sobota, 28 marca 2015

Rozdział 41

Proszę, jeśli to przeczytałeś/łaś to skomentuj. Chce wiedzieć czy warto jeszcze pisać. 

Reszta już poszła. Postanowiłam, że pójdę porysować. Weszłam do naszej sypialnie. Stały tam dwie sztalugi.
***
Rysowałam jakieś pół godziny. Nie miałam konkretnego pomysłu. Nagle do pokoju wszedł Niall.
-Co tam rysujesz?
Obiął mnie w pasie i pocałował w szyje. Przez moje ciało pszeszedł przyjemny dreszcz.
-O łał!-wykrzyczał mi w prosto w uszy na co się skrzywiłam.
-Nie przesadzaj.
-Ja wcale nie przesadzam. Pięknie rysujesz, śpiewasz. Jesteś piękna.
-Oj dobra, dobra, nie podlizuj się.
-Ja? Nie mam po co, bo i tak mnie kochasz.
-Żebyś się nie przemyślał.-zaśmiałam  się.-Zgłodniała.
Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki. Poukładałam je na talerzu i poszłam do salonu. Rozwaliłam się na kanapie i włączyłam telewizję. Przełączyłam na mój ulubiony film Liceum Avalon. Kocham to! Zaczęłam jeść i oglądać. Po kilku minutach przylazł Niall. Usiadł koło mnie i patrzył jak pochłaniam kolejną kanapkę.
-Co?-powiedziałam z pełną buzią.
Zaśmiał się, a ja spaliłam buraka.

-Ej. Nie wstydź się. Because your perfect to me.-powiedział uwodzicielsko.
-To raczej ty jesteś idealny, ja nie.-wyszeptałam niezrozumiale.
Ten przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta. Ledwo je poczułam.
-Pamiętaj. Jesteś dla mnie wszystkim skarbie.
Naparł swoimi ustami na moje. Oddawałam każdy pocałunek. Po jakimś czasie pogłębił go. Usiadłam na nim okrakiem i wplotłam palce w jego blond włosy. Nagle odsunął się ode mnie na co ja jęknęłam z niezadowolenia. Znów się zaśmiał. Zlazłam z niego i oglądałam dalej. No i oczywiście jadłam.
-Alyss?
-Tak?
-Kiedy chcesz wziąć ślub?-zapytał.
-Nie wiem. Myślałam, żeby w lato. Jest ciepło.-powiedziałam.
-Czyli nie chcesz szybko być panią Horan.-zrobił smutną minkę.
-Oj skarbie.-usiadłam mu na kolanach.-Wiesz, że o tym marzę.
-To chodźmy teraz. Nawet w tej chwili.-powiedział na co się zaśmiałam.
-Głuptasie.-poczochrałam jego włosy.-Do tego potrzeba czasu. Nie mamy przecież obrączek, terminu w kościele, ja nie mam sukienki. Wymieniać dalej?
-Nie trzeba.
Pocałowałam go i poszłam zanieść talerz do kuchni.
***
Postanowiłam się przejść. Wyszłam z domu. Oczywiście musiałam powiedzieć Niall'owi, że wychodzę. Kierowałam się do parku. Nie jest jeszcze ciemno. Usiadłam na ławce i rozkoszowałam się ciepłem. Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Spojrzałam w tamtą stronę i dostrzegłam Perrie.
-Hej.-pocałowała mnie w policzek.
-Hej.-uśmiechnęłam się.
-Jak tam?
-Dobrze.
-Co tak siedzisz sama? Gdzie Niall?
-Został w domu.
-Choć. Stawiam kawę.
Wstałam i poszłyśmy do pobliskiej kawiarni. Usiadłyśmy przy stoliku przy oknie. Zamówiłyśmy po kawie i cieście. Szybko dostałyśmy nasze zamówienie. Porozmawiałyśmy sobie. Dostałam zaproszenie na ślub.
-Cieszę się, że jesteście szczęśliwi.-uśmiechnęłam się szeroko.
-Mam nadzieje, że przyjdziecie.
-Oczywiście. Jak mogłabym przegapić ślub moich przyjaciół? To byłby niewybaczalny błąd.
Zaśmiałyśmy się. Później rozmawiałyśmy jaką sukienkę będzie miała, jaką fryzurę, a w co będzie ubrany Zayn i tego typu pytania. Sukienkę wybierała ze swoja mamą. Prześle mi dzisiaj zdjęcia. Spojrzałam się na zegarek. Mówiłam, ze będe za dwie godziny, a nie ma mnie z trzy. Niall będzie wkurzony.
-Przepraszam cię bardzo, ale wiesz...Niall.-wstałam.
-Jasne.
Pocałowałam ją w policzek i zaczęłam iść do domu. będzie źle. Wyjęłam mój telefon. 15 nieodebranych połączeń i kilka esemesów.
Niall<3:Gdzie jesteś?
Niall<3:Skarbie, odezwij się.
Niall<3:Denerwuje się.
Niall<3:Odbierz ten telefon!
I jeszcze parę takich. Przyśpieszyłam kroku. Dotarłam do domu i szybko wparowałam zdyszana do salonu.
-Boże Alyss.
Podbieg do mnie i pocałował.
-Wszystko dobrze? Jesteś cała?
-Tak. Jest wszystko dobrze.
Przytulił mnie. Prawie nie miałam oddychać.
-Zasiedziałam się w kawiarni z Perrie.-wyjaśniłam.
-Martwiłem się.-oparł swoje czoło o moje.-Wiesz, że ten psychol nadal jest i może ci zrobić krzywdę.
-Wiem Niall.
Odsunęłam się od niego i wyjęłam z torby zaproszenie. Podałam je Niall'owi. Otworzył je i przeczytał.
-To już wiem dlaczego się spóźniłaś.-uśmiechnął się.
-Wiesz dużo było do omówienia.
Postanowiłam, ze się wykąpie. Później (znając życie) nie będzie mi się chciało. Weszłam do łazienki i rozebrałam się do naga. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Szybko się umyłam i ubrałam w piżamę. Poszłam do sypialni. Jest jeszcze wcześnie. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Odblokowałam go i nacisnęłam kopertkę. To od Perrie. Przysłała mi swoją sukienkę.
Suknia ślubna Perrie ^.^

Jest przepiękna. Zazdroszczę Perrie. Ma takiego super narzeczonego, a za niedługo męża. Tak wpatrywałam się w to zdjęcie, że nie zauważyłam jak Niall wszedł.

-Co tam maleńka?-położył się koło mnie.
-Patrz.-pokazałam mu zdjęcie.-Tylko nic nie mów Zayn'owi. 
-Ale on się z nią żeni.-zaśmiał się.
-Chodzi o sukienkę. Nie zdradzaj mu szczegółów.
-Dlaczego?-zmarszczył brwi.
-Bo nie może widzieć Perrie w sukni, bo to przynosi pecha.

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 40

 Czytasz?=Komentujesz!=Motywujesz!

Wyszłam z łazienki. W sypialni nikogo nie było. Usiadłam na łóżku. I co mam teraz zrobić? Muszę przeprosić Niall'a za moje głupie zachowanie. No ale...to dla mnie było trudne. Niall patrzący się na moje blizny. Wstyd mi było. Podniosłam się i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Blondyn stał i coś smażył.
Przytuliłam go od tyłu. Obrócił się do mnie przodem i spojrzał mi w oczy.
-Przepraszam skarbie.-wyszeptał.
-Nie, to ja przepraszam.
-Ty nie masz za co księżniczko.
Przytulił mnie. Schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. Tuliłam go do siebie. Mój aniołek.
-Kocham Cię.-wyszeptał w moje włosy.
-Kocham Cię.
***
Siedzę w salonie. Niell przytula mnie do swojego torsu. Są też Holy i Harry, Zayn i Perrie, Lou i El, Liam i Dan. Taki wieczór razem. Oglądamy horror "Annabel". Ja się w ogóle nie boje. Dla mnie to słabe. Zayn też się nie boi...chyba. Przynajmniej nie daje po sobie poznać. Natomiast cała reszta (wraz z chłopakami xD) się bała. Jak patrzyłam na przykład jak Hazz przytulał się do Holy, a Holy do Hazzy. Myślałam, że wybuchnę tam śmiechem.

Aż w końcu nie wytrzymałam i się śmiałam. Zaraz za mną dołączył Zayn. Wszyscy patrzyli na nas jak na idiotów. Nie mogłam się opanować. Właśnie w filmie była najstraszniejsza scena, wszyscy zaczęli krzyczeć i piszczeć, a ja z Zayn'em się śmialiśmy. Nie mogłam. Brzuch i policzki mnie bolały.
-Cicho bądźcie.-uspokajał nas Niall.
-Nie...będę...cicho.-mówiłam, łapiąc oddech.
Zayn wstał i zaprowadził mnie do kuchni. Nadal się śmiałam, Zayn również. Usiadłam na stole i o mało z niego nie spadłam. Mulat usiadł koło mnie.
-Co to było?-zapytałam, tłumiąc śmiech.
Zayn tylko głośno się zaśmiał. Nagle usłyszeliśmy krzyki. Zaczęliśmy się na nowo śmiać. No nie wyrobie. Po kilku minutach jakoś się pozbierałam. Miałam mokre policzki od łez.
-Zayn?
-Hmm?
-Kiedy bierzecie ślub?-zapytałam.
-Nie wiem. Mamy zamiar za pół roku. Jeszcze nie wiemy do końca.-wzruszył ramionami.-A czemu pytasz?
-Bo chce mi się potańczyć na jakimś weselu.-uśmiechnęłam się.
-To teraz potańczymy.
-Wolałabym nie.
-Czemu?
-A jak myślisz? Z nimi?-prychnęłam.
Zeszłam ze stołu i poszłam do salonu. Wszyscy siedzieli z poduszkami przy twarzach. Znów chciało mi się śmiać, ale zachowywałam kamienną twarz. Włączyli światło. Podeszłam niezauważona do kontaktu, zgasiłam i szybko wróciłam do kuchni. Słyszałam piski dziewczyn i krzyki chłopaków.
-Zayn. Nastraszmy ich.-szepnęłam do chłopaka, albo do szafki. Nie wiem było ciemno
Chłopak w odpowiedzi złapał mnie za rękę. Inaczej nie mógł mi tego przekazać, bo jest ciemno. Weszłam powoli do salonu. Światło dawał jedynie telewizor. Stanęliśmy za kanapą, tak, że nie mogli nas zobaczyć. Ścisnęłam delikatnie dłoń mulata, dając znak, żeby to zrobić. Zaczęliśmy krzyczeć, a oni wstali i wybiegli przez drzwi balkonowe na podwórko. Zaczęliśmy się śmiać. Wyszliśmy za nimi, zapaliłam światło na tarasie. Niall siedział za ławką, Holy i Harry za drzewem. Louis, Perrie i Elka za jakimś krzakiem, a Danielle i Liam na drzewie. Śmiałam się z mulatem w najlepsze. Niall zły wstał i podszedł do mnie, a do Zayn'a Louis i Harry. Niebieskooki przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść w stronę basenu. Chłopaki nieśli Zayn'a.
-1...2...3!-odliczył Niall.
Wrzucili nas do wody. Szybko się wynurzyłam, aby zaczerpnąć powietrza.
-Zabije Cie!-wrzasnęłam.
Zayn wyszedł i pomógł mi. Nagle wszyscy chłopcy wskoczyli do basenu na raz.
Wariaci! Dziewczyny podeszły do brzegu i stały. Ale to nie był dla nich dobry pomysł, bo chłopcy je wciągnęli do wody. Teraz wszyscy jesteśmy mokrzy. Zaczęłam się śmiać. To było śmieszne.
-Pójdę po ręczniki.-powiedziałam.
Poszłam do łazienki i wzięłam pięć ręczników. Zeszłam na dół. Stali na tarasie. Podałam dziewczyną ręczniki, a chłopaki zrobili naburmuszone miny.



_____________________________________________________
Hejka :) Chciałabym przeprosić, bo wczoraj miałam imprezę urodzinową i nie zdążyłam napisać. Przepraszam. Tak naprawdę mam dzisiaj urodziny, ale wiadomo, że lepiej w sobotę. 
Rozdział krótki i za to też przepraszam. Jakoś nie mam weny. Kolejny pojawi za tydzień w sobotę, a jak nie to będę informować. 
Zapraszam na mój drugi blog: http://this-is-not-illusion.blogspot.com/
Kocham was <3

sobota, 14 marca 2015

Rzodział 39

*oczami Harry'ego*
Kiedy drzwi się zamknęły opadłem na łóżko. Mam za chwilę zejść. Aż boję się co tam zobaczę. Słyszałem śmiechy, rozmowy. Nagle wszystko ucichło. Podniosłem się i otworzy drzwi. Nic, zero, cisza. Zszedłem na dół. Wszędzie były płatki róż i zapalone świece. Poszedłem do salonu. Na stoliku stał szampan, dwa kieliszki, wszędzie róże. Co tu się dzieje? Na balkonie świeciło się światło. A raczej świece. Otworzyłem drzwi i poszedłem ścieżką z czerwonych kwiatów. Po jakimś czasie skończyła się. Podniosłem wzrok w górę. Pare kroków ode mnie stała dziewczyna ubrana w białą sukienkę. Podszedłem i złapałem ją za dłonie.
-Chciałam się pogodzić.-powiedziała.

Złączyłem nasze usta. Tego mi brakowało przez kilka dni. Odsunąłem się i oparłem czoło o jej. Patrzyłem głęboko w oczy.
-Przepraszam. Przepraszam, że zachowywałem się jak idiota, jak skończony chuj. Przepraszam, że nie jestem idealny. Wszystko spieprzyłem.-mówiłem jej jak jest.
-Nie prawda. Jesteś idealny. Dla mnie jesteś. Kocham Cię takiego jaki jesteś i nie chce nic w tobie zmieniać.-musnęła moje usta.
-Kocham Cię skarbie.-wyszeptałem.

Usłyszałem klaskanie i gwizdanie. Odwróciłem się i zobaczyłem całą naszą ferajnę. Niebo zaczęło błyszczę od fajerwerek. Patrzyliśmy w górę. Nagle powstał napis ze światełek.
Holy & Harry
Pocałowałem moją ukochaną. Tęskniłem za nią całym sercem, mimo, że miałem ją na wyciągnięcie ręki.
*oczami Alyss*
Jak Holy i Harry pięknie razem wyglądają. Poczułam jak Niall obejmuje mnie w talii. Wszyscy faceci pocałowali swoje dziewczyny. Mam przeczucie, że jest za słodko.
*tydzień później*
Przeprowadziłam się do Niall'a, a Holy do Hazzy. Sprzedałam dom rodziców. Po co mam go jeszcze mieć? Wystarczy, że mam przy sobie mojego ukochanego blondaska. 

Usiadłam na blacie kuchennym. Zabrałam marchewkę i zaczęłam ją jeść. Niall spojrzał na mnie z dziwnym wzrokiem. Wypiełam mu język, a ten zrobił to samo, ale zaczął się śmiać. Ja również się zaśmiałam. Kocham go. Kroił warzywa, a ja się mu przyglądałam.
-Co? Aż tak jestem interesujący?-zapytał z uśmiechem.
-Ty? Interesujący? Chyba śnisz.-wywrócił oczami. Pocałowałam go w policzek.-Słodki jesteś.
-No ba.-pocałował mnie.-Jedziemy do Paryża.-oznajmił.
-Dobra.-uśmiechnęłam się.
***
Wyjechaliśmy do Paryża. Tutaj jest pięknie. Przez cały dzisiejszy dzień chodziliśmy po mieście. Niall obiecał mi jakąś niespodziankę na koniec.
-Ufasz mi?-zapytał.
-Ufam.
-Zawiąże ci oczy.-wyjął z kieszeni czarną chustkę. Zawiązał mi ją na oczach. Wzięłam głęboki oddech.-Spokojnie kochanie. Weszliśmy do czegoś, co później okazało się byś windą. Zawiozła nas na samą górę, tak myślę. Wyszliśmy, a w moją twarz uderzyła fala zimnego powietrza. Chłopak stanął za mną i odwiązał opaskę. Moim oczom ukazał się stolik z szampanem, różą w wazonie i jedzeniem. Za nim roznosiła się panorama Paryża. Dopiero teraz do mnie dotarło, że byłam na Wieży Eiffla. Niall złapał mnie za rękę i poprowadził do stolika. Odsunął mi krzesło, a ja usiadłam. Zajął miejsce naprzeciwko mnie. Zjedliśmy nasze porcje. Niall wstał i uklęknął na jedno kolano.
-Alyss, will you merry me?-powiedział irlandzkim akcentem.
Otworzył pudełko, a ja miałam zacząć krzyczeć. Zakryłam usta ręką, w oczach pojawiły się łzy. Jedna popłynęła mi po twarzy.
-Tak.-powiedziałam piskliwym głosem.-Tak, tak!
Założył mi pierścionek na palec. Wstał, a ja za nim i wtuliłam się w niego. Łzy lały mi się po twarzy. Jestem taka szczęśliwa.
-Kocham Cię wariacie.-pocałowałam go.
-Kocham Cię wariatko.-wyszeptał w moje usta.
***
Wstałam dopiero o godzinie 12. Wczoraj wracaliśmy w nocy i byłam taka padnięta jak przyjechaliśmy do domu. Poszłam od razu spać. Wydostałam się ze szczelnego uścisku Nialla i podeszłam do szafy. Wybrałam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie. Zjadłam sama, a porcję dla Niall'a wzięłam na tacę. Zaniosę mu do łóżka. Weszłam ostrożnie, żeby nie rozlać soku. Tacę odstawiłam na szafkę nocną. Pocałowałam mojego śpiocha w policzek. Nic. W czoło. Nic. W usta. Uśmiechnął się. Wywróciłam oczami.
-Wstawaj.-walnęłam go w ramię. Odwrócił się do mnie tyłkiem.-Mam śniadanie.
Szybko usiadł i z uśmiechem wpatrywał się we mnie. Znam go lepiej niż nie jeden człowiek. Podałam mu tacę, a ten zaczął jeść.
-Aaa.-trzymał przede mną kawałek kanapki z dżemem.
Otworzyłam usta. Włożył mi chleb do buzi. Dalej patrzyłam jak je. Słodko wyglądał. Kiedy zjadł odstawił tacę na szafkę i wystawił ręce do mnie. Położyłam się koło niego. Zaczął całować mnie po szyi robiąc malinki. Zawisł nade mną. Jedna jego ręka dotknęła mojej nagiej skóry pod bluzką. Szybko ją zdjął. Patrzył na mnie chwilę. Później całował mój dekolt, brzuch. Sprawiało mi to przyjemność jak nigdy. Schodził coraz niżej aż na moje biodra. Rozpiął guzik i rozporek, a następnie lekko zsunął spodnie z moich nóg. Na udach miałam blizny po cięciu się. Chłopak patrzył na nie, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wstałam szybko, zebrałam swoje ubrania i pobiegłam do łazienki. Zamknełam się od środka. Zaczęłam się ubierać. Niechciane łzy leciały mi po twarzy.

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 38

Wparowałem do jej mieszkania.
-Alyss.-warknąłem.
Zacząłem otwierać drzwi. Wszystkie po kolei. W jednym pomieszczeniu łazienka. Zdążyłem zauważyć jakąś dziewczynę z chłopakiem w wannie. Zaśmiałem się pod nosem. Wlazłem do drugiego pokoju. Tam też leżała dziewczyna z dwoma chłopakami. Byli nadzy. No to Alyss ma super współlokatorki. Otworzyłem trzecie modląc się, żeby to były te. Wszedłem powoli.
-Alyss?-bardziej zapytałem niż oznajmiłem.
-Liam.-podniosła wzrok znad książki.
Podszedłem do niej i usiadłem koło mniej. Momentalnie wtuliła się we mnie.

Poczułem, że moja koszulka zaczyna być mokra. Ona płacze? Tuliłem ją, kołysząc w ramionach. Moja biedna... Prawie zapomniałem po co tu przyleciałem.
-Alyss...-zacząłem, ale ona nie chciała mnie puścić, tylko dalej płakała.-Alyss, proszę nie płacz. Chciałem ci coś powiedzieć.-powiedziałem.
-Co?-odsunęła się.
Wyjąłem z kieszeni spodni list. Podałem go dziewczynie. Zmarszczyła brwi. Nie wiedziała co to jest.
-Od Nialla.-powiedziałem krótko.
Otworzyła go i zaczęła czytać. Jej mina mówiła sama za siebie. Nie było dobrze. Pojedyncze łzy zaczęły spływać po jej twarzy. Zgniotła kartkę i ponownie się we mnie wtuliła. Weszła mi na kolana,a ja kołysałem ją na boki. Może się uspokoi. Podziałało. Po kilki minutach przestała płakać.
-Alyss, musimy jechać.-wyszeptałem.-Musimy go uratować.
-Nie, nie musimy.-powiedziała chłodno.
-Alyss, tylko ciebie posłucha.
-Przestań ciągle mówić moje imię.-podniosła głos.
-Zrozum, tylko ty dasz radę. Nam nie uwierzy.-nagle zadzwonił telefon Liama. Odebrał i szybko wstał.-Co! Jak?...-zaczął chodzić nerwowo.-Próbujcie dalej, my lecimy.-rozłączył się.-Jedziemy. Złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Nie opierałam się. Już i tak nic lepszego nie zrobię.
-Gdzie idziemy?-zapytałam.
-Wracasz do domu. Niall może się zabić.
***
-Gdzie oni są?-zapytałam kiedy wsiadaliśmy do samochodu Liama.
-Nie wiem. Zaraz ma zadzwonić Lou i powiedzieć.
*oczami Nialla*
Stałem za barierką. Chłopaki latali jak głupi, tylko po to abym nie skoczył. I tak skoczę. Nie ma jej, nie ma nas. Po co żyć? Spojrzałem na Louisa. Rozmawiał z kimś przez telefon. Nawet nie zwracałem uwagi na gadającego do mnie Harry'ego. Przez moją głowę przelatywały wszystkie wspomnienia z Alyss. Kiedy się uśmiechała, płakała. Wszystkie co do jednego.
-Nie rób tego!-krzyknął Liam wysiadając z auta.
-Zostawcie mnie! Chce zginąć!-wrzeszczałem, a łzy lały mi się po twarzy.-Zostawcie mnie!-spuściłem głowę i patrzyłem na płynącą wodę.-Kocham Cię Moja Księżniczko! Nigdy nie przestanę!-nie mogłem się powstrzymać. Krzyczałem, miałem nadzieję, że to do niej dotrze. Że wiatr zaniesie to do niej.
-Niall!-z samochodu wyskoczyła Alyss.-Kocham Cię Niall! Nie rób tego!-krzyknęła.-Nigdy cię już nie zostawię, tylko nie skacz.-podbiegła do mnie.
Przeszedłem przez barierkę i przytuliłem się do niej. Płakałem jak małe dziecko. Nie mogłem uwierzyć, że to ona. Jest tu i mnie przytula. Schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi. Ciągle moczyłem jej koszulkę łzami. Odsunąłem się i spojrzałem w jej oczy. Powstrzymywała łzy. Umieściła dłonie na moich policzkach. Złączyła nasze usta.
Trwało to krótko. Ale ważne, że to zrobiła, bo teraz wiem, że to było prawdziwe. Wiem, że to co powiedziała było czymś więcej.
-Kocham cię.-wyszeptała.
-Kocham cię, Księżniczko.
Wziąłem ją na ręce i cieszyłem się. Cieszyłem się z tego, że mam ją. Jest moja. Nikomu jej nie oddam.
-Kocham Alyss!-krzyknąłem.
Ponownie złączyłem nasze usta. Tym razem trwało to o wiele dłużej. Tak za nią tęskniłem.
***
-Co robimy?-zapytałem.
Siedzieliśmy wszyscy ze swoimi dziewczynami. I ja mogłem teraz nazwać Alyss moją dziewczyną. Zgodziła się! Byłem najszczęśliwszy jak powiedziała "tak". Teraz siedzi na moich kolanach, a ja trzymam ręce na jej biodrach.
*oczami Alyss*
Loczek siedział jakoś przybity. Nie śmiał się tak jak wcześniej. Wstałam, choć Niall nie chciał mnie puścić. Złapałam Styles'a za rękę i prowadziłam na górę
-Uuuu, Niall ja bym był zazdrosny.-odezwał się Louis.
-Ona jest moja.-pogroził Niall.
Hazz kiwnął głową. Weszliśmy do sypialni. Usiadłam, a chłopak poszedł w moje ślady. Zajął miejsce obok mnie. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie swoimi zielonymi, hipnotyzującymi oczkami. Zatraciłam się w nich. Nagle usłyszałam głośny śmiech z dołu. Rozpoznałam go. To Niall. Muszą mieć niezły ubaw.
-Harry...-zaczęłam.-Co się dzieje?-położyłam rękę na jego ramieniu.
-Nic.-spuścił głowę.
-Widzę. Coś się stało.-nie odpuszczałam.-Chodzi o Holy, prawda?
-Tak. Jestem do niczego.
-Powiedz od początku.
-Kiedy wyjechałaś Niall się załamał, ale to już wiesz. Jakoś udało mi się przebłagać Holy, że ją kocham. Została ze mną. Ale zaczęło się coś psuć. Kiedy wracałem od Nialla, który cały czas był nachlany wyżywałem się na Holy.
-Uderzyłeś ją?-zapytałam piskliwym głosem.
-Nie. Nigdy bym nie mógł. Po prostu na nią krzyczałem. Nerwy brały górę.
Biedna Holy. Tyle wycierpiała. Harry nie powinien się obwiniać. Usłyszałam lekkie pukanie do drzwi, a chwilę później do pokoju wszedł Niall.
-Skarbie choć na dół.-powiedział do mnie "skarbie"!-Harry dołącz do nas za chwilę.
Wstałam i spojrzałam na Hazzę. Uśmiechnął się słodko. Podeszłam do blondyna, a ten złapał mnie za rękę i prowadził na dół. 


______________________________________________________
Hejka naklejka xP Chciałabym wam podziękować. Tak więc: Dziękuje Wam <3 Wczoraj minął dokładnie rok dokąd zaczęłam pisać Only Time Will Tell. DZIĘKUJE :* 
Co się stanie na dole? Co Harry zobaczy? 
Piszcie, chętnie poczytam. 
Kocham Was Miski :))