*oczami Harry'ego*
Kiedy drzwi się zamknęły opadłem na łóżko. Mam za chwilę zejść. Aż boję się co tam zobaczę. Słyszałem śmiechy, rozmowy. Nagle wszystko ucichło. Podniosłem się i otworzy drzwi. Nic, zero, cisza. Zszedłem na dół. Wszędzie były płatki róż i zapalone świece. Poszedłem do salonu. Na stoliku stał szampan, dwa kieliszki, wszędzie róże. Co tu się dzieje? Na balkonie świeciło się światło. A raczej świece. Otworzyłem drzwi i poszedłem ścieżką z czerwonych kwiatów. Po jakimś czasie skończyła się. Podniosłem wzrok w górę. Pare kroków ode mnie stała dziewczyna ubrana w białą sukienkę. Podszedłem i złapałem ją za dłonie.
-Chciałam się pogodzić.-powiedziała.
Złączyłem nasze usta. Tego mi brakowało przez kilka dni. Odsunąłem się i oparłem czoło o jej. Patrzyłem głęboko w oczy.
-Przepraszam. Przepraszam, że zachowywałem się jak idiota, jak skończony chuj. Przepraszam, że nie jestem idealny. Wszystko spieprzyłem.-mówiłem jej jak jest.
-Nie prawda. Jesteś idealny. Dla mnie jesteś. Kocham Cię takiego jaki jesteś i nie chce nic w tobie zmieniać.-musnęła moje usta.
-Kocham Cię skarbie.-wyszeptałem.
Usłyszałem klaskanie i gwizdanie. Odwróciłem się i zobaczyłem całą naszą ferajnę. Niebo zaczęło błyszczę od fajerwerek. Patrzyliśmy w górę. Nagle powstał napis ze światełek.
Holy & Harry
Pocałowałem moją ukochaną. Tęskniłem za nią całym sercem, mimo, że miałem ją na wyciągnięcie ręki.
*oczami Alyss*
Jak Holy i Harry pięknie razem wyglądają. Poczułam jak Niall obejmuje mnie w talii. Wszyscy faceci pocałowali swoje dziewczyny. Mam przeczucie, że jest za słodko.
*tydzień później*
Przeprowadziłam się do Niall'a, a Holy do Hazzy. Sprzedałam dom rodziców. Po co mam go jeszcze mieć? Wystarczy, że mam przy sobie mojego ukochanego blondaska.
Usiadłam na blacie kuchennym. Zabrałam marchewkę i zaczęłam ją jeść. Niall spojrzał na mnie z dziwnym wzrokiem. Wypiełam mu język, a ten zrobił to samo, ale zaczął się śmiać. Ja również się zaśmiałam. Kocham go. Kroił warzywa, a ja się mu przyglądałam.
-Co? Aż tak jestem interesujący?-zapytał z uśmiechem.
-Ty? Interesujący? Chyba śnisz.-wywrócił oczami. Pocałowałam go w policzek.-Słodki jesteś.
-No ba.-pocałował mnie.-Jedziemy do Paryża.-oznajmił.
-Dobra.-uśmiechnęłam się.
***
Wyjechaliśmy do Paryża. Tutaj jest pięknie. Przez cały dzisiejszy dzień chodziliśmy po mieście. Niall obiecał mi jakąś niespodziankę na koniec.
-Ufasz mi?-zapytał.
-Ufam.
-Zawiąże ci oczy.-wyjął z kieszeni czarną chustkę. Zawiązał mi ją na oczach. Wzięłam głęboki oddech.-Spokojnie kochanie. Weszliśmy do czegoś, co później okazało się byś windą. Zawiozła nas na samą górę, tak myślę. Wyszliśmy, a w moją twarz uderzyła fala zimnego powietrza. Chłopak stanął za mną i odwiązał opaskę. Moim oczom ukazał się stolik z szampanem, różą w wazonie i jedzeniem. Za nim roznosiła się panorama Paryża. Dopiero teraz do mnie dotarło, że byłam na Wieży Eiffla. Niall złapał mnie za rękę i poprowadził do stolika. Odsunął mi krzesło, a ja usiadłam. Zajął miejsce naprzeciwko mnie. Zjedliśmy nasze porcje. Niall wstał i uklęknął na jedno kolano.
-Alyss, will you merry me?-powiedział irlandzkim akcentem.
Otworzył pudełko, a ja miałam zacząć krzyczeć. Zakryłam usta ręką, w oczach pojawiły się łzy. Jedna popłynęła mi po twarzy.
-Tak.-powiedziałam piskliwym głosem.-Tak, tak!
Założył mi pierścionek na palec. Wstał, a ja za nim i wtuliłam się w niego. Łzy lały mi się po twarzy. Jestem taka szczęśliwa.
-Kocham Cię wariacie.-pocałowałam go.
-Kocham Cię wariatko.-wyszeptał w moje usta.
***
Wstałam dopiero o godzinie 12. Wczoraj wracaliśmy w nocy i byłam taka padnięta jak przyjechaliśmy do domu. Poszłam od razu spać. Wydostałam się ze szczelnego uścisku Nialla i podeszłam do szafy. Wybrałam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie. Zjadłam sama, a porcję dla Niall'a wzięłam na tacę. Zaniosę mu do łóżka. Weszłam ostrożnie, żeby nie rozlać soku. Tacę odstawiłam na szafkę nocną. Pocałowałam mojego śpiocha w policzek. Nic. W czoło. Nic. W usta. Uśmiechnął się. Wywróciłam oczami.
-Wstawaj.-walnęłam go w ramię. Odwrócił się do mnie tyłkiem.-Mam śniadanie.
Szybko usiadł i z uśmiechem wpatrywał się we mnie. Znam go lepiej niż nie jeden człowiek. Podałam mu tacę, a ten zaczął jeść.
-Aaa.-trzymał przede mną kawałek kanapki z dżemem.
Otworzyłam usta. Włożył mi chleb do buzi. Dalej patrzyłam jak je. Słodko wyglądał. Kiedy zjadł odstawił tacę na szafkę i wystawił ręce do mnie. Położyłam się koło niego. Zaczął całować mnie po szyi robiąc malinki. Zawisł nade mną. Jedna jego ręka dotknęła mojej nagiej skóry pod bluzką. Szybko ją zdjął. Patrzył na mnie chwilę. Później całował mój dekolt, brzuch. Sprawiało mi to przyjemność jak nigdy. Schodził coraz niżej aż na moje biodra. Rozpiął guzik i rozporek, a następnie lekko zsunął spodnie z moich nóg. Na udach miałam blizny po cięciu się. Chłopak patrzył na nie, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wstałam szybko, zebrałam swoje ubrania i pobiegłam do łazienki. Zamknełam się od środka. Zaczęłam się ubierać. Niechciane łzy leciały mi po twarzy.
Cudowny rozdział jak zawsze ! ❤❤❤
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial
OdpowiedzUsuń