sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 26

 Czytasz?? Komentujesz!!=Motywujesz!!

Pakowałam się dobre dwie godziny. Jak się cieszę na ten wyjazd. Do przyjazdu Nialla mam jeszcze dwie godziny. Poszłam do salonu, gdzie stał fortepian. Zaczęłam grać piosenkę, którą jako pierwszą nauczyłam się grać. Miałam wtedy chyba 15 lat.
-Ślicznie grasz.-usłyszałam za moimi plecami. Podskoczyłam przestraszona. Odwróciłam się i ujrzałam rozbawionego Nialla.
-Co ty tu robisz? Przecież nie ma jeszcze 18.-wstałam.
-Nudziło mi się samemu w domu.-uśmiechnął się słodko.
-A chłopaki?-kierowałam się do kuchni.
-Jutro wieczorem będziemy grać w Sydney koncert, więc mam dziś wolne.
-Chcesz coś do jedzenia?-zapytałam.
-No jasne.
Wyjęłam z lodówki produkty. Zrobiłam kanapki z szynką i pomidorem. Jedzenie zaniosłam do salonu. Może to dziwne, ale zawsze jem "przekąski" w salonie. Usiadłam na kanapie i wzięłam pierwszą kanapkę. Niall zrobił to samo.
-Przytul się.-rozłożył ręce. Usiadłam mu między nogami i dalej jedliśmy. Tak mogłoby zostać na zawsze. Kiedyś miałam wielką urazę do wszystkich chłopaków. Kiedy jakiś mnie dotknął zamykałam się w sobie. Nie lubiłam tego. Ale Niall to przeciwieństwo wszystkich chłopaków. Zjedliśmy, a ja poszłam pozmywać.
-O zobacz, 18.-wskazał na zegar wiszący w kuchni.
-A rzeczywiście.
-Spakowana?-zapytał, kiedy kierowaliśmy się do mojego pokoju.
-Oczywiście, a ty?
-Nie.
-To czemu mi kazałeś się już spakować? Szykowałam się jakiś dwie godziny.
-Widzisz ile ci to zajęło. Jutro na pewno byś musiała wcześnie wstać, a tak masz już wszystko zrobione.
Wziął moją walizkę i zaniósł ją do samochodu. Ja w tym czasie zadzwoniłam do Holy. Musze wiedzieć czy zamykać dom tak na poważnie czy nie. Gdybyśmy obie wyjeżdżały to muszę włączyć alarm antywłamaniowy, a Holy nie umie go włączać. Szczerze nie wiem po co to mam. Moi rodzice to założyli i tak zostało. Zadzwoniłam do niej i po dwóch sygnałach odebrała. Wyjaśniłam jej wszystko i okazało się, że ona też jedzie. Jest u Harry'ego i ma ze sobą walizki. Upewniłam się jeszcze czy niczego nie chce. Kiedy skończyłam rozmowę poszłam spowrotem do domu. Sprawdziłam czy wszystko zabrałam. Wszystko. Wyszłam, włączyłam alarm i mogłam jechać. Chłopak otworzył drzwi i pomógł mi wsiąść. Chwile później już jechaliśmy.
~*~
Siedzę sobie w wannie i rozkoszuje się ciepłem. Niall jest Aniołem. Moim Aniołem.

Nagle po pomieszczeniu rozeszło się ciche pukanie.
-Mogę?
-Tak.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale chce wiedzieć co chciałabyś na kolację?-zapytał wyglądając przez szparę między drzwiami, a ścianą.
-Zaskocz mnie.-uśmiechnęłam się cwaniacko.
-Dobrze.
Wyszedł. Woda zrobiła się zimna więc wyszłam. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się czułam. Ubrałam się w piżamę, moją ulubioną. Zeszłam na dół. Już czuję piękny zapach.
-Co gotujesz?-zapytałam.
-Nie patrz.-zakrył ręką moje oczy. Zaprowadził mnie szybko do jadalni i kazał czekać.
*oczami Nialla*
Szykuje dla niej niespodziankę. To znaczy jutro ją dostanie. Ale dziś będzie pierwsza część. Zaniosłem talerze na stół.
-Smacznego.-pocałowałem ją w policzek.
Jedliśmy w ciszy. Skończyłem jako pierwszy i patrzyłem się jak ona kończy swoją porcję.
-Było przepyszne.-pochwaliła.
Zaniosłem talerze do zmywarki. Z piekarnika wyciągnąłem ładnie zapakowane pudełko. Wiem dziwnie, że w piekarniku, ale zdążyłem co dopiero kupić, zanim po nią pojechałem. Kiedy weszła zdążyłem zapakować i nie miałem czasu tego nigdzie schować i piekarnik jako pierwszy przyszedł mi na myśl. Wziąłem je za plecy i poszedłem jak najszybciej do mojej sypialni gdzie stała jej walizka. Włożę jej to już do rzeczy. Wróciłem cicho do salonu. Alyss miała zamknięte oczka. W ręce trzymała telefon......nie zabokowany. Wiem, nie ładnie tak grzebać w cudzych rzeczach, ale nie jestem święty. Wziąłem lekko i zaczołem przeglądać wiadomości, gdyż na tym miała. Akurat miała na wiadomościach od jakiegoś Max'sa. Pisał do niej prawie codziennie. A więc to on był u niej w domu i w szpitalu. Przeglądam dale i co widzę? To on! One jej to zrobił! Zabije gnoja!
Po małej furii odłożyłem telefon na stolik, a moją Księżniczkę zaniosłem do sypialni. Poszedłem się jeszcze umyć. Kiedy wróciłem zrobiłem sobie posłanie na podłodze i się położyłem. Pewnie by na mnie krzyczała jak z nią będę spał.
*oczami Alyss*
*pierwsza w nocy*
Obudziły mnie jakiś hałas. Leniwie otworzyłam oczy. Nialla nie było obok mnie na łóżku. Nie chciało mi się wychodzić z łóżka, dlatego usiadłam opierając się na rękach. Okazało się, że te hałasy wydawał Niall, który leżał na podłodze. A raczej się miotał. Jak oparzona zeskoczyła do niego i próbowałam go obudzić. Zaczął krzyczeć moje imię.
-Niall jestem tu. Spokojnie.-próbowałam go jakoś uspokoić.
Natychmiast otworzył oczy, a w nich przerażenie.

Cały był spocony, a w jego oczach gdzie często gościła radość teraz jest ból i smutek.
-Alyss.-powiedział bardzo cicho. Przytulił mnie. Cały drżał. Mój biedaczek. Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do łóżka. Położyliśmy się i od razu się przytuliłam. Zasnęłam.
*Rano*
Obudził mnie budzik, który ustawiłam wczoraj. Niall zaczął marudzić. Odkręcił się na drugi bok, a głowę przykrył poduszką. Wstałam i poszłam się ubrać. Dam mu pospać jeszcze trochę. Ubrana zeszłam na dół. Zaczęłam robić śniadanie dla mojego śpiocha. Zrobiłam kanapki z nutellą. Zjadłam, pozmywałam i poszłam budzić Nialla.
-Niall, wstawaj.-szarpnęłam go za ramię.
-Czyli tak będziemy się bawić?-zaśmiałam się. Zaczęłam go łaskotać. Ale jego to nie ruszyło. Tylko się zaśmiał i tyle.
-Ach. Czyli nikt nie zje tych przepysznych kanapek z nutellą i do tego kakao.-westchnęłam głośno.
Chłopak uchylił jedno oko, ale jak się tylko na niego spojrzałam to zamknął.
-Czyli idę sama zjeść.-wstałam.
-Dobra już idę.-wstał i zaczęliśmy się ścigać kto pierwszy do kuchni. Oczywiście wygrał Niall. Chyba był strasznie głodny. Hahaha, najlepsze było jak się o mało co nie wywalił na zakręcie.
-A gdzie kakałko?-zrobił minę jak dziecko, które czegoś nie dostało.

-Nie ma.
-Ale miało być.
-Ale nie ma. Musiałam coś wymyślić, bo byś nie wyszedł z łóżka.
-Jesteś wredna.
-Wiem.-uśmiechnęłam się.
Zjadł i kazał mi iść do salonu. Przyszedł szybko, a w ręce trzymał babeczkę ze świeczką.
-Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę.-podał mi.
-Skąd wiesz kiedy mam urodziny?-zapytałam.
-Holy.-puścił mi oczko.
Pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczkę. Zjedliśmy na spółe ciacho. Przepyszne było.

 -O Boże! Która to godzina!-zaczełam panikować.
-Zdążymy.-poszedł na górę.
Kilka minut później był na dole z naszymi walizkami. Wyszliśmy i pojechaliśmy na lotnisko.
Wzięliśmy nasze bagaże i poszłam do kasy. No nie, odleciał. Spóźniliśmy się na samolot.
-Kochanie, co ty robisz?-zapytał.
-Odleciał nam samolot.-przyznałam.
-Choć.-prowadził mnie na pas startowy.-To jest nasz samolot.-wskazał na odrzutowiec.
Pomógł mi wsiąść. Usiadłam na fotelu. Chwilę później Niall siedział koło mnie. Usłyszałam jak odpalają się silniki i powoli wznosiliśmy się w górę. Patrzyłam się przez okno, a moje powieki stały się ciężkie i zasnęłam.



Ciąg dalszy nastąpi.....

______________________________________________________
Witajcie kochani :* Jak tam u was? Jak w szkole?
Co myślicie o tym wszystkim? Niall coś poczuje do Alyss? A może ktoś inny się w niej zakocha?
Piszcze śmiało! 
Kocham was Misiaczki <3

1 komentarz:

  1. O boziu, jakie słodkie. Co to za niespodzianka. ;oo I te jego "Kochanie" awww <3 Ach ten Niall Hero, zawsze obroni przed Maksem <3

    OdpowiedzUsuń