy Birthday. Podeszłam do stolika na którym stało ciasto.
El podała mi nóż. Zaczęłam kroić i rozdawać wszystkim.
~*~
Siedzimy na plaży i gramy w butelkę, którą zaproponował Lou. Ja zaczynam, bo jestem solenizantką, jak to powiedział Liaś i że to ja powinnam zacząć. Oczywiście wypadło na Luisa.
-Pytanie, czy wyzwanie?-zapytałam, śmiejąc się chytrze.
-Wyzwanie.-szybko odpowiedział.
-Pocałuj się ze wszystkimi chłopakami tutaj obecnymi. Ale wiesz Louis, tak namiętnie. Z każdym po 10 sekund.
-Nie zrobię tego.
-Ale musisz.-odezwał się Zayn.
Posłał mu wrogie spojrzenie.
-Zayn, czy ja o czymś nie wiem?-oburzyła się Perrie.
Przewrócił czami.
-No Lou, całuj.-odezwał się Hazz, który był pierwszy w kolejce.
W końcu Lou podniósł swoje
szanowne cztery  litery i zaczął się całować z Loczkiem. Dan nagrywała niczego nie świadomego Louis. Będzie pamiątka. Kiedy skończył z Hazzą przyszła kolej na Liama. Potem na Nialla i na koniec Zayna. Louis usiadł na 
poprzednim miejscu i zaczął wycierać bluzką usta.
-Nigdy więcej!-krzyknął.-Zemszczę się Alyss.-zagroził.
-Dobra, kręć.
Wypadło na Harry'ego. Wziął pytanie, bo podobno on ma takie wyzwania, że aż lepiej nie mówić.
-Z kim byś się pieprzył z obecnych tutaj dziewczyn, gdyby nie był Holy?-zapytał.
Myślałam, że Harry'emu zaraz wylecą oczy z orbity.
-Z Alyss.-popatrzył się na mnie, a ja odgarnęłam włosy za ucho.

Hazz zakręcił i wypadło na mnie.
-Kurde, czemu nie ja.-fuknął Louis.
-Wyzwanie.-powiedziałam, zanim Loczek cokolwiek zdążył powiedzieć.
-Pocałuj się z Niall'em z języczkiem.
Osiwiałam. Co mam zrobić? Dobra dam radę. Spojrzałam na blondyna. Patrzył się na mnie, a w jego oczach krążyło pytanie "Na pewno chcesz?".
-Okej.-uśmiechnęłam się do wszystkich, a Hazze zabiłam wzrokiem.
Niall zbliżył się do mnie. Po woli przybliżał swoją twarz do mojej. W końcu złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Teraz zrozumiałam, że nie był się czego bać, ale przecież jesteśmy przyjaciółmi. To jest tylko gra.
Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Zrobił mi się gorąco. To jest na prawdę przyjemne uczucie.
Niall odsunął się i pocałował mnie w czubek głowy. Zakręciłam i wypadło na Louisa, znowu.
-Teraz pytanie.
-A miałam takie fajne wyzwanie. No dobra. Jak długi jest twój kolega w spodniach?-zapytałam.
Wszyscy wytrzeszczyli oczy. Dan to się zaczęła krztusić śliną.
-A co, chcesz sprawdzić czy się zmieści w ciebie?-uniósł zabawnie brwi.
-Nie, nie obchodzi mnie czy się zmieścisz. Pytam tylko.
-Wiesz nie mierzyłem, ale spory.-wyszczerzył się, ukazując szereg białych zębów.
-Co ty? Alyss on jest taki jak mrówka, ledwo go widać.-zaśmiała się Elka.
-Ej panienko, bo cię tak zerżnę jak wrócimy do hotelu, że nie wstaniesz.-pocałował ją czule.
Zazdroszczę Eleanor, że ma takiego wspaniałego chłopaka. Też tak bym chciała. Dalej nic ciekawego się nie działo. Graliśmy dalej. Wszyscy brali wyzwania. Harry musiał zjeść majonez. A tak się krzywił. Ale zjadł dwie łyżki. Zayn musiał rozebrać się do bokserek i latać po brzegu krzycząc "Merry Chrismas." Było taki ubaw, że aż brzuch mnie bolał. El musiała pocałować Perrie w tyłek, co zrobiła bez problemu. Harry zrobił striptiz. Liam rozpiął mi stanik, ale potem zapiąć to zapomniał. Przestaliśmy grać, bo się dziewczynom znudziło. Wszystkie poszłyśmy do kuchni, a chłopaki zostali na plaży.
-Pasujesz do Nialla, a on do ciebie.-zwróciła się do mnie Daniell.
-Oj Dan, pytałam się jej, czy coś między nimi jest, ale powiedziała, że są tylko przyjaciółmi.-odezwała się Perrie.
-To nic poważnego.-powiedziałam.
Elka mnie przytuliła, a chwile później reszta.
-Ooo przytulanki, przytulanka z Harry'm?-usłyszałyśmy zza pleców. Zaśmiałyśmy się.-Czyli nie. Przyszedłem tylko po piwo. Wysłała mnie tamta banda idiotów.
-Ale powiedz Louis'owi, żeby nie pił więcej niż jedno piwo, bo on prowadzi.-powiedziała Eleanor.
On pokiwał głową na znak, że zrozumiał. Wyszedł, a my wybuchłyśmy śmiechem.
~*~
Już wróciliśmy do Londynu. Najlepszy wyjazd jaki kiedykolwiek miałam! Siedzę u Nialla w domu, bo mnie zaprosił.
-Co ty na to, żebym zabrał cię gdzieś?-zapytał, wchodząc do salonu z kubkami gorącej herbaty.
-A gdzie?-podał mi kubek.
-Na przykład do jakiejś knajpki, na obiad.
-Dobra.
Wypiliśmy po herbacie i zaczęliśmy się zbierać. Ubrałam buty i wyszłam. Przyszedł Niall i pomógł mi wsiąść do auta. Potem sam wsiadł. Ruszyliśmy. Nie wiem gdzie jedzie, ale ufam mu. Nagle zatrzymał się. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam mały bar. Wysiadłam i czekałam na blondyna. Weszliśmy do środka trzymając się za ręce. Nie swojo się czuje wchodząc do obcego pomieszczenia.
-Dają tu najlepsze jedzenie.-odezwał się.
Usiedliśmy do stolika, a chwile później kelnerka przyniosła nam menu. Wybrałam frytki i sałatkę, tak samo Niall. Rozmawialiśmy o czymś tam i dostaliśmy zamówione jedzenie. Zjedliśmy i jeszcze siedzieliśmy, bo Niall za dużo zjadł. Dałam mu trochę, bo sama nie mogłam więcej. Nagle zauważyłam kogoś kogo bym się nie spodziewała. Przy następnym stoliku siedział nie kto inny jak Max. Tak, ten Max.
-Niall, chodźmy stąd.-szepnęłam.
Pokiwał głową. Wstaliśmy, a ja złapałam go za rękę. Boję się.
-Alyss, to ty?-krzyknął Max.
-Niall.-panikowałam.
-Wychodzimy.-powiedział.
Wyszliśmy, a za nami on. Złapał mnie za ramię.
-Puszczaj!-krzyknęłam i odwróciłam się.
-Spokojnie skarbie.-powiedział.
-Nie mów do niej skarbie.-stanął między nami Niall.
-Bo co, uderzysz mnie?-zaśmiał się.
Niall wziął rękę na plecy i wyjął broń.



_____________________________________________________
Witajcie kochani :* Miał być wczoraj, ale chciałam, żeby był długi. No i udał się. Mam nadzieję, że się podoba. W końcu zaczyna się coś dziać. Zaczynają się drastyczne zwroty akcji.
Kocham Was <3
Przepraszam za błędy.

1 komentarz: