sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 31

Szok! Jedyne co mogę teraz powiedzieć. Skąd ją ma? I po co mu to?
-Księżniczko, wsiądź do samochodu.-powiedział spokojnie.
-Nienawidzę cię. Rozumiesz? NIENAWIDZĘ!-podeszłam i walnęłam go z otwartej ręki w twarz.
Ruszyłam w stronę auta.
-Jeszcze się spotkamy!-krzyknął do mnie.
-Spierdalaj!!!-wrzasnęłam.
Pokazałam mu środkowy palec.Wsiadłam do samochodu. Chwile później był przy mnie Niall. Odpalił silnik i ruszył.
-Skąd masz broń?-zapytałam.
Czasem powinnam ugryźć się w język.
-Spokojnie, mam ją legalnie. Noszę ją przy sobie, bo nie wiadomo kogo się spotka.
Pokiwałam głową. Oparłam czoło o szybę. Moją uwagę przykuło jadące w naszą stronę auto. Jechało bardzo szybko.
-Niall, UWAŻAJ!!!-krzyknęłam, łapiąc go za ramię.
Nagle poczułam bardzo silny ból. Potem widziałam już tylko ciemność.
*oczami ducha Alyss*
Ocknęłam się na ziemi. Wstałam jak najszybciej potrafiłam. Na poboczu stał samochód Nialla. Miał wgniecenie na drzwiach pasażera. Parę kroków dalej był samochód z rozwalonym całym przodem i tyłem, ponieważ jeszcze inny walnął poprzedniego. Z samochodu blondyna wyciągali dziewczynę. Zaraz...przecież to ja!!! Podbiegłam tam.
-Co się dzieje?! Co z Niall'em?-pytałam wszystkich, jednak nikt nie odpowiadał.
Kręciłam się w kółko. Nagle zobaczyłam przy samochodzie Nialla policjanta, który zapinał czarny worek. Zdążyłam zobaczyć blond włosy. O nie! To nie możliwe! Nie on! Upadłam na kolana i zaczęłam płakać oraz walić pięściami o asfalt.
-Szybko do szpitala. Dziewczyna jest w stanie krytycznym.-powiedział jeden z lekarzy.
Umieścili mnie w karetce. Pobiegłam i również wsiadłam.

~*~
Dojechaliśmy do szpitala.
-Dziewczyna w stanie krytycznym. Od razu musi trafić na stół operacyjny.-powiedział jeden z ratowników.
Szłam za nimi. Zawieźli moje ciało na sale operacyjną i tam zaczęli operować. Nagle nachyliła się nade mną pielęgniarka.
-My zrobimy co w naszej mocy, ale to do ciebie należy czy będziesz żyć, czy nie.-wyszeptała.
Operacja trwała dobre kilka godzin, a ja czułam jakby trwała wieczność. Siedzę oparta o grzejnik, a cała moja reszta na łóżku podłączona do maszyn. Jedna z nich to respirator. Nie potrafiłam sama oddychać. Po co mam żyć jak nie ma Nialla? Była to osoba dla której zrobiłabym wszystko. Uwielbiałam go. Już nie spojrzę w jego oczka. Nie zobaczę jego perfekcyjnego uśmiechu, dzięki któremu ja też się uśmiechałam. I ja się pytam: po co żyć? Nie mam rodziców, dziadków. Nie znam nawet moich kuzynów. Nagle usłyszałam walenie do drzwi w której leże (nie wiem jak to mówić, czy ja tu leżę, czy moje ciało). Podbiegłam i chciało mi się płakać.
-Alyss, księżniczko!-krzyknął.
-Jestem Niall, jestem.-powiedziałam.
Jednak on patrzył tylko na łóżko. On żyje! Żyje!!! Wygląda masakrycznie. Siniak pod okiem, rozcięta warga.

No i noga w gipsie. Stoi o kulach.
-Nie może pan tam wejść.-powiedziała pielęgniarka.
-Dlaczego?-zapytał.
-Bo to jest OIOM, a nie sala do odwiedzin.
Niall zrezygnował. Odszedł od drzwi. Nagle przyszła Holy i go mocno przytuliła.

Niall zaczął płakać, a za nim Holy. Teraz uświadomiłam sobie, że powinnam walczyć. Mam dla kogo żyć, bo przecież jest Holy i jeszcze Niall żyje. Będę walczyć.
*oczami Holy*
Martwię się o Nialla. Jest załamany. Wygląda jak by nie miał dla kogo żyć. Pewnie obwinia się o ten wypadek. Ale to przecież nie jego wina. To ten palanta zawinił. Nie jego. Przyszedł Harry i go przytuliłam.
-Nie płacz.-powiedział.
-Boje się o nią.-otarł moje łzy z policzków.
-On jest silna i na pewno bez walki się nie podda.-musnął moje usta.
Usiedliśmy w poczekalni. Wtuliłam się w Hazze. Nagle jak burza wbiegli chłopaki.
-Co z nią?-zapytał się zdyszany Liam.
-Jest nie przytomna. Miała długą operację.-odezwał się Niall, który ledwo powstrzymywał się od płaczu.
Pokiwali głową i usiedli na krzesłach.
*oczami Nialla*
To moja wina. To ja zawiniłem. Nie mogę jej stracić. Zaczyna mi na niej zależeć. I to nie jest sama troska, ale coś więcej.
-Nie wytrzymam tu dłużej.-wstałem i zacząłem chodzić po całej poczekalni.
-Spokojnie stary.-podszedł do mnie Harry.
Wyciągnął ręce, a ja wtuliłem się w niego jak dziecko.
Nie chce czuć się sam. Jak jej zaraz nie zobaczę to rozniosę wszystko co wpadnie mi w ręce.
-Muszę ją zobaczyć.-odsunąłem się.
-Ale nie możesz.-powiedziała Holy.
-Ale muszę. Zrozum.-poszedłem pod salę.
Oparłem się o drzwi i patrzyłem na nią. Żeby tylko wiedziała jak się teraz czuję. Jak się o nią martwię.
-Chce pan wejść?-zapytała się pielęgniarka.
Pokiwałem głową. Wszedłem nie zważając na nic innego. Pocałowałem ją w czoło.
Usiadłem na fotelu, który stał koło łóżka. Złapałem za jej dłoń. Była zimna. Moja biedna.
-Alyss, księżniczko. Nie opuszczaj mnie. Proszę. Nie możesz mnie zostawić.-mówiłem płaczliwie.-Wiem, że mnie słyszysz. Więc proszę zostań.
Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. Nie będę się z nimi krył. Nie potrafię nie płakać, kiedy widzę ją w takim stanie.
-Chce tylko powiedzieć, teraz w tej sytuacji, że...jesteś wspaniała, pod każdym względem. I, że...-otarłem łzy.-Że cię nie zostawię. Będę tu do samego końca. Nie ważne czy się obudzisz, czy nie, ja tutaj będę.-pocałowałem jej dłoń.
Zacząłem płakać jak dziecko. Nagle nie słyszałem pikania, tylko ciągły dźwięk. Spojrzałem na monitor.
Cały czas była kreska i ten dźwięk.
-Nie, nie. Proszę, nie. Alyss!-płakałem.
-Proszę wyjść.-powiedział lekarz, który wszedł.
-Pomóżcie jej, proszę.
Kiedy tylko wszedłem na korytarz oparłem się o ścianę i upadłem. Kolana podkuliłem pod brodę i zacząłem mocniej płakać.


Ciąg dalszy nastąpi...
______________________________________________________
Hej :) Kolejny rozdział. Nie mogę uwierzyć, że to już 31 ;) Mam nadzieję, że się podoba. Uwierzcie płakałam jak to pisałam.
Proszę skomentuj jeśli przeczytałeś. To dla mnie wiele znaczy. Jeśli macie konta i podoba wam się moje opowiadanie to super by było gdybyście zaobserwowali Only Time Will Tell xD
Kocham Was mordeczki <3

2 komentarze: