-Choć, umyjesz się i pójdziemy spać.-poinformował mnie wchodząc do kuchni.
O kurwa! Zapomniałam, że miałam iść do parku. Boje się, ale nie powiem nic Niall'owi. Nie może się dowiedzieć. Sama sobie poradzę.
-Niall?-weszłam do kuchni.
-Tak?
-Ja się przejdę.-poszłam zakładać buty.
-Pójdę z tobą.-stanął przy mnie.
-Nie. Chce się przewietrzyć.......i pomyśleć.-wyszłam.
-Ale All!-usłyszałam jak Niall krzyczy.
Droga do parku zajęła mi krótki czas. Jestem padnięta, ale przyszłam. Nie chce, żeby coś się stało bliskiej mi osobie. A mówię tu o Niall'u. Stał się moją najbliższą osobą jaką mam. No nie licząc Holy. To ona pomogła mi się częściowo pozbierać. Usiadłam na ławce i czekałam. Nie wiem na co, ale musiałam usiąść. Nogi mnie bolą. Dostałam SMS.
Tym razem odpisuje szybko. Nie mam zamiaru się bać. Chce dowiedzieć się czego chce. Chwile później dostałam kolejnego SmS.Tym razem odpisuje szybko. Nie mam zamiaru się bać. Chce dowiedzieć się czego chce. Chwile później dostałam kolejnego SmS.
No chyba go pogięło. Nie mam tyle. No i co ja teraz zrobię?
Błąkałam się po parku dość długo. Sprawdziłam o której dostałam ostatnią wiadomość. Była 17:30, czyli jakieś 55 minut temu. No to już po mnie. Nie mam tyle, a i zostało mi 5 minut. fajnie. Zaczełam iść w kierunku domu Niall'a. I stało się to co nie powinno się zdarzyć.
*oczami Nialla*
Alyss długo nie wraca. Martwię się o nią. Nie wytrzymam dłużej tu! Siedzę i zamartwiam się. Nawet nie powiedziała mi gdzie idzie. Już tu nie wytrzymam dłużej. Ubieram się i idę w strone parku. Mam takie przeczucie, że tam jest. Idąc przy starych kamienicach usłyszałem krzyki. Spojrzałam się w prawo. Zobaczyłem ją i jakiegoś obcego faceta. Stałem i przyglądałem się tej sytuacji. Nagle rozszedł się po okolicy głośny plask. Moja Księżniczka osuneła się na kolana. Dostała w twarz. No kurwa nie wytrzymam. Podbiegłem do tego świra i przywaliłem mu dość mocno z pięści. Upadł na plecy.
-Nie waż się dotykać mojej dziewczyny!!-krzyknąłem.-Alyss, choć idziemy stąd.-pomogłem dziewczynie wstać.
-Ała, moja noga.-usiadła z powrotem na ziemi.
Wziąłem ją na ręce. Nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić. Robi się ciemno. Nie dam jej już wyjść tak późno samej. Nigdy.
*oczami Alyss*
Jakie szczęście, że Niall tam przyszedł. Gdyby nie on to bym tam chyba zginęła. Kiedy weszliśmy do domu od razu zaniósł mnie do sypialni.
-Poczekaj, zaraz przyjdę.-otworzył drzwi.
-Spokojnie, nie ucieknę, bo nie mogę.-pokazałam na noge.
Przewrócił oczami i wyszedł. Noga napieprza jak cholera. Boli, boli i jeszcze raz boli.
-Już jestem.-usiadł koło mnie.-Trochę zaboli.-polał mi coś na nogę. Mimowolnie się wydarłam.
-Aaaaaaaa, Niall boli!!!-krzyknęłam.
-Już kończę.-podmuchał na miejsce skaleczenia.
Trochę ustało ale nadal boli. I chyba nie chce przestać.
-Niall..-zaczęłam płakać.-Ja tak nie wytrzymam.
Zabandażował mi łydkę razem z kolanem. Teraz wyglądam śmiesznie. Na nodze bandzaż, na rękach bandzaż. Dobrze, że nie mam też na łowie. A zapomniałam, na czole mam nałą ranę. Niall zauważył ją i zaraz polał mi wodą utlenioną. Szczypało, ale nie tak bardzo ja przy nodze. Nakleił plaster i wyszedł, zabierając ze sobą cały majdan. Leżałam tak chwile, ale zaczął mnie boleć kręgosłup. Usiadłam podpierając się na rękach.
No i co ja teraz zrobię?
-Opowiesz co się stało?-cicho wszedł. Gdyby nic nie powiedział nie zobaczyłabym go.
-A chcesz wiedzieć?-odpowiedziałam pytaniem.
-Tak.-szybko powiedział.
-Wczoraj dostałam wiadomość od anonima. Pisał, że mam tu przyjść następnego dnia o tej samej porze. Dlatego wyszłam sama. Nie wiem kto to mógł być. Kazał mi wypłacić 100 tysięcy i dać mu, ale tyle nie miałam. No i pobił mnie, jak widać.-wskazałam na moją twarz. Wargę mam rozciętą, plaster na czole, siniak pod okiem i czerwone miejsce na prawym policzku.
Powstrzymywałam łzy. No znowu będę przy nim płakać? Nie mogę, nie chce.
-A to?-wskazał na ręce.
-Aaa nic.-machnęłam ręką.
-Powiedz, dlaczego, po co?-pytał. Myślałam, że to ja jestem wścibska, ale jednak nie znałam Niall'a.
-Nie chce.
-Bo.....
-Bo uznasz, że jestem psychopatką, a nie chcę cię stracić. Jesteś dla mnie ważny.-patrzyłam mu się w oczy. Już mówiłam, że ma cudne oczka?
-A dokładnie kim?-uniósł zabawnie brwi.
-A dlaczego nazwałeś mnie swoją dziewczyną, kiedy mnie "ratowałeś"?-zrobiłam cudzysłów w powietrzu. Musiałam zmienić temat, żeby nie palnąć jakiejś głupoty.
-Nie zmieniaj tematu.-zrobił głupią minę, jak zwykle zresztą.
-Kiedyś.-wymusiłam ciepły uśmiech.
-Idę spać, a ty?-zapytał.
-Ta. Chciałam się umyć, ale wychodzi na to, że mi nie pozwolisz.-zaśmiałam się.-Wiem, że jest opiekuńczy.
-A skąd wiesz?
-Bo tak coś przeczuwam.
-I masz racje, nie pozwalam ci.-zgodził się ze mną.
Poszedł do łazienki, a ja zostałam sama na łóżku. Rozmyślałam o tym, żeby mu powiedzieć. Chce, żeby wiedział, ale zarazem i nie chce. Konflikt wewnętrzny. Jedna połowa chce, a ta druga nie chce. I co mam zrobić?
Po kilku minutach przyszedł w samych bokserkach. O kurwa!! Jaki on jest seksowny. Chyba zauważył to, że się na niego patrze, bo się uśmiechną. Zarumieniłam się. Czemu on tak na mnie działa? Czuje jak wszystkie moje problemy przestają istnieć przy nim.
-Masz jakieś ubrania? Nie wziełam swoich, bo nie powiem kto nie dał mi wziąć.-wskazałam na niego. Podszedł do szafy i wyją bokserki i koszulke w której był dzisiaj.
-Dzięki.-wzięłam od niego rzeczy i jakoś się doczołgałam do łazienki. Przebrałam się. Przy zakładaniu jego bokserek zabolała mnie noga. Kiedy założyłam jego koszulkę poczułam miętowy zapach. To jest już mój najulubieńszy zapach świata. Wyszłam, a Niall stał przy oknie. Podeszłam do niego. Wiem, że czuje moją obecność. Jednak stoi odwrucony.
-Piękny widok, czyż nie?-zapytał.
-Tak, bardzo ładny.-odpowiadam.
-Powiedz mi. Chce wiedzieć. Jak mam cię chronić jak nie wiem co się stało.-lamentował jak dziecko. Wróciłam i położyłam się na łóżku.
-Niall, chodź tu do mnie.-wyciągnęłam ręce w jego strone.
Podszedł i położył się koło mnie. Położyłam głowę na jego nagim ramieniu, a on przyciągnął mnie do siebie. Jeszcze nigdy tak mnie nikt nie przytulał. Nawet Max. Poczułam, że Niall całuje mnie w czoło.
Zasnęłam szybko w ramionach mojego "przyjaciela".
Ciąg dalszy nastąpi.......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz