sobota, 5 września 2015

Rozdział 50

 Czytasz?=Komentujesz!

*Oczami Nialla*
To dzisiaj. Nadszedł dzień w którym spróbuje odnaleźć moją księżniczkę.  Jeśli nie uda mi się to... Nie wiem co zrobię. Ale przysiągłem sobie, że zrobię wszystko.
-Ziemia do Horana!-pomachał mi ręką przed twarzą Harry. 
-Sorry, ale martwię się o nią.-powiedziałem.
-Spokojnie. Będzie dobrze.-uśmiechnął się Li. 
I tak wiem,że to nie prawda. Nic nie będzie dobrze dopóki nie zobaczę jej całej  zdrowej. 
*Oczami Alyss*
Jestem sama. Siedzę na parapecie i patrze na drzewa poruszane przez wiatr. Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wparowała Amanda. Suka. Podbiegła do mnie i zrzuciła mnie z parapetu. Złapała mocno za włosy, czym zmusiła mnie, żebym spojrzała na jej pomarańczową od pudru mordę. 
-Aż szkoda mi cię zabić.
-Co?!-zdziwiłam się.
-No co? myślałaś, że będziemy ci tu trzymać wiecznie.-puściła moje włosy i uderzyła mnie w twarz. 
Zapiekło, ale daje rade. Muszę. Nie mogę jej pokazać, że ma jakąkolwiek przewagę. Nagle z całej siły kopnęła mnie w brzuch. Krzyknęłam z bólu. 
-Bolało?-zadrwiła.
Nagle wpadł Max. 
-Coś ty kurwa zrobiła?!-popchnął Amandę na ścianę. 
-No co?!
-Zamknij ryj szmato!-wrzasnął na nią. 
Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Przez chwile zapomniałam, że mnie kiedyś skrzywdził, ale kiedy tylko się ocknęłam odepchnęłam go. Skuliłam się, a on zmarszczył brwi. Dziwi się? 
-Spierdalaj stąd!-ryknął.
-Okej, okej.-i wyszła.
-Wszystko w porządku?-zapytał.
-Odwal się.-powiedziałam.
I wyszedł. I dobrze. Nie chce widzieć jego parszywej mordy. Brzuch mnie boli. Boję się, że mogę je stracić. A tego bym nie przeżyła. Oblała wstałam i poszłam do łazienki.
Pięścią rozbiłam lustro. Mam nadzieję, że nikt tego nie usłyszał. Usiadłam i wzięłam jeden odłamek. Zrobiłam to mocno. Mocniej niż wcześniej. 
-Alyss.-usłyszałam głos Laury. O nie!
-Tu.-powiedziałam.
-O boże!-krzyknęła kiedy tylko mnie zobaczyła. 
Wybiegła. Nie dam rady tak dłużej. To dla mnie za wiele. Chce do domu. Do Nialla. Tam gdzie czuje się bezpieczna. Wróciła z bandażem, którym owinęła mi rękę.
Ale to na nic. Krew przesiąkła przez materiał. Mocno krwawiło. Obym się wykrwawiła. 
-Alyss pomogę ci. Jutro się stąd wydostaniesz. obiecuje.-powiedziała.-Jutro będziesz już w domu. Przy Niallu. 
teraz czego chce to sen. Powieki zaczęły mi ciążyć. Aż w końcu zasnęłam. 
Obudziłam się rano. Była chyba 6 rano. Nie jestem pewna. Wstałam z kanapy. Kanapa. Przecież byłam w łazience. Poszłam do łazienki. Ani śladu po wczorajszym zdarzeniu. No tylko moje ręce. Ale to mnie nie obchodzi. Usiadłam na kanapie i czekałam. Po pewnym czasie do pokoju weszła Laura. Miała w ręce herbatę i rogala. Podała mi go bez słowa. Kiedy ja pochłaniałam rogala ona siedziała i patrzyła na mnie. Podała mi kubek z ciepłym płynem i szybko się napiłam. 
-Dzisiaj się wydostajesz.-powiedziała. 
-Jak?
-Max z Amandą jadą dzisiaj o 8 gdzieś. Do końca nie wiem gdzie, ale ja zostaje, żeby się tobą opiekować. Wtedy ci pomogę.-wyjaśniła.
-Naprawdę? Pomożesz mi?
-No jasne. Nie mogę patrzeć jak on cię niszczy. Masz narzeczonego, spodziewasz się dziecka, a niedługo ślub.-uśmiechnęła się. 
-A co jak on ci coś zrobi?-zapytałam przerażona. 
-Mną się nie martw. 
-Ucieknij ze mną.-zaproponowałam.
-Okej, ale...
-Ale?
-Już nic. 
-Mam nadzieję. 

Długo czekałam na ten moment. Wychodzimy razem na podwórko. Świeże powietrze. Tęskniłam za tym. Teraz tylko pobiec do domu. I przytulić się do Nialla. 



______________________________________________________
Hejka naklejka :D Jak Tam w szkole? Cieszycie się, że wróciliście? xD
Wracam do tego, że będę dodawała rozdział raz w tygodniu. 
Zapraszam na mojego drugiego bloga: http://this-is-not-illusion.blogspot.com/

niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 49

 Czytasz?=Komentujesz!
Kiedy rano się obudziłam poszłam do łazienki. Zrobiłam wszystko co potrzebowałam i wyszłam. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Nic innego nie robiłam od kilku dni. Miałam dość. Nie mogłam wyjść na dwór, a jedyne co widziałam przez okno to las. Pomińmy, że są kraty w oknie. 
Zaczęłam się niecierpliwić. Kiedy Laura przyjdzie? Muszę się dowiedzieć czy jestem w ciąży czy nie. Chce urodzić Niall'owi dziecko, ale w tej sytuacji... Usłyszałam kliknięcie zamka, a chwile później drzwi się otworzyły. W nich stała Laura. 
-Trzymaj.-podała mi test. 
-Dziękuje.-uśmiechnęłam się przyjaźnie. 
Szybko poszłam do łazienki i zrobiłam test. Czekałam chwile. Jednak ta chwila trwała jak cała wieczność. Oparłam się o umywalkę. Spojrzałam się na test.
Dwie kreski. 
-O boże.-wyszeptałam. 
Zaczęłam znów płakać. To nie możliwe. Wyszłam z łazienki z testem w ręce, cała we łzach. 
-I co?-zapytała Laura. 
Podałam go jej. Momentalnie jej oczy zrobiły się jak pięciozłotówki. 
-O matko.-powiedziała.-Spokojnie. Nikt się o tym nie dowie. Zaraz pójdę i wyrzucę to do kosza. Spokojnie.-przytuliła mnie. 
-Chce wrócić do domu. Do Nialla.-szlochałam. 
-Pomogę ci. Wydostaniesz się stąd.-powiedziała.
-Pomożesz mi?
-Oczywiście. Chce, żebyś była szczęśliwa. 
-Ale on cie skrzywdzi za to.  
-Ja i tak nie mam po co żyć, ale ty tak. Masz ukochanego i spodziewasz się dziecka. 
-Wiedziałam, że pomagasz jej w duperelach, ale że się zaprzyjaźnicie?-prychnęła Amanda. 
I jeszcze ona tu potrzebna...
-Przyjdę później.-zwróciła się do mnie brunetka, a potem wyprowadziła stąd Amande. 
Dopiero kiedy zamknęły drzwi zrozumiałam, że będę mieć dziecko. Moje i Nialla. Niedługo zostanę panią Horan. Chce się stąd jak najszybciej wydostać. 
____________________________________________________
Tada :D Rozdział!!! 
Dobra teraz do rzeczy. Dawno nie było rozdziału. I też bardzo chciałabym przeprosić za dwie rzeczy. Przepraszam, że nie  było rozdziału, ale byłam u babci i nie miałam czasu. A drugie przepraszam za to, że taki krótki. Nie mam weny i jakoś tak. Ten pisałam dobre 40 minut. Ale obiecuje, że będzie się działo w następnych. 
Do zobaczenia w kolejnych Misie <3 

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 48

 Jeśli przeczytałeś/łaś, skomentuj! :)
 
*oczami Nialla*
Zebraliśmy już wszystko co jest potrzebne. Broń, noże itp. Teraz stoję w sypialni i przygotowuje się do całej akcji. Musimy dzisiaj ją znaleźć, bo inaczej będzie źle. Żadnej nocy nie przespałem. Kiedy zamykałem oczy śniły mi się koszmary. Że została pobita, a co gorsza, że nie żyje. Podszedłem do okna i oparłem się o parapet.
-Znajdę cie, Alyss. Obiecuje.-słona łza spłynęła mi po policzku. 
Czemu to tak boli? Od zwykłego zakładu stała się kimś dla kogo oddałbym życie. 
*oczami Alyss*
Zaczęło się ściemniać, a wokół las. Nic więcej, tylko drzewa. Nie było nikogo widać. Żadnej żywej duszy. Się dziwie, a przecież jest ciemno i jest tu tylko las. Ja geniusz.
Nagle do pokoju wszedł Max. Ten chory pojeb. Złapał mnie mocno za włosy i rzucił o ścianę. Uderzyłam o ścianę bardzo mocno. Coś czuję, że to się dobrze nie skończy. Usiadł mi na udach i zdjął koszulkę. Przepraszam, zerwał mi ją z ciała. O nie. Nie chce powtórki z tamtej nocy. On jest chory, powinien się leczyć. 
-Nie proszę...-wyszeptałam. 
Jednak on nic sobie z tego nie zrobił. Najgorsze jest to, że wszystko będziesz pamiętać. Nie będziesz umiał wymazać tego z pamięci. Jakby nie mógł mi czegoś dać, żebym nie kontaktowała i niczego nie pamiętała. 
-Nie!-krzyknęłam.
Szybko ze mnie zszedł. Ale to nie był dobry pomysł, żeby krzyczeć. Wstał i złapał mnie mocno za ramiona. Podniósł mnie. Mogę się założyć, że będę miała siniaki na ramionach. Nagle poczułam mocny ból policzka, a z ust poleciała mi krew. Uderzył mnie. Nie spoliczkował tak jak zawsze, ale uderzył pięścią. Gdyby nie ściana za mną na pewno bym upadła. Znowu dostałam. Mym razem w nos. Mam nadzieję, że mi go nie złamał. Po mojej twarzy spływały duże ilości krwi. 

 -Nie bij mnie.-wyszlochałam.
Oberwałam jeszcze raz, a potem on został odciągnięty przez kogoś i wyprowadzony z pokoju. Opadłam na podłogę. To dla mnie za dużo. Ktoś pomógł mi wstać i zaprowadził na kanapę. 
-Poczekaj tu.-powiedziała kobieta. 
Znam ten głosy. To Laura. Ale...czemu mi pomaga? Powinna być zła tak jak Amanda. Ale zastanawia mnie jeszcze jeden fakt. Czemu one są TU? W Londynie? Głowa mnie boli od tego natłoku myśli. Zamknęłam oczy i od razu zasnęłam. 
Obudziłam się w łóżku. Koło mnie nikogo nie było. Wstałam szybko i zeszłam n dół. 
-Niall.-zawołałam. 
Ale nie usłyszałam odpowiedzi. Pobiegłam do kuchni. Jednak tam nikogo nie było. Poszłam do salonu. Tam też nikogo nie było. Zaczęłam się denerwować.
-Niall!-krzyknęłam na cały dom. 
Cisza. W moich oczach zaczęły wzbierać się łzy. opadłam na kolana i schowałam twarz w dłoniach. Nagle do salonu wszedł blondyn. Podniosłam głowę, ale to co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Miał spuchniętą twarz od płaczu. Ubrany cały w czarny garnitur. Ciągle płakał. Nowe łzy spływały po jego policzkach. Wziął ramkę ze stolika na kawę.
-Przepraszam.-zaszlochał.-Przepraszam, że nie zdążyłem.
Wstałam i podeszłam do niego. Usiadłam koło niego. W ramce było moje zdjęcie. Jego ulubione. 
-Niall.-dotknęłam jego ramienia. 
Ale on jakby nie czuł tego. 
-Alyss, skarbie, moja księżniczko. Tak strasznie mi przykro, że musiałaś tam być, że nie zdążyłem cię uratować.-zaczął jeszcze bardziej płakać. 
-Ale jestem tu, Niall.-powiedziałam.
-Choć stary.-poklepał go po ramieniu Liam, który zjawił się ni stąd ni z owąt.
-Nie dam rady. Nie dam. Nie będę mógł spojrzeć na jej bladą skórę. Na jej zamknięte oczy.-szlochał. 
-Choć.
Liam pomógł mu wstać. Niall chwiejnym krokiem poszedł za Liamem. 
Obudziłam się cała we łzach. To był koszmar. Widzieć takiego Nialla. Nadal jestem w tym przeklętym pokoju. Przetarłam oczy. Mam plastry na twarzy. Laura musiała mnie opatrzyć, kiedy spałam. Jest rano. Źle się czuję. Zaraz zwymiotuje. Pobiegłam do łazienki. Na szczęście miałam jakąś. A przynajmniej kibel. Kiedy tylko dotarłam do klozetu zwymiotowałam. O wiele lepiej mi się zrobiło. Ale dlaczego? Przecież nic tu nie jadłam. Przez tą myśl zaburczało mi w brzuchu. Wstałam i poszłam do pokoju, a potem do drzwi. Zapukałam lekko. I po chuja? Nie wiem, ale tak. 
-Jestem głodna. Chce coś zjeść.-powiedziałam. 
Usiadłam na kanapie i czekałam. Jestem strasznie głodna. Pytanie dlaczego. Po kilku minutach przyszła Laura z jedzeniem. 
-Od dzisiaj się tobą opiekuje. Proszę.-podała mi talerz.
-Dziękuje.-uśmiechnęłam się. 
Szybko pochłonęłam całą zawartość. 
-Dobrze się czujesz?-zapytała z troską.
-Nie za bardzo. Rano wymiotowałam, miałam nudności.-powiedziałam.
-A może ty jesteś w ciąży?-uniosła brew.
-Chyba nie.
-Kupie jutro test i zrobisz. Nic nie powiem Max'owi. Nie musisz się o to martwić. 
-Dziękuje jeszcze raz. 
Zabrała talerz i wyszła. A co jeśli jestem w ciąży? Co ja zrobię? Mogę nie dożyć narodzin dziecka, albo w takich warunkach mogę je stracić. 


____________________________________________
Tada! Jest kolejny. Przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale miałam zawalone 2 czy 3 tygodnie? W każdym razie postaram się dodawać teraz regularnie. Jeśli nie będę pisać. 
Jak myślicie Alyss jest w ciąży? Niall ją znajdzie? Czy sen Alyss jest przepowiednią przyszłości? 
Piszcie chętnie poczytam. 


sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 47

*oczami Alyss*
Ocknęłam się. Leże na podłodze, która jest cholernie zimna. Głowa mnie boli. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do światła rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam przykuta kajdankami do kaloryfera. W pokoju znajdowała się kanapa i jakiś mały stolik. Zaczęłam się szarpać, ale nic to nie dało. Oparłam głowę o ścianę i czekałam. Czekałam i czekałam. Nikt  nie nadchodził. Nie było słychać żadnych głosów zza drzwi. Już traciłam nadzieję, kiedy usłyszałam kliknięcie zamka i drzwi się otworzyły. Ale nie byłam zadowolona osobą, która w nich stała.
-Masz.-podał mi szklankę wody i jakieś tabletki. 
Odwróciłam wzrok. Nie miałam zamiaru tego brać. On postawił to na stoliku i podszedł do mnie. Wyją z kieszeni mały kluczyk i rozkuł mnie. Potarłam moje obolałe nadgarstki. 
-Skurwiel.-powiedział tak cicho, żebym tylko ja to mogła usłyszeć. 
-Co?!-warknął.
-Jajco.-mruknęłam.
-Jestem dla ciebie miły, ale kurwa to przekracza granice. Uratowałem cię.
Wstałam i podeszłam do kanapy. Jak dobrze usiąść na czymś miękkim. 
-Uratowałeś? Od czego?-prychnęłam.
-Od Najala czy jak mu tam.-machnął ręką.
-On ma na imię Niall i nie zagraża mi w przeciwieństwie do ciebie.
A on po prostu poszedł sobie. Zrobię mu krzywdę niedługo, obiecuję.
*oczami Nialla*
Siedziałem na kanapie i obmyślałem cały plan zemsty. Umówiłem się z chłopakami, że za godzinę będą. Muszę opracować wszystko co ostatniej chwili. Tylko jest jeden mały problem. Kiedy Zayn go śledził zagapił się i wjechał w latarnie i nie wie dokładnie gdzie potem jechać. Ale znajdę ją. Przeszukam cały Londyn, żeby ją znaleźć.
*oczami Alyss*
Jestem zamknięta. W końcu przekonałam się i połknęłam tabletki. Mam nadzieję, że to mi pomoże na bolącą głowę. I o dziwo pomogło. Siedzę na kanapie i myślę co teraz robi Niall. Czy się martwi? Czy ktoś o tym wie, że jestem zamknięta? Usłyszałam stukanie obcasów na korytarzu, a potem otwieranie drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i kogo zobaczyłam? Przeklętą Amanda.
-Czego?-warknęłam.
-Spokojnie. To ja powinnam być teraz wkurwiona na ciebie-powiedziała.
Jej różowe tipsy są chyba za długie. Tak mi się coś wydaje, że niedługo sobie je złamie i będzie płacz. 
-Ty? Na mnie?-prychnęłam.
-A kto nas zostawił? Nie zostawiłaś żadnej wiadomości.-warknęła. 
-Miałam swoje powody.
-No tak jasne. Wielka księżniczka się znalazła. Tylko kto dawał ci dragi? Kto cię utrzymywał?
Siedziałam cicho. Nie miałam ochoty na żadne kłótnie, a  z nią tym bardziej. Ale czekajcie... Ona jest tu. Ma klucz do pokoju. Czyli, że musi znać Max'a. Ale jak? Po co? 
-Znasz Max'a?-ośmieliłam się zapytać.
-Tak, a co?
-Nic, tak pytam.Laura też jest?
-Tak.
I po prostu wyszła. Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić. Zaczyna mi się nudzić. Jestem sama w czterech ścianach. Odchylam głowę i zamykam oczy. Dlaczego ja? Dlaczego? Wolałabym zdechnąć niż siedzieć w pieprzonym domu jakiegoś popierdolonego skurwiela. Ale muszę wytrzymać. Nagle drzwi się otworzyły, a ja szybko podniosłam głowę. Max szybko podszedł do mnie i mocno szarpnął mnie za ramie. Spadłam na ziemie. Max wyjął broń i zaczął celować w moją głowę.

-Co do...?-zapytałam.
-Zamknij się!-krzyknął.
-No dalej strzelaj! W końcu się mnie pozbędziesz! Po co czekać!-krzyczałam.-Na co kurwa czekasz?! No wal!
I wyszedł. Nie ogarnę go nigdy. Dopiero co tu wparował i chciał mnie zabić, a teraz wyszedł i tyle? Cienias. Wole już zginąć niż myśleć, że nigdy mnie nie znajdą. Czy Wogóle mnie szukają? Martwią się? Nie mogę myśleć, że tak nie jest. To mnie psychicznie zabija. 


______________________________________
Siemanko ;) Jak tam? Cieszycie się, że to koniec szkoły? Bo ja tak. Przepraszam, że dopiero dzisiaj a nie tydzień temu, ale nie dałam rady. Bardzo przepraszam. Trochę się dzieje. Kolejne będą takie same, więc uważajcie. Do następnego :)
Kocham Was <3


 

sobota, 13 czerwca 2015

Rzozdział 46

*oczami Alyss*
Niall ciągnął mnie za rękę. Co to było? Kim tak naprawdę jest ta dziewczyna? To na prawdę jego była? A może sypiał z nią, kiedy wychodził z domu? Nie, on nie mógłby mi tego zrobić, prawda?
Weszliśmy do naszego domu, a ja od razu pobiegłam do łazienki. Nie płacz....Nie teraz....-mówiłam sobie.
Ale ja nie potrafię... Jeśli Niall faktycznie mnie zdradza to będzie koniec. Koniec z nami, na zawsze. Oparłam się o umywalkę, a kilka łez spłynęły mi po twarzy. Nagle usłyszałam lekkie pukanie w drzwi. Szybko otarłam twarz. 
-Alyss.....kochanie....-Niall.
Nie odezwałam się. Mam dość. Mam dość okłamywania mnie. Udało mi się wybaczyć mu to, że chciał się tylko ze mną przespać. To było dla mnie okropne. 
-Przepraszam.-wyszeptał.
Podniosłam głowę i podeszłam do drzwi. Przyłożyłam policzek do drewnianej powierzchni. 
-Tak bardzo cię przepraszam. Ja nie chciałem...-usłyszałam jak pociąga nosem. 
On płacze? Płacze przeze mnie? 
-Ona...ona mnie zdradziła. Nie chciałem jej już widzieć. Jeśli podejrzewasz, że mógłbym cię zdradzić to się mylisz. Za bardzo cię kocham... Nie popełniłbym tego samego błedu.-szlochał.
Szybko otworzyłam drzwi i wpadłam w objęcia mojego narzeczonego. Wtulił głowę w moje włosy. 
-Przepraszam.-wyszeptał.-Bardzo przepraszam, ale nie zdradziłem cię.
-Już dobrze.-wytarłam ręką jego mokre policzki. 
Oczy ma bardziej niebieskie niż przedtem. Moje biedactwo
*następnego dnia*
Wstałam, o dziwo, wyspana. Wczoraj dużo się działo. Oj bardzo dużo. Wstałam i poszłam się ubrać. Umalowałam się lekko i zeszłam na dół. Na szafce leżał talerz, a obok karteczka. 
Poszedłem tylko do sklepu. Śniadanie gotowe, więc zjedz wszystko. 
Niall xx
Mój kochany. Zjadłam szybko i pozmywałam. Usiadłam w salonie i sprawdziłam telefon. Wiadomość od Perrie. 
-Idziemy na miasto? 
-A czemu by nie ;)
-Będę za chwilę :3 
Wróciłam do kuchni. Na kartce napisałam wiadomość dla Nialla. 
Chwile później przyszła blondynka i razem pojechałyśmy do centrum.
*oczami Nialla*
Wróciłem do domu po...czymś tam. Nawet nie wiem. Martwiłem się, że jak wrócę jej nie będzie. Że po raz kolejny ją straciłem. Poszedłem do kuchni. Na blacie leżała kartka.
Poszłam z Perrie do centrum handlowego. Nie martw się. Wrócę przed wieczorem.
Kocham Alyss xx 
Dobrze, że nie odeszła. Ulżyło mi. Jednak mam złe przeczucia. To chyba nie skończy się dobrze. 
*oczami Alyss*
Po kilku godzinach wracamy. Okazało się, że odholowali samochód Perrie i musimy wracać na piechotę. Na szczęście nie mam tak daleko. Najwyżej zadzwonimy do któregoś z chłopaków. Przez chwile czułam, że koś nas śledzi. Bałam się odwrócić, ale moja ciekawość wygrała ze strachem. Odwróciłam się i dostrzegłam postać, która bardzo szybko podeszła do nas. 
-Perrie dzwoń do Zayna, ale szybko.-wyszeptałam.
Szybko zadzwoniła i powiedziała, aby przyjechał i to szybko. Facet nas dogonił i przygwoździł Perrie do ściany. Miał kaptur, więc szybko go zdjęłam. 
-Max!-wrzasnęłam.
To ten skurwysyn. On jej zrobi krzywdę. Zayn kurwa szybciej.
-Oo Alyss nie zauważyłem cię.-wymamrotał. 
Perrie wykorzystała moment, że jej tak mocno nie trzymał i walnęła go w krocze. I dobrze kutasowi. 
-Biegnijmy.-powiedziałam. 
Ruszyłyśmy pędem przed siebie. Minął nas samochód. Samochód Zayna. Zatrzymał się i szybko wysiadł. 
-Nic wam nie jest?-zapytał.
-Nie na szczęście.-odpowiedziała jego żona.
-O nie.-odwróciłam się i zobaczyłam wkurwionego Max'a. 
-Masz kutasie wpierdol.-warknął Zayn. 
Rzucił się na niego z pięściami. Uderzył go dość mocno w szczękę, a ten się zatoczył do tyło.
-Nie waż się dotknąć dziewczyny mojego kumpla, a tym bardziej mojej żony!-krzyknął.-Wsiadajcie.-pokazał na samochód.
Perrie posłusznie wsiadła, a Zayn na miejscu kierowcy. Kiedy ja miałam wsiadać poczułam poczułam jak ktoś szarpie mnie za rękę. Szybko wydostał mnie z samochodu i uderzył mnie czymś w głowę. Straciłam przytomność.
*oczami Nialla*
Zadzwonił mój telefon. Miałem nadzieję, że będzie to Alyss. Zaczyna się ściemniać i zaczynam się martwić. 
-Halo.-odebrałem.
-Niall...Alyss została porwana.-to Zayn.
Poczułem jak nagle zatrzymuje mi się serce i wstrzymuje oddech. Dopiero co ją odzyskałem...


_____________________________________
Hejka naklejka ;) Jak tam? Ocenki poprawione? Koniec roku za dwa tygodnie. Cieszycie się?
W rozdziale trochę się zadziało. Musiało się coś stać co nie? Następny będzie za tydzień. Trzymajcie się kochani <3  

sobota, 6 czerwca 2015

Rzodział 45

Proszę skomentuj, to dla Ciebie chwila, a dla mnie ogromna radość :)
 
*tydzień później*
Minął tydzień od ślubu Perrie i Zayna. I od "pierwszego razu" z Niall'em. Za wiele się nie działo. Pomijając, że mój blondyn zabrał mnie na kolacje. Jak ja go kocham!
Siedzę sobie na kanapie i oglądam jakiś nudny serial. Dziewczyna zakochuje się w chłopaku, ale on jej nie chce, mają wypadek podczas kłótni, w szpitalu się godzą i są razem. Takie stare. 
-Co robisz skarbie?-usłyszałam za sobą.
-Nic.-uśmiechnęłam się. 
-Chciałabyś gdzieś wyjść?-usiadł koło mnie na sofie. 
-Może i bym chciała...
-Na lody i spacer?-zaproponował.
-Dobra.
Wstałam i szybko pobiegłam do naszej sypialni. Naszej...jak to fajnie brzmi. Ubrałam się, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. O dziwo zajęło mi to tylko 10 minut. 
-Już.

Z lodami poszliśmy do parku. Jest miło. Co ja gadam, jest cudownie! Niall trzyma mnie za rękę i trudno mu jeść. Kiedy cicho przeklina ja się uśmiecham. Blondyn usiadł na ławce, a mnie posadził na swoich kolanach. Mogłabym tak siedzieć cały czas. 
-O hej!-odwróciłam się i zobaczyłam Perrie. 
-Hej.-uśmiechnęłam się ciepło. 
-Hej.-mruknął Niall.
Walnęłam go niezdarnie łokciem w klatkę piersiową. 
-Alyss musimy iść na zakupy niedługo.-powiedziała.
-Oczywiście.
-Mogę z wami posiedzieć? Zayn zaraz ma przyjść.-zapytała.
-Pewnie.-powiedziałam.
Niall widocznie nie był zadowolony. 
*oczami Nialla*
Kiedy zobaczyłem Perrie wiedziałem, że zaraz podejdzie. I o dziwo miałem racje. Chciałem spędzić z Alyss przyjemny dzień. Mimo, że jesteśmy sami całymi dniami nie mogę, podkreślam nie mogę się nią nacieszyć. Nadal mam wrażenie, że mi nie wybaczyła tego co zrobiłem. Ale chyba mnie kocha. To się teraz dla mnie liczy. Oświadczyłem się jej jakiś czas temu i chyba pomyśle o ślubie. Chce już zacząć planować. Chce żeby stała się Panią Horan. 
Dziewczyny rozmawiały o czymś tam, a ja marzyłem jak to by było na naszym ślubie. Ach...jak by było pięknie. 
-Niall?-z rozmyśleń wyrwał mnie słodki głos, ale za wysoki, żeby to mogła być Alyss.
-Mlissa.-raczej stwierdziłem.
-Długo się nie widzieliśmy.-powiedziała.
Już zaczyna mnie irytować. Nie wiem jak mogłem być z taką dziewczyną. Tak, jest moją byłą dziewczyną. Ale zdradziła mnie i mam na nią wyjebane. 
-Niall, kto to jest?-zapytała Alyss.
-Księżniczko, to jest Melissa, moja była.-podkreśliłem ostatnie dwa słowa. 
Nie chce mieć awantury o to w domu jak wrócimy. Mam nadzieję, że na spokojnie o tym pogadamy. Przecież Ona nie powinna mi zrobić awantury o to z kim byłem przed nią, prawda?
-Księżniczko? Ha, żartujesz sobie Horan?-zapytała rozbawiona.
I z czego ona się tak cieszy?
-Jetem Alyss, narzeczona.-wyciągnęła ręke w jej strone.
Jednak Mel nie podała jej swojej. No zaraz mnie wkurwi...  
-Siema.-Zayn.
Jeszcze tego tu brakowało. No nie może być lepiej. Wstałem i szybko splotłem swoje palce z jej.
-A ty gdzie?-warknęła Melissa.
-Do domu kurwa.-musiałem przekląć, bo bym wybuchł.
Szedłem szybko, jak najdalej od tej szmaty. Tak, nazywam ją tak. Gdyby mnie kochała, tak jak to mówiła, nie zdradziłaby mnie. Mam tylko nadzieję, że Alyss się nie wkurzy, bo jak tak, to dopiero mi da do wiwatu...

____________________________________________________
Hejo :) Jesteście tam jeszcze? Jak tak to dziękuje tym którzy wytrwali i czekali na kolejny. Dodaje dzisiaj rano, bo wczoraj pomagałam siostrze się pakować, a dzisiaj wstałam rano, żeby ją pożegnać na lotnisku. Ryczałam, ale to normalne. Męczyłam się trochę z tym rozdziałem i mam nadzieję, że się wam spodoba. Kolejny powinien być za tydzień, ale nie wiem czy dam rade. Muszę się trochę powyciągać z przedmiotów. No z dwóch, ale jednak mam z czego. 
Kocham Was i dziękuje, że jesteście <3

sobota, 9 maja 2015

Przepraszam :C

Bardzo chciałabym przeprosić, bo rozdziału dzisiaj nie będzie. Nie dałam rady napisać.
Mam dla Was również smutną wiadomość. Otóż zawieszam bloga do końca maja. Muszę się podciągnąć z kilku przedmiotów. Nie dam rady pisać jak na razie. Obiecuję, że rozdział pojawi się w pierwszą sobotę czerwca. Mam nadzieję, że tyle wytrzymacie i będziecie dalej czytać.
Trzymajcie się kochani <3